Alfabet prezydenta. Pod „N” Nowa Sól, Milewski: Najlepsze miejsce na świecie

11 stycznia minął rok od zaprzysiężenia Jacka Milewskiego na urząd prezydenta Nowej Soli. Sprawdziliśmy, jak ostatnie 12 miesięcy wyglądało w oczach prezydenta przez pryzmat liter alfabetu

A jak Astra – to moja wielka miłość. U mnie ta kibicowska natura została bardzo mocno ukształtowana w latach, kiedy urodził się pomysł, by próbować wypromować sportową markę Nowej Soli. Uważam, że to nie jest działanie samo w sobie, tylko dla ludzi.

Niestety, pandemia narzuciła pewne obostrzenia, a więc w 2020 r. czułem się trochę jak dziecko, które ma swoją ukochaną zabawkę, ale jednocześnie może ją zobaczyć tylko przez szybę [uśmiech].

B jak budżet – patrząc na to ze strony czysto formalnej, dopiero w 2021 r. jest realizowany pierwszy budżet, gdzie miałem samodzielny wpływ na jego konstrukcję. Chcę jednak powiedzieć, że nigdy tak do tego nie podchodziłem – nigdy nie utożsamiałem budżetów jednoosobowo. Dla mnie to jest budżet naszego miasta – nasz, wspólny: mieszkańców, radnych, moich współpracowników. Tak to traktuję.

C jak cel – przy pełnym uczestnictwie od wielu lat w konstruowaniu kierunków rozwoju Nowej Soli, trudno powiedzieć, że miałem jakiś cel jednoroczny. W samorządzie muszą być cele długofalowe, a każdy rok jest tylko realizacją fragmentu szerszego planu, który zbliża do wytyczonego celu. Tu nie chodzi o jakieś górnolotne rzeczy, a o rozwój miasta w rozumieniu poprawy jakości życia mieszkańców w różnych sferach. Mimo że ubiegły rok był pandemicznym, nieprzewidywalnym rokiem, mogę powiedzieć, że cząstkowe cele zostały w nim zrealizowane.

D jak dystans – trudno nabrać dystansu do czegokolwiek – mówię o sobie – w sytuacji, w której praktycznie ten osiemnasty rok pracy niewiele różnił się od siedemnastu poprzednich. Płynnie przeszedłem z jednego pokoju do drugiego. Płynnie w rozumieniu bieżącej pracy – robię to, co robiłem. Nie mam żadnych problemów adaptacyjnych. Nie wszedłem w nic nowego.

E jak etap – to słowo kojarzy mi się z PRL-em, w którym było takie powiedzenie, że jest moment etapu. Jeśli etap to pewna całość, to my jesteśmy w innym momencie tego samego etapu. Praktycznie nie zmieniło się nic w kontekście patrzenia, kierunków, wytyczonych sobie ścieżek. Nowość tego momentu etapu polega na tym, że jestem chyba trochę bardziej nastawiony na grę drużynową. Patrzę na budowanie samorządowych elementów trochę bardziej zespołowo, niż miało to miejsce wcześniej.

F jak frontman – swoją rolę rozumiem jako kogoś, kto scala, buduje zespoły, aktywizuje ogniwa, a nie jako frontmana, czyli jedną twarz. Prezydent Tyszkiewicz był ewidentnym frontmanem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ja raczej jestem elementem drużyny. Nie chcę przez to powiedzieć, że wcześniej nie było gry drużynowej. Ona była, ale inaczej skonstruowana.

Dziś chciałbym, żeby Nowa Sól miała wiele twarzy. Żeby np. sfera społeczna była identyfikowana z panią wiceprezydent Natalią Walewską-Wojciechowską i panią naczelnik Kariną Jarosz, a sfera oświatowa z panią naczelnik Ireną Sienkiewicz. Żeby widoczni byli przewodniczący rady miejskiej Andrzej Petreczko i radni miejscy, pani starosta Iwona Brzozowska i nasza radna wojewódzka Beata Kulczycka. Frontman w dosłownym tego słowa znaczeniu raczej ze mnie słaby, ale myślę, że w budowaniu drużyny chyba jestem dobry. Bez chyba (mrugnięcie).

G jak gospodarka – bezwzględnie numer jeden w dalszym ciągu. Od tego zależy wszystko.

Uwzględniając obecne realia, nie zatrzymujemy się. Mamy już za sobą – patrząc choćby na możliwości terenowe w naszych strefach – ściąganie wielkich inwestorów. Dziś pomysł jest taki, żeby stworzyć nowe możliwości dla małych firm, także, a może przede wszystkim tych nowosolskich, które chciałyby przejść np. z terenu byłej fabryki Odra na strefę przemysłową. Obecnie przygotowujemy na południu podział 5 hektarów na osiem działek, żeby dać szansę małym podmiotom na nowe otwarcie. Przetarg ogłosimy wkrótce.

H jak hala – od zawsze byłem przekonany, że taki obiekt jest w Nowej Soli potrzebny. Dlatego przygotowywaliśmy od jakiegoś czasu możliwość jej budowy. Rok 2020 został poświęcony na ostateczne przygotowanie tej inwestycji w rozumieniu pełnej dokumentacji i procedury przetargowej. Właśnie podpisaliśmy umowę z wykonawcą i zaczniemy ją budować.

I jak inwestycje – bardzo się cieszę, że udało nam się zrealizować praktycznie wszystkie inwestycje, które zostały zaplanowane na 2020 r. Mówiąc tak po siatkarsku – gdzie jest coś takiego jak wstrzymanie ręki na zagrywce – to my tej ręki nie wstrzymaliśmy. Cały czas robiliśmy swoje.

Ok. 60 mln zł inwestycji to naprawdę dobry wynik. Chcę powiedzieć o ważnej rzeczy, czyli rządowej tarczy antykryzysowej. Z pierwszych 6 mld zł dla kraju jako miasto dostaliśmy 10 mln. Bez nich na pewno w tej skali inwestycje nie mogłyby zostać zrealizowane.

J jak jakość – trzeba byłoby zapytać nowosolan o jakość mojej pracy. Jeśli rozmawiamy w tym kontekście, to ja się nie podejmuję oceny. Zostawiam ją naszym mieszkańcom.

K jak koronawirus – To trudny czas dla nas wszystkich. Nagle życie nabrało innego tempa, inne rzeczy stały się priorytetowe. Podziwiam nowosolan, którzy z olbrzymią energią ruszyli z pomocą słabszym, chorym i potrzebującym. Pandemia koronawirusa uświadomiła nam, jak ważne jest nie tylko zdrowie nasze i naszych bliskich, ale także troska o zupełnie obcych ludzi. Pod wpływem doświadczeń związanych z epidemią, zdaliśmy sobie także sprawę jak cenne jest pomaganie i wzajemne wsparcie.

L jak Lubuskie – przez 17 lat pracy raczej byłem lokalny, nowosolski. W związku z tym, że mamy w Nowej Soli radną wojewódzką panią Beatę Kulczycką, problemy Lubuskiego zacząłem obserwować trochę przez inny pryzmat. Uważam, że ono powinno być bardziej samorządowe.

O „Samorządowe Lubuskie” warto powalczyć. Nie jako o coś, co jest w kontrze do czegokolwiek, tylko o coś, co mogłoby zmienić filozofię podejścia do samorządu wojewódzkiego.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego jest takie przeświadczenie, że od partyjnej polityki na poziomie gminy można uciec na pewno, na poziomie powiatu jest już trudniej, choć to możliwe, ale już na poziomie województwa jest to nierealne. Nie wojenka polsko-polska powinna decydować o rozwoju województwa, tylko partnerska rozmowa między politykami partyjnymi i samorządowcami. Po roku z przykrością stwierdzam, że tego dialogu za wiele nie ma i według mnie warto to zmienić.

Ł jak łamigłówka – do każdej można znaleźć rozwiązanie. Wrócę do hali. Proces dochodzenia do finału był trudny, bo choćby otwarcia poszczególnych przetargów odbiegały od oczekiwanej przez nas kwoty. Układanka z puzzli dotycząca ewentualnego finansowania trochę się rozsypała. Udało się to poskładać choćby w takim kontekście, że widzimy szansę na kolejne źródła dofinansowań, o które będziemy się starać.

M jak mieszkańcy – bardzo sobie cenię kontakt z nimi, ten bezpośredni. Dlatego jedną z najtrudniejszych decyzji była ta o zamknięciu urzędu. Doceniam także kontakt przez inne kanały, choćby Facebooka, bo jest najprostszy i uczy prowadzenia rozmowy, jeśli chce się podejść do drugiej strony w sposób podmiotowy. Bezwzględnie wszystko, co robimy w samorządzie, musi być z myślą o mieszkańcach i tak do tego podchodzimy. Mam świadomość, że oczekiwaliby, żeby wszystko dało się zrobić od razu. Tak się nie da. Ale właśnie poprzez dialog udaje się przekonać wzajemnie, że pewne rzeczy wymagają czasu.

Patrząc z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że nowosolanie to bardzo cierpliwi ludzie. Poczekali na pływalnię, pozwalając dokończyć działania w sferze gospodarczej. Chylę czoła. Jakiś czas temu ktoś mnie zapytał o wskazanie jednego sukcesu Nowej Soli. I powiem szczerze, że na tamten moment rozmowy nie potrafiłem wymienić tylko jednego. Ale wymyśliłem. Tym sukcesem jest to, że przestaliśmy się wstydzić tego, że tu mieszkamy.

N jak Nowa Sól – Moja wielka miłość. Najlepsze miejsce na świecie. Pod każdym względem.

O jak opozycja – w ogóle nie rozumiem pojęcia opozycja w samorządzie. Możemy mieć różne spojrzenia na różne sprawy, ale opozycyjność nie polega na tym, żeby krytykować i w czambuł wszystko potępiać. W mojej ocenie, jeśli ktoś chciałby się nazywać opozycją, to powinien mieć kontrpropozycję. Miejmy dwa rozwiązania tego samego problemu i spierajmy się o to, który jest lepszy. Jeżeli traktować, że osoby spoza naszego, obywatelskiego komitetu w każdej kadencji same siebie nazywały opozycją, to muszę powiedzieć, że przeżyliśmy już tych opozycji trochę i jakoś dajemy radę.

P jak pływalnia – jeżeli w zeszłym roku wskazywać coś w kategoriach rzeczy nieudanych, to jest to nieoddanie do użytku pływalni. Powiem przewrotnie: nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło, bo tej pływalni i tak byśmy nie mogli używać i byłaby zamknięta ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, a generowałaby koszty.

R jak Rowerowa Stolica Polski – RSP w wydaniu naszych mieszkańców, ale też ludzi z innych stron Polski i świata, którzy w tę zabawę zaangażowali się tak licznie, to prawdziwy fenomen. Tu jest na pewno duża rola Beaty Kulczyckiej, która nakręcała ten temat w sposób genialny. Ponad 360 tysięcy przejechanych kilometrów to wielka sprawa. Bardzo cieszę, że ponownie wygraliśmy. I na pewno wygramy po raz trzeci.

S jak sprawy społeczne – w 2020 r. zaczęliśmy pod to budować fundament. Powstał Wydział Spraw Społecznych i Wydział Oświaty w których pracują ludzie oddani tym sprawom.

Wkrótce powstanie Centrum Aktywności Społecznej, które jest dziś celem krótkoterminowym. Sfera społeczna tym się różni od inwestycji, że tam ważny jest duch, a nie materia. Tam ważne jest codzienne dzianie się, aktywność ludzi – i temu CAS będzie służyło.

T jak Tyszkiewicz – zawsze będę podkreślał to, że nasze wspólne 17 lat to był dobry czas dla Nowej Soli. Prezydent Tyszkiewicz, który jest dobry w wielu rzeczach, w dwóch jest dla mnie mistrzem świata. Po pierwsze – w obsłudze inwestorów. W tej sferze nie znam drugiego człowieka, który potrafiłby to robić w tak perfekcyjny sposób. Druga sfera to budowanie marki. Nowa Sól nierozerwalnie będzie kojarzona z Wadimem Tyszkiewiczem. To jest naturalna rzecz: był, jest i pewnie będzie twarzą Nowej Soli. Myślę, że dziś trzeba, będąc nawet w innych miejscach, rozwiązywać sprawy Nowej Soli, która nas łączy.

Przez 6128 dni siedzieliśmy ze sobą ściana w ścianę. Kontakt był codzienny, bieżący. Dziś jest inaczej, bo nie pracujemy w sąsiednich pokojach. Wciąż jednak staramy się zrobić dla Nowej Soli jak najwięcej dobrych rzeczy, każdy ze swojej zawodowej pozycji. Trzeba łączyć potencjały. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby sprawy miasta były zawsze na pierwszym miejscu.

U jak urząd – urząd to przede wszystkim ludzie, moi współpracownicy. Zawsze pracowaliśmy z najlepszymi i tu się nic nie zmieniło. Wszystkim nisko się kłaniam.

W jak współpraca – współpraca wewnętrzna w urzędzie jest od lat poukładana i każdy wie, co ma robić. Jeśli chodzi o współpracę zewnętrzną, to obraliśmy kierunek współpracy w ramach zielonogórsko – nowosolskiego obszaru funkcjonalnego. Obszaru, którego naturalnym liderem jest miasto Zielona Góra. Od lat hołdowaliśmy zasadzie, że duży może więcej. Współpraca musi być oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu. Nie może być tak, że duży połyka małego. Musi się opierać na zdrowych, partnerskich zasadach. Jesteśmy otwarci na taką współpracę na wielu frontach, które przyniosą wymierne korzyści mieszkańcom Nowej Soli.

Z jak zaciętość – jeśli chodzi o nowosolskie sprawy, to jestem konsekwentny, nie odpuszczający, ale też zdroworozsądkowy. Chyba nie oceniałbym siebie, że jestem zacięty. Może trochę uparty. Może trochę więcej niż trochę [uśmiech].

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content