Róża D. winna znęcania się nad Krzysiem
– Zdaniem sądu rodzice, zaprowadzając dziecko do przedszkola, mają prawo się spodziewać, że osoba, która jest tam zatrudniona, będzie się opiekowała dzieckiem w sposób prawidłowy, a już na pewno, że nie będzie go krzywdziła zachowując się w taki sposób, jak czyniła to oskarżona – powiedziała w piątek sędzia Katarzyna Gajgiel uzasadniając wyrok w procesie przedszkolanki z Lubięcina. Ten nie jest prawomocny
Proces w głośnej sprawie ruszył we wrześniu ub. roku i zakończył się w zeszłym tygodniu. Oskarżoną była Róża D., nauczycielka przedszkolna z ok. 30-letnim stażem. Śledczy zarzucali jej, że od bliżej nieustalonej daty 2016 r. do września 2018 w przedszkolu w Lubięcinie, poprzez szarpanie i popychanie, wielokrotnie naruszała nietykalność cielesną małoletnich dzieci, wychowanków placówki.
Jednym z nich miał być Krzyś*. Chłopiec cierpi na zaburzenia integracji sensorycznej, na co rodzice przedstawili w przedszkolu stosowne opinie, w tym tę z Centrum Terapii Dziecięcej Integra w Zielonej Górze.
Wyrok zapadł w piątek.
Sąd poprawia śledczych
Zanim wybrzmiała jego główna sentencja, sędzia Katarzyna Gajgiel odniosła się do treści zarzutu postawionego Róży D. przez nowosolską prokuraturę, mówiąc, że był „nieprawidłowo skonstruowany”. – Jeżeli prokurator chciał, żeby sąd w wyroku powołał się na małoletnie dzieci, inne niż Krzyś, powinien te osoby uznać z imienia i nazwiska w postępowaniu przygotowawczym, a wtedy ich opiekunowie prawni powinni mieć prawo wstąpienia ewentualnie w rolę oskarżyciela posiłkowego. Dlatego sąd nie mógł tego uznać i w wyroku ujął tylko osobę pokrzywdzonego Krzysia – powiedział sąd.
Jednocześnie dokonał korekty w odniesieniu do czasu, w jakim oskarżona miała się dopuszczać czynów zabronionych wobec dziecka. Nowosolscy śledczy w akcie oskarżenia uznali, że znęcanie się nad chłopcem miało miejsce od nieustalonej daty 2016 r. do września 2018. Natomiast sąd na podstawie zeznań świadków, których przesłuchał w trakcie procesu, uznał, że działo się to od września 2017 do końca listopada 2018 r.
Przypomnijmy, że oskarżona nie przyznawała się do winy. Przed sądem złożyła obszerne wyjaśnienia, w których zaprzeczyła, że miała naruszać nietykalność cielesną dziecka. Według niej wszystkie działania wobec Krzysia były nie tylko zgodne z prawem, ale także z zaleceniami, które dostała od rodziców dziecka.
W sali sądowej podczas przesłuchań świadków, w tym rodziców Krzysia, ustalono coś zupełnie innego.
I dlatego: – Sąd doszedł do wniosku, że wina oskarżonej nie budzi żadnych wątpliwości – powiedziała w głównej sentencji wyroku sędzia Gajgiel.
Kara
Wydając to orzeczenie sąd wziął pod uwagę to, o co poprosiła mama Krzysia jeszcze przed zamknięciem przewodu sądowego.
– Ponieważ matka pokrzywdzonego chłopca nie chciała, żeby karać oskarżoną, co wyraziła w ostatnim słowie, sąd zastosował łagodną karę, czyli karę grzywny [tysiąc złotych – red.]. I jednocześnie orzekł wobec oskarżonej zakaz wykonywania zawodu związanego z wychowaniem, edukacją małoletnich i opieką nad nimi na okres 3 lat. Żeby wyeliminować oskarżoną z opieki nad dziećmi i dać jej czas na refleksję, której oskarżona nie wykazała wcześniej – powiedziała sędzia Gajgiel.
Dalsza praca Róży D. jako przedszkolanki – zdaniem sądu – „zagraża istotnym dobrom chronionym prawem, czyli dobru małoletnich dzieci”.
– Dlatego też takie orzeczenie sąd w wyroku zawarł, mając nadzieję, że jest to orzeczenie wychowawcze zarówno wobec oskarżonej, jaki i w zakresie prewencji ogólnej. Zdaniem sądu rodzice, zaprowadzając dziecko do przedszkola, mają prawo się spodziewać, że osoba, która jest tam zatrudniona, będzie się opiekowała dzieckiem w sposób prawidłowy, a już na pewno, że nie będzie go krzywdziła zachowując się w taki sposób, jak czyniła to oskarżona – dodała sędzia Gajgiel.
Wyrok nie jest prawomocny.
*imię dziecka zmienione
- Tłumy pożegnały Dariusza Stankiewicza - 29 marca 2024
- Tylko punkt Odry, porażka Korony, zwycięstwo Dozametu - 28 marca 2024
- Co słychać u nowosolskich studentów-seniorów? - 28 marca 2024