Nowosolska medalistka igrzysk w Tokio. Poznajcie Annę Puławską [REPORTAŻ]

Kajakarka Anna Puławska od trzech lat jest mieszkanką Nowej Soli. Dziennie na treningu spędza siedem-osiem godzin. Taka jest cena jej sukcesu. Na igrzyskach w Tokio zdobyła dla Polski srebro i brąz. – Chcę dać z siebie maksa, by na mecie nie mieć sobie nic do zarzucenia i powiedzieć, że zrobiłam wszystko – mówiła tuż przed wyjazdem do Japonii

Gdy mała dziewczynka po raz pierwszy zbliża się do łódki, oczywiście nie ma pojęcia, że za kilkanaście lat będzie zdobywała medale dla reprezentacji Polski. Może boi się, że kajak jest tak wielki, a ona taka mała.

Trochę później jest już srebrną medalistką mistrzostw świata, wicemistrzynią Europy, brązową medalistką Igrzysk Europejskich.

Ale to wszystko już nieważne, bo jesteśmy w Tokio na Igrzyskach Olimpijskich, mamy 3 sierpnia 2021 roku. Właśnie wystartował finał konkurencji K2 500 metrów.

Polskie kajakarki bardzo szybko wysuwają się na drugą pozycję. „Tak trzymać!” – krzyczy komentator. Po połowie dystansu dalej są drugie. Metę jako pierwsze przekraczają Nowozelandki. Reprezentacja Polski zdobywa srebrny medal, o włos wyprzedzając Węgierki.

fot. Szymon Sikora/PKOl

Polki popłynęły w składzie Karolina Naja i Anna Puławska. Anna jest mieszkanką Nowej Soli. To ta dziewczynka sprzed kilkunastu lat, która wsiadała do tej wielkiej łódki.

Tego samego dnia kajakarkom gratulacje składa prezydent Andrzej Duda. „Brawo! Gratulacje! Karolina Naja i Anna Puławska podtrzymały kapitalną passę polskiej kajakarskiej dwójki kobiet na igrzyskach olimpijskich i zdobyły srebrny medal. DZIĘKUJEMY” – pisze na Twitterze.

Anna po swoim pierwszym olimpijskim finale jest bardzo wzruszona. – Ona mi cały czas płacze, co ja z tym zrobię? – żartuje podczas telewizyjnego wywiadu Karolina Naja.

– Nie wiem, co powiedzieć. Na razie w to nie wierzę. To był na pewno bardzo dobry wyścig w naszym wykonaniu. Jesteśmy drugie na mecie, w ogóle wow! Nie wierzę. Dziękuję, Karolina – mówi w telewizji Anna Puławska.

7 sierpnia obie wystartują ponownie w olimpijskim finale, tym razem w składzie z Justyną Iskrzycką i Heleną Wiśniewską w K4 500 metrów. Efekt: brązowy medal!

Filar

Ze strony Polskiego Związku Kajakowego:

„Swoją przygodę z kajakarstwem zaczynała w Bazie Mrągowo pod okiem trenera Andrzeja Matysiaka. Anna Puławska, bo o niej mowa, to jeden z filarów kadry Tomasza Kryka i jedna z najlepszych kajakarek w kraju. Obecnie reprezentuje AZS AWF Gorzów, a jej klubowym opiekunem jest Marek Zachara.

7 lutego obchodziła swoje 25. urodziny. Jej największe sukcesy do tej pory to srebrny medal w K2 500 metrów z Karoliną Nają na mistrzostwach świata w 2019 w Szeged. Na tych samych mistrzostwach zdobyła jeszcze brązowy medal w K4 500 metrów, powtarzając brąz z poprzedniego roku w tej samej konkurencji w MŚ z portugalskiego Montemor-o-Velho. Igrzyska Europejskie w 2019 w Mińsku także przyniosły Ani brązowy medal na olimpijskim dystansie w K4 500 metrów. Anna ma też już kilka medali z mistrzostw Europy, w 2017 w Plovdiv zdobyła dwa medale: srebrny w K4 i brązowy w K2 na 500 metrów. Rok później w Belgradzie wystartowała w konkurencji K1 na olimpijskim dystansie przywożąc brązowy medal”.

Nie śpimy, lecimy

Anna w Gorzowie nie tylko trenuje w AZS AWF, ale też studiuje wychowanie fizyczne. Do Nowej Soli przeprowadziła się trzy lata temu. Z miłości.

– Trenowałem kajakarstwo i tak się poznaliśmy – uśmiecha się Marcel Hołdak, jej narzeczony, nowosolanin, były świetny kajakarz. – Gdzie miałem poznać dziewczynę, jeśli nie w środowisku kajakarzy? Mrągowo to jest drugi koniec Polski, więc na początku było tak, że raz Ania przyjeżdżała do mnie, innym razem ja jechałem do niej. W końcu skończyłem trenować, założyłem w Nowej Soli firmę i wspólnie postanowiliśmy, że tutaj kupimy mieszkanie i zamieszkamy razem.

Marcel Hołdak podczas igrzysk kibicował swojej narzeczonej w jej rodzinnym Mrągowie. Pod tamtejszym amfiteatrem powstała specjalna strefa kibica. Były flagi, transparenty, okrzyki. Mieszkańcy Mrągowa mocno w nią wierzyli.

fot. Szymon Sikora/PKOl

Jaka jest Anna? – Bardzo ambitna i jako sportowiec, i jako człowiek – opowiada Marcel. – Nawet jak zamiata, robi to z wielką werwą i precyzją. Taka po prostu już jest. Pracowitość to jej przepis na sukces. Jest też zawzięta. Jak już sobie coś postanowi, idzie po to. Musi to osiągnąć – prędzej czy później. W 2016 roku nie dostała się do kadry olimpijskiej, a powinna załapać się co najmniej do czteroosobowej osady, bo patrząc na regulamin, była trzecia w Polsce. Ale trener ma ostateczne zdanie i nie zabrał jej do Rio. Wtedy troszkę się podłamała, ale uwierz mi – to trwało dwa-trzy dni. Szybko stwierdziła: przecież kolejne igrzyska są już za cztery lata. I rzuciła tym swoim „nie śpimy, lecimy”, bo to zdanie można nazwać jej mottem [śmiech]. Ania mnóstwo trenuje. Każdego dnia jej trening składa się z trzech jednostek: rano jednostka wody, po południu też, a później do tego na przemian bieg i siłownia. Dziennie na treningach spędza siedem-osiem godzin.

Rozliczy nas tor i koleżanki

Kilka miesięcy temu Anna Puławska udzieliła wywiadu portalowi Polskiego Związku Kajakowego. – Na pewno był to nietypowy sezon, ale uważam, że jak najbardziej udany – mówiła w rozmowie z Beatą Sokołowską. – Wygrałam w 2020 roku w Poznaniu mistrzostwa Polski seniorów w indywidualnej konkurencji K1 500 metrów, więc to cieszy i daje dodatkową motywację, by iść dalej i powalczyć w tym roku również, żeby być z siebie zadowoloną.

Anna została też zapytana o to, co czuła, gdy dowiedziała się, że igrzyska w 2020 zostały odwołane. – Na początku była frustracja, ale minęła bardzo szybko, bo trener od razu przeprowadził rozmowę i uważam, że ona wpłynęła pozytywnie na całą grupę – wspominała. – Na to, na co nie mamy wpływu, nie możemy być źli. To nie od nas zależała decyzja o odwołaniu zawodów, my robimy swoje i za tę pracę rozliczy nas tor i koleżanki.

Nasza kajakarka mówiła też o planach na najbliższy sezon: – Dać z siebie wszystko, by na mecie nie mieć sobie nic do zarzucenia i powiedzieć, że zrobiłam wszystko.

Tuż przed igrzyskami udzieliła też wywiadu portalowi Sport.poinformowani.pl. O igrzyskach w Tokio mówiła: – To mój debiut, natomiast podchodzę do tego ze spokojną głową. Nie chcę wywierać na sobie dodatkowej presji.

– Nie chcę teraz deklarować, czy będzie medal – podkreślała Anna. – Chcę popłynąć swoje najlepsze wyścigi w życiu i na mecie powiedzieć: zrobiłam wszystko. Co będzie, okaże się już niedługo.

Na koniec dodała: – Igrzyska rządzą się swoimi prawami. Tutaj każdy szykuje najlepszą formę i wiem, że my również będziemy dobrze przygotowane. Damy z siebie wszystko i jakie będą tego efekty, okaże się na mecie. Mam nadzieję, że będziemy się niedługo wszyscy cieszyć.

Wiara, serce

Marcel Hołdak podkreśla, że tylko pozytywne myślenie i wiara w sukces mogą przynieść owoce. – Jeżeli nie wierzysz w swój sukces w sporcie, to jakim cudem możesz go osiągnąć? Wiara to jedno, ale sukces dziewczyn zwiastowało też to, co zdążyły już zdobyć w niedalekiej przeszłości – zwraca uwagę Marcel. – Dlatego one tam pojechały, by powalczyć o medal. Ania jest skromna, nie mówiła czegoś na zasadzie „jadę do Tokio i na pewno zdobędę medal”. Pojechała tam, by dać bieg życia, zostawić serce na torze. To jest jej priorytetem, żeby nie mogła sobie za chwilę zarzucić, że czegoś nie zrobiła, a mogła – i przez to jest na przykład czwarta.

fot. FB – Anna Puławska

Tak Marcel podsumowuje pierwszy tokijski finał Anny i Karoliny: – Był rewelacyjny. Wcześniej zdarzało się, że dziewczyny borykały się z problemami na starcie – trochę zostawały i z reguły musiały gonić resztę stawki. Na mistrzostwach Europy, po wyjściu z bloku, były ostatnie, a zdobyły srebro. W Tokio z Karoliną świetnie się wstrzeliły i płynęły od początku z czołówką. Gdy zobaczyłem ten start, wiedziałem, że będzie medal. Pozostało tylko pytanie, jakiego koloru.

– Co czułeś, gdy okazało się, że to jest srebro? – pytam.

– Ulgę, bo wiem, jakim marzeniem dla Ani było zdobycie tego medalu – przyznaje jej narzeczony. – Może być tylko lepiej. Wiesz, bałem się, jak poradziłbym sobie, gdybym musiał ją pocieszać po jakimś słabym starcie na igrzyskach. Ania jest emocjonalna, lubi popłakać i na pewno to byłby dla niej trudny czas. Ale nie ma co o tym myśleć. Są dwa medale i jestem z niej taki dumny…

Jeśli chodzi o późniejszy wyścig w czwórce na 500 metrów, były pewnie niewiadome. Jedna z zawodniczek, Katarzyna Kołodziejczyk, tuż przed igrzyskami złamała rękę i musiała ją zastąpić rezerwowa kajakarka. Do składu wskoczyła Justyna Iskrzycka. – Koniec końców w Tokio dziewczyny wypadły bardzo dobrze – podkreśla Marcel.

Wzór do naśladowania

Krystian Hołdak, brat Marcela, też jest kajakarzem. Opowiada: – Cała rodzina pojechała do Mrągowa, więc zostałem sam w domu. Razem z kuzynem całe noce czekaliśmy na wyścigi Ani w Tokio. Mocno jej kibicowaliśmy. Chyba cały blok się trząsł, jak nad ranem skakaliśmy z radości. Osiągnęła wielki sukces.

– Przed igrzyskami przewidywałeś, że Ania może zdobyć medal?

– Nawet pieniądze na nią postawiłem! – odpowiada Krystian. – Marcel z rodzicami wygrał prawie 9000 zł, a ja ponad 1300 [śmiech].

Młody kajakarz też podkreśla skromność Anny i jej pracowitość: – Jest bardzo zaangażowana w to, co robi. Wzór sportowca. Czy jest impreza, czy nie, Ania zawsze kładzie się spać o godz. 22.00. Wstaje rano, wszystko przygotowuje i idzie na trening. Praca, poukładanie i bardzo duży talent – to wszystko złożyło się w całość i dało Ani dwa olimpijskie medale. Dla mnie jako kajakarza jest wzorem do naśladowania.

Medalistka olimpijska na meczu okręgówki

– Śledziłem starty Ani od kwalifikacji. Wstawałem rano i jej kibicowałem – mówi Patryk Zawojek, piłkarz, przyjaciel Marcela Hołdaka. – Obserwując pierwszy finał, myślałem, że to będzie jednak trzecie miejsce, bo przewaga była nieznaczna, ale cieszę się, że Ania zdobyła srebro. Ona jako sportowiec jest zawzięta, mocno trenuje. Tak naprawdę non stop wyjeżdża na zgrupowania. Do domu przyjeżdża na chwilę. Śmiejemy się, że tylko po to, żeby wyprać sprzęt i znowu pojechać na kolejny obóz. Dawała z siebie wszystko i to zaowocowało medalami.

Gdy Patryk Zawojek grał w Arce, Ania przychodziła z Marcelem na jego mecze na nowosolskim stadionie. W nowym sezonie Patryk zagra w Odrze Bytom Odrzański. Będzie mógł się pochwalić, że kibicuje mu wicemistrzyni i brązowa medalistka olimpijska. – Fajnie mieć koleżankę, którą można zobaczyć w telewizji, jak zdobywa srebro i brąz igrzysk – śmieje się Zawojek.

Spotkanie

Annie Puławskiej pogratulował również prezydent Nowej Soli Jacek Milewski. „Dziękuję Panu Marcelowi Hołdakowi za przekonanie Pani Ani do zamieszkania w Naszym Mieście” – napisał prezydent.

I dodał: „Wspólnie planujemy otwarte spotkanie z naszą medalistką”. Szczegóły mamy poznać wkrótce.

***

Pytam Marcela, czy Ania po tych trzech latach czuje się już nowosolanką.

– Właśnie dziś z nią o tym rozmawiałem – zaznacza. – Powiedziała, że gdy wraca do Nowej Soli, czuje się jak w domu. Chce tutaj wracać.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content