Jaki to jest piękny sport. Zuza i Oliwia na wojnie o marzenia [REPORTAŻ]

– Jako 3-latka poprosiłam św. Mikołaja o rękawice i worek treningowy – uśmiecha się Zuzanna Topór, kickboxerka Maku Gym. – Gdy byłam młodsza, zawsze uczestniczyłam w bójkach między dzieciakami na placu zabaw – śmieje się jej koleżanka Oliwia Głodek. Obie biją się teraz w Czarnogórze o medal mistrzostw Europy WAKO

Obie są bardzo utalentowane. Obie są nadzieją polskiego kickboxingu. Obie mają już pierwsze tytuły na koncie, ale wielkimi mistrzyniami chcą zostać pod okiem mistrza Tomasza Makowskiego, multimedalisty najważniejszych imprez w Europie i na świecie. Ich najbliższy cel to medal mistrzostw Europy WAKO, które właśnie odbywają się w Czarnogórze. Obie mają zaledwie 15 lat.

„Maku”: – To młode, ambitne zawodniczki, które w krótkim czasie zdobyły w swoich kategoriach w kraju wszystko, co jest możliwe. Chciałbym, żeby każdy miał takie podejście jak one. Są sumienne i pracowite. Ciężką pracą dochodzą do tego, co później osiągają. U nich praktycznie każdy trening jest zrobiony na sto procent. Gdy coś nie wychodzi, wystarczy chwila, kilka zdań i to poprawiamy. Wiesz, z niektórymi pracujesz nad lewym prostym, żeby to rzeczywiście był lewy prosty, a przez trzy lata nie jest. Czasem muszę od dziewczyn wymusić, żeby powiedziały prawdę, że coś je boli. One ci tego nie pokażą. Nie ma opcji, żeby powiedziały, że są przemęczone. Można powiedzieć, że są stworzone do tego sportu.

Początek wspaniałej przygody

Zuzanna Topór: – Dzięki tacie od małego zrodziło się we mnie zainteresowanie sportami walki. Jako 3-latka poprosiłam św. Mikołaja o rękawice i worek treningowy [śmiech]. Tata od zawsze chodził na treningi, a po nich pokazywał mi, czego się nauczył. Chodziłam od czasu do czasu do salki w Bytomiu Odrzańskim, ale bez przekonania. Gdy miałam 13 lat, postanowiłam spróbować raz jeszcze. Pojechałam na obóz z trenerem Maćkiem Domińczakiem i tak się zaczęło. Po pół roku tata zaprowadził mnie do trenera Tomka Makowskiego. Na treningach wziął nas w porządne obroty. To był początek mojej wspaniałej przygody.

Szczęśliwe powroty do domu

Zuzanna mówi, że dzięki sportom walki znalazła sposób na życie. Mimo litrów potu i ciężkiej pracy na treningach wciąż chce wracać do sali. – A trener zawsze wita mnie z uśmiechem – podkreśla.

maku-gym-196x300.png" alt="" width="455" height="696" />

Do tej pory Zuzanna Topór zdobyła mistrzostwo Polski w low kick czy K-1 Rules. – Na mistrzostwach Europy liczę na złoto – nie kryje.

Jakie są jej największe atuty w ringu? – Kopnięcia – mówi. – Resztą rzeczy zajmuje się trener Tomek. Jest baaardzo wymagający [śmiech]. Ale nie wyobrażam sobie, bym mogła mieć lepszego trenera. Dzięki niemu z Oliwką tyle osiągnęłyśmy w tak krótkim czasie. Poświęcił nam dużo czasu, energii i serca. Postaramy się mu za to odwdzięczyć. Warto wspomnieć o pani Asi, bez której nie wyobrażamy sobie wyjazdów i innych spraw organizacyjnych. W treningach pomaga nam też trener Michał Szmajda. Zauważy każdy błąd, wytknie drobiazg, ale po to przecież trenujemy.

Zuzanna przyznaje, że przygotowania do ME były bardzo intensywne: – Treningi ciężkie, ale przynoszą efekty. Formalności są załatwione, a my jesteśmy na maksa przygotowane do pokonania rywalek. Nastawiam się na wygraną, choć liczę się z tym, że walki będą ciężkie. W kategorii -56 kg będę walczyć z Ukrainką, Rosjanką i Chorwatką.

Jakie są marzenia zawodniczki Maku Gym? – Chciałabym zdobyć mistrzostwo Europy, później świata i zacząć walczyć zawodowo na światowych ringach – zaznacza. – Oczywiście pod skrzydłem mojego wspaniałego trenera Tomka Makowskiego w klubie Maku Gym. Na dziś proszę mi życzyć wygranych na ME, a później w dalszej karierze. I oczywiście szczęśliwych powrotów do domu.

Mój sport

Przygoda Oliwii Głodek z kickboxingiem zaczęła się przypadkowo. – Nie miałam żadnych pasji, a gdy byłam jeszcze młodsza, zawsze uczestniczyłam w bójkach między dzieciakami na placu zabaw – śmieje się 15-latka. – Pewnego dnia tata zapytał, czy nie chciałabym zacząć trenować w Nowym Miasteczku. Byłam bardzo zadowolona i chętna do tego, żeby wybrać się na trening. Rodzice od zawsze obserwowali poczynania trenerów Tomka i Michała. Na pierwszy trening pojechałam w maju 2019 r. Od razu tak mi się spodobało, że zaczęłam chodzić na nie codziennie! Nigdy nie myślałam, że będę walczyć. Dopiero później dostrzegłam, jaki to jest piękny sport. Zawsze szukałam czegoś dla siebie i po kilku miesiącach poczułam, że tak – to jest ten sport. Mój sport.

Dotychczas Oliwia zdobyła złoto mistrzostw Polski low kick w Mysłowicach, ma na koncie również pierwsze miejsce na MP K-1 w Legnicy. Była też najlepsza na MP muay thai w Krakowie.

Te wszystkie tytuły zebrała w ciągu miesiąca.

– Za mój największy atut uważam wolę walki – podkreśla Oliwia Głodek. – Nigdy nie odpuszczam, napieram na przeciwniczki i dzięki temu je przełamuję. Po kilku walkach zauważyłam, że zdecydowanie muszę popracować nad obronami, przepuszczeniami, blokowaniem ciosów i kopnięć. Współpraca z trenerem to czysta przyjemność. Jest wymagający, ale dzięki temu w naszym walkach widać później efekty. Traktuję go jako mentora i nie wyobrażam sobie trenować gdzie indziej niż w Maku Gym. Czuję się świetnie przygotowana do turnieju.

Oliwia jest pewna siebie: – Oczywiście cel mam jeden: wrócić do Polski ze złotym medalem. Postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, by to marzenie się spełniło. Cieszę się, że mam szansę pokazać się na tak ogromnym wydarzeniu, jakim są mistrzostwa Europy.

– Dziewczyny mówią, że jadą na ME po złoto? I to jest świetne podejście – zaznacza Tomasz Makowski. – Są dobrze wyszkolone i w Polsce zdeklasowały przeciwniczki. Pokazały, że są najlepsze. Ich rywalki też są bardzo utytułowane, Oliwia ma w swojej kategorii mistrzynię świata i Europy, bardzo mocną Ukrainkę. Rosjanki, Ukrainki to twarde dziewczyny, tam kickboxing stoi bardzo mocno. Ale dla Oliwki i Zuzi nie ma znaczenia, czy ktoś jest utytułowany, czy nie – one wchodzą do ringu, żeby zrobić swoje. W głowach mają zakodowane zwycięstwo. I tyle.

Jeszcze pół roku temu…

… nie pomyślałabym, że będę w reprezentacji Polski, że trenerzy kadry mnie dostrzegą i dadzą mi szansę pokazania swoich umiejętności w tak ważnym turnieju – przyznaje Oliwia. – Mam jedno marzenie: być jak najlepsza. Codziennie w sali staram się dawać z siebie sto procent i jeszcze więcej. Czego można mi życzyć? Samych sukcesów sportowych. Ale na ten moment chciałabym wrócić z Czarnogóry do naszej ojczyzny ze złotym medalem.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content