Strażak przejeżdżał i zobaczył wypadek. Zatrzymał się, pomógł. „Nie umiem inaczej”

Do groźnego wypadku doszło na ul. Wojska Polskiego w Nowej Soli. Jadąca fordem kobieta potrąciła na przejściu dla pieszych 16-latka, który wjechał na przejście na rowerze. 73-latka ucierpiała, a pierwszej pomocy udzielił jej przejeżdżający tamtędy strażak. – Nie potrafię się nie zatrzymać w takich sytuacjach – mówi Krzysztof Mech

Policjanci dostali zgłoszenie o wypadku w czwartkowy poranek ok. godz. 8.00. Samochodem marki ford kierowała 73-letnia nowosolanka. Jechała z pasażerem od strony centrum miasta w kierunku Orlenu.

– W pewnym momencie na przejściu dla pieszych doszło do potrącenia rowerzysty, 16-letniego mieszkańca Nowej Soli – mówiła „Tygodnikowi Krąg” w czwartek Justyna Sęczkowska, rzeczniczka nowosolskiej Komendy Powiatowej Policji.

Na zdjęciu, które dostaliśmy od naszej Czytelniczki, widać, że samochód ściął przydrożną latarnię.

Jakie były okoliczności zdarzenia? – Kobieta wyjaśniała, że nagle z lewej strony zauważyła cyklistę, który wjechał na rowerze na przejście dla pieszych – opowiada Justyna Sęczkowska. 73-latka tłumaczyła, że natychmiast zahamowała, ale z uwagi na opady deszczu i mokrą jezdnię wpadła w poślizg i uderzyła w 16-latka, a później w lampę.

Teraz sprawą wypadku zajmie się sąd. Pierwsze policyjne doniesienia mówiły o tym, że to 16-latek ma obrażenia wymagające leczenia powyżej siedmiu dni. Ale później okazało się, że to kobieta kierująca fordem ucierpiała w tym wypadku dużo bardziej.

Pierwszej pomocy udzielił jej nowosolski strażak Krzysztof Mech. – Akurat jechałem tamtędy, żeby zawieźć syna do szkoły, a później pojechać na służbę – wspomina. – Z daleka widziałem, że coś się dzieje na drodze. Odruchowo – taki mam nawyk – zjechałem, włączyłem światła awaryjne i troszkę zablokowałem ruch. Podszedłem do dwóch chłopaków: jeden jechał z babcią samochodem, drugi był tym rowerzystą, który uczestniczył w wypadku, ale podkreślił, że nic mu nie jest. Poszkodowana kobieta trzymała się za twarz, miała delikatnie rozcięty nos i trudno jej się oddychało. Dla niej to był potężny stres. Podjechał też pan na skuterze, który zainteresował się losem tej kobiety. Bo generalnie nikt z kierowców nie reagował na to, co się dzieje.

Krzysztof Mech zadzwonił na 112. Wkrótce podjechała policja.

– Wie pan, co mnie zszokowało? Postawa ludzi. Wiem, że spieszą się np. do pracy, ja też się spieszyłem, ale stwarzali jeszcze większy problem na tej drodze: denerwowali się, że ruch jest spowolniony – mówi strażak.

Pytamy pana Krzysztofa, czy czuje się bohaterem.

– Nie, działałem odruchowo – podkreśla. – Nie potrafię się nie zatrzymać w takich sytuacjach. Kiedyś na S3 pani dachowała, było -15 st., jechałem z malutkim dzieckiem i z żoną i też się zatrzymałem. Nie umiem inaczej.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content