Nowy p.o. wiceszefa straży pożarnej. „U nas gra zespołowa to podstawa”

Od ubiegłego tygodnia funkcję pełniącego obowiązki zastępcy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej pełni st. kpt. Mariusz Olszewski

Mariusz Pojnar: Jest pan w Nowej Soli od kilku dni. Jakie ma pan pierwsze refleksje, choćby związane z samą jednostką?

St. kpt. Mariusz Olszewski: Struktury PSP są w całym kraju bardzo dobrze poukładane i naprawdę nie bardzo można się do czegokolwiek przyczepić. Aczkolwiek każda jednostka czy komenda ma trochę inną specyfikę pracy. Jestem tu nowy, więc mam czas do zapoznania się z kadrą, z warunkami pracy, z całą jednostką i tym, jak ona funkcjonuje.

Skąd pan przyszedł do Nowej Soli?

Z Komendy Miejskiej w Zielonej Górze. Tam byłem zastępcą dowódcy jednostki. W Zielonej Górze pracowałem cztery lata, a wcześniej przez ponad 20 lat w jednostce w Żaganiu.

Jak to było z pana początkami, jeśli chodzi o pracę w straży pożarnej? Czy to było może związane z realizacją marzenia z dzieciństwa?

W dzieciństwie może niekoniecznie chciałem zostać strażakiem, ale zawsze pociągały mnie służby mundurowe.
Kilka lat mieszkałem na wsi. Nie byłem co prawda w jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej, ale miałem styczność ze strażakami. Oni mnie fascynowali i dlatego w tym kierunku poszedłem.

Za młodych lat grałem w piłkę nożną, a straż pożarna jest taką instytucją, w której sport jest bardzo istotnym elementem i trochę to też mnie ukierunkowało w wyborze zawodu.

Wybrałem straż pożarną, do której wstąpiłem w 1997 roku. We wrześniu rozpocząłem 25. rok służby w straży pożarnej.

Odwołał się pan do piłki nożnej. Praca w straży pożarnej to gra zespołowa, z tym chyba nie można dyskutować. Poznał pan już swój zespół?

Tak, spotkałem się już ze wszystkimi strażakami. Mam nadzieję, że wszyscy będą mnie dobrze postrzegać. Nie przyszedłem tutaj, żeby szukać dziury w całym. Ale jest tak, że zawsze takie spojrzenie kogoś z zewnątrz może dać pewien powiew świeżości w strukturach danej jednostki.

Ja też chcę się uczyć od pana komendanta, a jednocześnie dać coś od siebie.

Dodam coś po piłkarsku: wierzę, że wszyscy będziemy się starali grać do jednej bramki. Mam nadzieję, że nikt samobója sobie nie wbije [śmiech]. A mówiąc poważnie, gra zespołowa to podstawa, szczególnie w pracy, w której idzie o bezpieczeństwo i życie ludzi.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content