W starej strażnicy. Poznaj historię dawnej siedziby nowosolskiej straży pożarnej

W 1945 r. organizatorzy polskiej straży pożarnej w Nowej Soli zajęli poniemiecką strażnicę przy dzisiejszej ul. Grota-Roweckiego. Strażacy pracowali tam do 2013, przez 68 lat. Dzięki współpracy Komendy Powiatowej PSP i nowosolskiego Koła Związku Emerytów i Rencistów Pożarnictwa RP fakt ten upamiętni odsłonięcie tablicy umieszczonej na byłym budynku komendy. Uroczystość odbyła się w środę

15 maja 1945 r. Stanisław Sint, jeden z pierwszych polskich mieszkańców miasta, dostał od burmistrza Nowej Soli polecenie zorganizowania straży pożarnej. Dlaczego właśnie on? Zapewne dlatego, że wcześniej był zawodowym żołnierzem w batalionie łączności w Poznaniu i uważano, że jako mający mundurowe doświadczenie sprosta temu zadaniu.

Strażacy Miejskiej Zawodowej Straży Pożarnej na tle poniemieckiej strażnicy w roku 1955

Przystąpił zatem do dzieła i 17 maja 1945 otrzymał specjalną przepustkę od rosyjskiego komendanta wojennego Nowej Soli umożliwiającą legalne poruszanie się po mieście w nocy. Właśnie tę datę przyjęto za moment utworzenia straży, w założeniu ochotniczej. Przekaz głosi, że Sint otrzymał też kilka rowerów dla strażaków, co wydaje się niepojęte, biorąc pod uwagę, że rosyjscy żołnierze uważali rower za bardzo cenną zdobycz wojenną i gotowi byli nawet zabijać dla jej posiadania, o czym wspomina w oficjalnych dokumentach polski pełnomocnik rządu. Naturalnym było, że za siedzibę straży obrano budynek byłej niemieckiej Ochotniczej Straży Pożarnej oddany do użytku w 1923 r.

Niemieckie miejskie strażnice jednostek ochotniczych były tak budowane, że nad parterową częścią garażową na pierwszym, a w niektórych obiektach i na drugim piętrze, znajdowało się kilka mieszkań dla funkcyjnych i pomieszczenie biurowe.

Rozpoczynając działalność straż korzystała ze sprzętu pozostawionego przez Niemców. Było go niewiele. Podobnie jak i chętnych Polaków do ochotniczej służby. Koniecznym stało się powołanie 1 stycznia 1946 Zawodowego Pogotowia Straży Pożarnej. W składzie komendant, sekretarz biura i 10-osobowa grupa interwencyjna pracująca w systemie: pięć osób pełni służbę przez 24 godziny i pięć osób w tym czasie odpoczywa w domu.

Wyposażenie Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej na tle garaży dobudowanych w latach 60. XX w.

W strażnicy należało zatem przygotować odpowiednie pomieszczenia dla strażaków. Jedno z mieszkań na pierwszym piętrze wykorzystano na te potrzeby. W pokoju wejściowym urządzono tzw. dyżurkę, gdzie znajdował się telefon i gdzie całą dobę przebywali strażacy, a drugi pokój przeznaczono na biuro komendanta.

Z biegiem czasu przystosowano kolejne pomieszczenia, tworząc magazyny i sypialnie. Jako środek transportu służył wózek gaśniczy z motopompą i armaturą do poboru, tłoczenia i podawania wody. Niemcy zostawili również samochód marki DUX, ale bez tylnego mostu, który wyremontowano jesienią 1946 r. Była też dwukołowa drabina mechaniczna o długości ponad 20 m i kolejne dwie motopompy. Całe wyposażenie swobodnie mieściło się w poniemieckich garażach.

Przeprowadzka w 1952 r.

Do kwietnia 1953 r. Nowa Sól należała do powiatu kożuchowskiego i właśnie w Kożuchowie swą siedzibę miały jego władze, tak jak trzyosobowa Komenda Powiatowa Straży Pożarnych. Jednak od końca lat 40. trwały zabiegi, by stolicą powiatu została Nowa Sól, co właśnie w 1953 stało się faktem.

Siedzibę Komendy zmieniono jednak już jesienią 1952 r. i umieszczono ją w budynku Zawodowego Pogotowia przy ul. Grota-Roweckiego, kosztem kolejnego z mieszkań. W tym czasie w miejsce adaptowanego DUX-a pogotowie otrzymało nowy samochód gaśniczy marki Bedford o większych gabarytach. Trafił tu również samochód ciężarowy Phenomen i dwukołowa pompa Standard dużej wydajności.

Widok na komórki, na miejscu których wybudowano boksy garażowe w latach 80. XX w.

Nie był to koniec zmian – 1 stycznia 1955 pogotowie przekwalifikowano na Miejską Zawodową Straż Pożarną i zwiększono liczbę strażaków do 16 pracowników zmianowych. Koniecznym stało się zagospodarowanie kolejnych pomieszczeń. W straży zaczęło robić się ciasno i dla ludzi, i dla sprzętu. Warunki też były fatalne.

4 kwietnia 1956 r. Komisja Porządku Publicznego Powiatowej Rady Narodowej przeprowadziła kontrolę Komendy Powiatowej stwierdzając m.in., że w garażach ogrzewanie stanowi piec żelazny, garaże są za małe i drabina dwukołowa jest w warsztacie, co opóźnia jej wyjazd. Bramy garażowe są za wąskie, co nie tylko utrudnia wyjazd samochodu gaśniczego, ale stanowi też zagrożenie dla pojazdu i załogi. Stwierdzono też w zasadzie brak umywalni, którą stanowiło pomieszczenie w ciemnej komórce z czterema miskami. Już wówczas komisja wnioskowała o dobudowanie nowych garaży i rozważenie możliwości przydzielenia dla straży sąsiedniego budynku internatu ówczesnego Liceum Pedagogicznego.

Pierwsza rozbudowa

Na początku lat 60. obsada osobowa Komendy Powiatowej wzrosła do czterech osób, a Zawodowej Straży Pożarnej – do 22. Wykorzystywano dalsze pomieszczenia. Zmieniało się też wyposażenie i w poniemieckich garażach stało się naprawdę niewygodnie.

Garaże wybudowane na miejscu komórek oraz wieża ćwiczeń

Ówczesny komendant powiatowy, asp. poż. Romuald Sochacki podjął starania o rozbudowę strażnicy o garaże. Sporządzono niezbędną dokumentację i pod koniec 1962 r. budowa ruszyła. Jednak konieczne fundusze otrzymano zbyt późno i komenda nie była w stanie ich wykorzystać – pieniądze przepadły.

Budowę kontynuowano, ale tempo prac nie było rewelacyjne. 18 września 1963 na posiedzeniu Powiatowej Komisji Ochrony Porządku i Bezpieczeństwa Publicznego dano wyraz zaniepokojeniu taką sytuacją, pozbawiającą pojazdy pożarnicze odpowiedniego zabezpieczenia. Postęp robót był taki, że gdy można było wprowadzić samochody do garażu, to nastąpiła zima, a nie wykonano prawdziwych bram, tylko prowizoryczne, coś jak zastawy bez zawiasów. Były ustawiane ręcznie w otworach drzwiowych, sporządzone z żerdzi i snopów słomy dla ocieplenia. Wnętrze musiano ogrzewać koksownikami. Sytuacja była tak wstydliwa, że w razie alarmu najpierw „otwierano” te „bramy”, by przechodnie nie zwracali uwagi na to, jak je wykonano, a dopiero potem włączano dzwonki alarmowe.

Tak naprawdę budowano systemem gospodarczym, czyli w trakcie służby budowali strażacy, wśród których zawsze znajdowali się różni fachowcy i złote rączki. Budowali przy użyciu transportu i sprzętu strażackiego. Całość nadzorował fachowiec, budowlaniec z uprawnieniami. Zresztą harmonijkowe bramy też zostały zaprojektowane później, już przez następnego komendanta asp. Jacka Sawickiego, który kontynuował budowę, oraz rzemieślnika, które je wykonał. Bramy spełniały swoje zadanie aż do drugiej połowy lat 90., mimo że były drewniane, a zawiasy nie osadzono w murze w trakcie jego wznoszenia, lecz dopiero po kilku miesiącach wykuwano na nie odpowiednie otwory.

Wciąż brakowało pieniędzy. Ostatecznie prace zakończono w roku 1970. Rozbudowa poprawiła zdecydowanie warunki garażowania pojazdów i innego sprzętu na następne kilkadziesiąt lat, co było szczególnie ważne, bo w niedalekiej przyszłości wymiary samochodów gaśniczych i specjalnych miały znacznie się powiększyć. Zwiększyła się też przestrzeń zakwaterowania załogi. Powstały nowe sypialnie i zaplecze sanitarne, a po ogłoszeniu alarmu strażacy nie zbiegali już po schodach, lecz mogli zjeżdżać do garaży bezpośrednio po ześlizgach.

Budowanie trwa

Ciągła ewolucja sprzętowa – pojawienie się większych gabarytowo pojazdów gaśniczych w latach 70. czy następnie przyczepek pożarniczych i nowego rodzaju pojazdów specjalistycznych – spowodowało, że w garażach warunki stały się niezgodne z zasadami bhp. Żeby je poprawić, należało rozbudowywać strażnicę, zwłaszcza że w perspektywie były kolejne zmiany sprzętu. Zadania podjął się w 1984 r. kolejny komendant – por. poż. Tadeusz Rybnicki.

Plan zabezpieczenia województwa zielonogórskiego i plan wyposażenia jednostki przewidywały, że w Nowej Soli stacjonować będzie 30-metrowa drabina samochodowa. Warunkiem jej przydziału, postawionym przez ówczesnego komendanta wojewódzkiego, było podjęcie budowy większych boksów garażowych. Postanowiono postawić je w miejsce starego budynku gospodarczego.

Budynek komendy przejęty od „Spożywczaka”

Załoga podjęła ogromną część prac systemem gospodarczym, czyli, krótko mówiąc, własnymi rękoma – w zamian komendant wojewódzki zobowiązał się przekazać nowosolanom nowy kolorowy telewizor na świetlicę. W tamtych czasach to był wartościowy prezent. Strażacy własnoręcznie rozebrali stary budynek pamiętający lata 20. XX wieku, gdzie była stolarnia i komórki, następnie wykonali fundamenty, niezbędną ilość pustaków i postawili mury. Garaże zostały połączone z pomieszczeniem warsztatowym łącznikiem, w którym znalazły się wygrodzone: boks magazynowy i miejsce na sprężarkę elektryczną do ładowania butli powietrznych, a także regały na zapasowe węże.

Zanim jednak budowę ukończono, do Nowej Soli trafiła nowa drabina samochodowa IFA o wysięgu 30 m, która musiała początkowo parkować w starych garażach, do których wjeżdżając prześlizgiwała się zaledwie kilkanaście centymetrów pod nadprożem bramy, co dla kierowców było niezmiernie stresujące. Ostatecznie nowy obiekt oddano do użytku w maju 1985.

Załoga otrzymała obiecany telewizor, a kierowcy mogli już bez obawy wjeżdżać i wyjeżdżać drabiną do nowych garaży.

Również przekazaną później drabiną marki Magirus, która zastąpiła w 1994 r. IFĘ. Jednak podczas parkowania zakupionego 2005 r. podnośnika hydraulicznego musieli ponownie być bardzo ostrożni, bo okazało się, że jest tak długi, iż należało na posadzce zamontować belkę oporową, żeby nieopatrznie nie uderzyć koszem urządzenia w tylną ścianę garażu. Dzięki wymiarom stanowisk i bram możliwe było garażowanie tu dużych gabarytowo samochodów gaśniczych. Nadal jednak pozostawał problem części administracyjnej znajdującej się wciąż na drugim piętrze przedwojennego budynku – rozwiązano go dopiero w pierwszej połowie lat 90. W tzw. międzyczasie strażacy postawili na placu wspinalnię, czyli strażacką wieżę ćwiczeń.

Przejęcie internatu „Spożywczaka”

W pewnym momencie pojawiła się realna możliwość poprawy warunków przez przejęcie internatu Zespołu Szkół Spożywczych, który był na wspólnej ze strażą posesji. Dyrekcja „Spożywczaka” planowała rezygnację z użytkowania obiektu, którego utrzymanie było kosztowne, zwłaszcza że remontu wymagał dach, stolarka okienna i instalacje. Ale wówczas przeciwna przejęciu budynku była Komenda Wojewódzka w Zielonej Górze. Dopiero zmiany, jakie zaszły w straży pożarnej po 1990 r., pozwoliły na rozpoczęcie rzeczywistych starań o przejęcie już opuszczanego internatu, pozostającego w zarządzie Urzędu Rejonowego w Nowej Soli. Dla urzędu był to problem wynikający z braku chętnych do zajęcia się budowlą, a skoro zainteresowana była straż pożarna, „to proszę bardzo”!

Decyzja o przekazaniu została wydana i 15 września 1992 dokonano przejęcia internatu, którego parter postanowiono przeznaczyć na siedzibę komendy, a piętro i poddasze – na mieszkania służbowe dla kadry. Prace wykonywane przez strażaków, na starych zasadach prac gospodarczych, trwały długo, przerywane wciąż przez wyjazdy do zdarzeń, których było coraz więcej. Zawodowa Straż Pożarna właśnie przekształciła się bowiem w Jednostkę Ratowniczo-Gaśniczą Państwowej Straży Pożarnej, co zwiększyło zakres jej interwencji. Ostatecznie z początkiem 1994 komenda zaczęła użytkowanie nowej siedziby, a w późniejszym okresie urządzono w niej również stanowisko dysponowania sił straży do zdarzeń.

Pomieszczenia dotychczas zajmowane przez komendę w budynku po starej niemieckiej straży mogły być przeznaczone na potrzeby jednostki ratowniczo-gaśniczej. Część dotychczasowych biur komendy zajęło dowództwo JRG, a część adaptowano na szatnie, oddzielne dla każdej zmiany służbowej. W miejscu dotychczasowej szatni urządzono jadalnię z aneksem kuchennym. Wyremontowano sanitariaty oraz wymieniono część instalacji elektrycznej, a także instalacji nagłośnienia informacji o dysponowaniu załóg. Wszystkie prace zostały wykonane przez strażaków, w chwilach pomiędzy szkoleniem a wyjazdami interwencyjnymi.

I parcela się skończyła

Codzienność ratownicza wskazywała, że w Nowej Soli powinna powstać strażacka grupa ratownictwa nurkowo-ekologicznego, co zrealizowano w latach 90. Jak zwykle początki były skromne, lecz z biegiem lat wzrastała ilość sprzętu specjalistycznego. Obok całej gamy wyposażenia płetwonurków doszły elementy służące do ograniczania rozlewów substancji niebezpiecznych na wodzie, urządzenia do oczyszczania wody z zanieczyszczeń ropopochodnych, sprzęt pływający. I oczywiście pojazdy do transportu wymienionych elementów.

Boksy dobudowane na potrzeby grupy ratownictwa wodno-ekologicznego

Ponownie zaczęło w straży brakować miejsca, co gorsza ponownie na sprzęt, zwłaszcza że po powodzi 1997 r. znów go przybyło. Starym sposobem postanowiono rozbudować zaplecze magazynowo-garażowe. Tym razem na potrzeby ratownictwa na wodzie. Dobudowano zatem kilka mniejszych boksów na przedłużeniu garaży z lat 60., gdzie przechowywano elementy wyposażenia, które nie wymagały ogrzewania w czasie zimy.

To była ostatnia możliwość rozbudowy straży, bo właśnie skończyła się strażacka działka. Na posesji przy Grota-Roweckiego miejsca na prowadzenie ćwiczeń było niewiele, wieża ćwiczeń stała w miejscu nie do końca spełniającym warunki bezpieczeństwa, a część garażowa wybudowana w latach 60. była po prostu zbyt niska.

Poza tym mijały pierwsze lata, bądź co bądź, XXI wieku i wypadało przechowywać nowoczesny sprzęt w godnych warunkach. Dlatego w 2005 r. dzięki przychylności ówczesnej Rady Powiatu pozyskano odpowiedni teren i w następnych latach powstała nowa strażnica.

Każdy jednak, kto pracował przy Grota-Roweckiego, patrzy na starą straż z sentymentem. Zostawił tam przecież kawałek życia.

Marek Szczypczyk

*Fotografie autorstwa: Tomasza Andrzejewskiego, Tadeusza Ostrowskiego i Marka Szczypczyka

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content