Wiceprezydent odchodzi na wysokiej fali. „Każdy sukces zaczyna się od rozmowy”

O pracy dla Nowej Soli, społecznej twarzy tego miasta i nauce płynącej od nowosolan w pożegnalnym wywiadzie mówi wiceprezydent Natalia Walewska-Wojciechowska, która po Święcie Solan odejdzie z urzędu

Mariusz Pojnar: Zapytam wprost: nie żal odchodzić w momencie, kiedy ta społeczna twarz Nowej Soli została tak mocno wyeksponowana?

Natalia Walewska-Wojciechowska, wiceprezydent Nowej Soli ds. społecznych: Mam poczucie, że społeczna twarz Nowej Soli nareszcie się uśmiecha. Trudno mówić o żalu, kiedy widzi się, że serce i energia włożone w tę część życia miasta przynoszą „profity”: pozytywny społeczny odbiór. Oczywiście jest lekki smutek, bo rozstaję się ze sferą, którą uwielbiam, czyli z tworzeniem razem z ludźmi i dla ludzi. Jednak widząc to wszystko, co się udało – i wszystkich sprawców i sojuszników tej zmiany – począwszy od współpracowników wydziałów społecznego i oświaty, pracowników Centrum Aktywności Społecznej, seniorów z DDS+, powiatowej rady seniorów, przez środowiska szkolne, po zaangażowane stowarzyszenia i wiele, wiele osób, mam poczucie, że sfera społeczna jest w najlepszych i bezpiecznych rękach. Jest stabilnie, ludzie, którzy pracują przy tym temacie, mają sprawczość. To najważniejsze.

Na konferencji, podczas której została ogłoszona decyzja o pani odejściu z urzędu, mówiła pani o wypełnieniu trzech zadań: zbudowaniu profesjonalnego zespołu urzędników, który tę sferę będzie prowadzić, zbudowaniu marki „Na społecznej fali” i przede wszystkim flagowego projektu, jakim jest Centrum Aktywności Społecznej. Które z tych zadań było najtrudniejsze?

Każdy sukces zaczyna się od rozmowy. Dlatego np. już w 2019 r., będąc jeszcze sekretarzem, postawiłam na zorganizowanie 1. Nowosolskiego Forum Organizacji Pozarządowych. Wtedy we współpracy z Nowosolską Paczką i Fundacją na rzecz Collegium Polonicum zaprosiliśmy po raz pierwszy w historii miasta wszystkich partnerów dialogu społecznego, nie tylko NGO-sy! I już to pierwsze spotkanie pokazało, jak ważne jest to, żeby spotykać się i rozmawiać, by poznać faktyczne potrzeby. Tego nie zastąpi żadna formalna diagnoza. Uważam, że społeczeństwo obywatelskie to podstawa funkcjonowania lokalnego samorządu. A do tego potrzebny jest dialog i umiejętność słuchania. Forum to nie tylko wykład szkoleniowy, to przestrzeń do dyskusji i wymiany doświadczeń.

Wyzwaniem był też proces oswajania CAS-u jako wspólnej przestrzeni. Na początku projektu wielu myślało, że to tylko lokum dla NGO-sów. A to autentyczne miejsce spotkań każdego z każdym, grup nieformalnych, a z takich spotkań wiele dobrego zwykle się dzieje. Dziś CAS jest dla każdej nowosolanki i każdego nowosolanina, który chce coś wnieść do życia społecznego w mieście.

Zbudowanie, a właściwie budowanie marki „Na społecznej fali”, bo to jest proces, który nadal trwa. Przekonanie wielu ludzi, że to, co jest współpracą, tworzeniem pozytywnych relacji z różnymi środowiskami, nawiązywaniem kontaktów i sieciowaniem, jest w tym procesie najważniejsze. I musi być oparte na zaufaniu.

Co może pani powiedzieć o nowosolankach i nowosolanach w kontekście inicjatyw społecznych?

Są fantastyczne i fantastyczni! Środowisko zaangażowane jest różnorodne: od wydarzeń sportowych włączających wszystkich mieszkańców, przez mnóstwo inicjatyw charytatywnych, duże zaangażowanie w wolontariat, co potwierdził czas pandemii, po pomoc uchodźcom z Ukrainy.

Nowosolanie są chętni do działania i pomysłowi. To nam też pokazuje projekt realizowany z Fundacją na rzecz Collegium Polonicum: spotkania dotyczące konsultacji społecznych, na które przychodzą mieszkańcy.

Czego nauczyła się pani od nowosolan?

Słuchania i bycia uważną. Czasem najmniejsza inicjatywa czy pomysł potrafi wnieść coś nowego i dużo zmienić. Tak było z Kryształami Wolontariatu – pojawiły się kontrowersje, czy nagradzać za coś, co jest odruchem serca. Do czasu, kiedy pojawiła się w urzędzie mieszkanka, starsza pani, która opowiedziała o realnej pomocy sąsiedzkiej i spytała, jak można wyróżnić takie osoby? Wtedy nabraliśmy pewności, że „pomaganie jest na fali” i trzeba to pokazywać, bo takich inicjatyw jest tak wiele, że niech będą wzorem dla dzieciaków, niech budują społeczność, której chce się wpływać na najbliższe otoczenie, na swoje miasto.

Pół roku temu w naszej rozmowie o budżecie użyła pani takiego sformułowania: „Nie jestem surferką, ale fala społeczna jest wznosząca”. Czy ta fala jeszcze się wznosi?

To już jest moment fali longboard, czyli długiej i najlepszej do surfowania. Ona się wznosi, ale jest stabilna. Teraz jest czas, w którym środowisko i wszyscy partnerzy procesów społecznych przystępują do prac nad Diagnozą i Strategią Rozwiązywania Problemów Społecznych. Urząd już pracuje nad Strategią Rozwoju Miasta, w której wybrzmiewa potrzeba stworzenia oferty dla młodzieży czy poszerzenia form wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami.

Strategia społeczna kładzie nacisk na bardzo wąskie obszary: bezdomność, zdrowie, wsparcie rodzin, problemy wykluczenia społecznego. W każdym z tych obszarów zapewne będą jakieś cele i zadania.

Jednocześnie podczas tych dwóch lat mojej pracy zostało uruchomionych kilka programów i projektów: dla Środowiskowego Domu Samopomocy na dodatkowe formy aktywizacji uczestników w przywracaniu do samodzielności, program opieki asystenta osoby niepełnosprawnej realizowany przez MOPS, projekt dla Dziennego Domu Senior+. W oświacie trwa wyłanianie wykonawców, którzy dostosują remontami podstawówki nr 2 i 3 do standardów Dostępnej Szkoły dla dzieci z dysfunkcjami. To kilka przykładów działań, które będą kontynuowane. Mamy też nadzieję, że przede wszystkim będą środki na te działania – rządowe i unijne.

Już w ub. roku przygotowaliśmy projekt techniczny na budowę pomieszczenia ogrzewalni przy ul. Topolowej i pomieszczenia noclegowni dla osób z niepełnosprawnościami. Powstała też koncepcja miejsca wsparcia dla rodzin i dzieci w zakresie pomocy psychologicznej, warsztatów edukacyjnych dla całych rodzin. To są ambitne plany i mogą się ziścić, jeśli miasto pozyska środki zewnętrzne. Czasy mamy trudne i inflacyjne, dlatego trzeba będzie poczekać i zobaczyć, z czym skończymy ten rok budżetowy. Ale równocześnie cieszymy się z powstającej inicjatywy młodzieżowej rady miasta. Przecież nie wszystko realizuje się tylko za pomocą pieniędzy [uśmiech].

Jakie zadania są przed pani następczynią Kariną Jarosz?

Jest profesjonalistką, zna wszystkie pomysły, idee od samego początku i, co warto powtórzyć, ma wspaniały zespół ludzi do współpracy. W urzędzie i poza nim: nowy dyrektor MOPS, kierowniczki ŚDS i DDS, samodzielny zespół CAS i mnóstwo zewnętrznych partnerów. W obszarze oświaty jesteśmy w trakcie wyłaniania dyrektorów placówek na kolejną kadencję, więc to doskonały moment, żeby najbliższe pięć lat współpracować na nowych, wypracowanych zasadach.

Idą wakacje, trzeba mieć nadzieję, że jednak zrobi się ciepło. Będzie się pani uczyć surfować czy nie będzie na to czasu?

Będzie czas, jak najbardziej, na pasje i rodzinę. Zawsze angażuję się na maksa w to, co robię, dlatego odpoczynek się przyda. Będzie też czas na podsumowanie i refleksje, bo mimo że idę do biznesu, sferę społeczną mam w sercu. I na pewno podziałam jeszcze społecznie w moim rodzinnym mieście, czyli w Zielonej Górze.

Teraz jest czas na podziękowania dla wszystkich osób, z którymi miałam niepowtarzalną okazję współpracować: panu prezydentowi i radnym, współpracownikom w urzędzie, dyrektorom jednostek i placówek, wszystkim nowosolankom i nowosolanom. Bez wspólnego zrozumienia idei „społecznej fali”, nie byłoby możliwe dopłynąć do miejsca, w którym dziś Nowa Sól już jest.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content