Miasto gasi światło

W dobie szalejącej inflacji i kryzysu energetycznego każdą złotówkę trzeba obracać dwa razy. Miasto też jest zmuszone zaciskać pasa, dlatego oświetlenie świąteczne zostanie ograniczone do minimum. Na tym nie kończy się jednak długa lista oszczędności, bo urzędnicy zaczynają od siebie

Nowosolanie zdążyli się już przyzwyczaić do pięknych iluminacji świątecznych. Zresztą co roku dokupowano nowe ozdoby i rozszerzano listę oświetlonych ulic. Trudne czasy wymusiły jednak zmianę tych przyzwyczajeń. – Nie chcieliśmy wyróżniać jednych dzielnic, a pomijać innych, dlatego zdecydowaliśmy się ograniczyć do minimum oświetlenie wiszące na lampach oświetleniowych, w różnych kształtach i formie  – tłumaczy prezydent Jacek Milewski. – Właściwie pozostawimy je tylko na głównej ulicy – Placu Wyzwolenia, na odcinku od ul. Szerokiej do Moniuszki, gdzie odbywa się miejska wigilia. Znikną ozdoby z ulic Wrocławskiej, Piłsudskiego, Wojska Polskiego i Zielonogórskiej. I tu nie chodzi wyłącznie o oszczędność energii, bo te ledowe, energooszczędne lampki nie kosztują fortuny. Zaoszczędzimy natomiast kilkadziesiąt tysięcy złotych na usłudze zawieszenia i zdjęcia tych dekoracji. W zeszłym roku zapłaciliśmy za to ok. 70 tys. zł – podkreśla prezydent.

Świąteczny wystrój miasta to też oświetlenie przestrzenne na choinkach, bożonarodzeniowa ramka stojąca na placu Floriana, duża bombka i tak lubiany przez mieszkańców renifer. I to nie zniknie, tylko zmieni lokalizację. Te ozdoby zawisną 6 grudnia w mikołajki i znikną po przypadającym na 6 stycznia Święcie Trzech Króli.

Obowiązek oszczędzania energii

Urząd miejski zmniejsza koszty funkcjonowania. To konieczność. Prezydent Jacek Milewski polecił szefom miejskich jednostek organizacyjnych oszczędzać energię. – Wszyscy dobrze wiemy, że sytuacja energetyczna w kraju jest bardzo trudna. Premier Mateusz Morawiecki w kilku ustawach zobowiązuje różne podmioty, zarówno osoby fizyczne, jak i administrację publiczną, do oszczędzania surowców wytwarzających tę energię – wyjaśnia Alicja Choptowa Rutkowska, sekretarz miasta. I dodaje: – W związku z tym na samorząd nałożono obowiązek oszczędzania energii. Owszem, zapłacimy prawdopodobnie preferencyjną stawkę 785 zł za MWh, ale jak nie wykażemy oszczędności, zapłacimy karę. A przypomnę, że rząd prosi, aby każda jednostka administracji zużyła 10 proc. energii mniej.

Do końca marca urząd miejski musi przygotować raport, w którym wykaże, że ograniczył wydatki na energię. Na podstawie tych dokumentów rząd oceni, czy spełniono obowiązek. I dlatego każdy z dyrektorów miejskich jednostek ma już gotowy plan oszczędzania energii. – Katalog sposobów oszczędzania zależy od tego, jak dana jednostka jest ogrzewana i jaką ilość prądu zużywa – podkreśla Choptowa-Rutkowska. – Bo niektóre nie pracują w ciągu dnia, a popołudniami lub wieczorami. Oczywiście każdy dyrektor jednostki już bez zarządzenia prezydenta Jacka Milewskiego wiedział, że z uwagi na ogromne koszty każdą złotówkę trzeba obejrzeć dwa razy.

Trzeba gasić światła

W jaki sposób wydatki energetyczne ogranicza miasto? W urzędach i instytucjach zmniejszono oświetlenie na korytarzach, zmniejszono liczbę używanych czajników elektrycznych. Urząd miejski zrezygnował też z punktów oświetleniowych na zewnątrz budynków. – Po opuszczeniu stanowisk pracy światła wygaszane są na całym obiekcie, włącza je dopiero firma sprzątająca. Wyłączyliśmy też klimatyzację. Zwracamy uwagę, żeby urzędnicy gasili światła i wygaszali monitory opuszczając stanowiska pracy – wylicza pani sekretarz.

Nikt nie oszczędza na dzieciach

W większości miejskich obiektów zamontowano oświetlenie LED, zwłaszcza na korytarzach, na ciągach pieszych zainstalowano jeszcze przed nadejściem kryzysu energetycznego. Warto dodać, że w żłobkach, przedszkolach i szkołach zaliczanych do podmiotów wrażliwych, nie ma aż tak dużego rygoru oszczędnościowego.

Rafał Krzymiński

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content