Spotkania w Teatrze Otwartym

STO 2022, czyli Spotkanie Teatru Otwartego. Cykliczna, a w tym roku 30., jubileuszowa impreza teatralna organizowana przez teatr Terminus A Quo w Nowej Soli. Spośród tych trzech słów w nazwie festiwalu paradoksalnie najmniej oczywistym okazuje się być „teatr”. Przede wszystkim – spotkanie!

O, to na pewno. Spotkanie. Te trzy chłodne wieczory listopada nieodłącznie kojarzą się ze spotkaniami. Budynek, w którym przeszło cztery dekady temu szczęśliwie znalazł siedzibę nowosolski teatr, zapełnia się publicznością już na długo przed spektaklami. Ludzie siedzą na schodach, fotelach w korytarzu, spora grupka zwykle gromadzi się przed wejściem. Na imprezach Terminusa ramy czasowe traktuje się umownie, przerwy między programami wydłużają się, dając okazję do wielu rozmów. Tradycją jest, że na STO zapraszani są również artyści zagraniczni, więc podczas rozmów mieszają się nie tylko śmiechy i szepty, ale i języki – w tym roku: polski, czarnogórski, ukraiński i angielski.

Otwarty teatr – to zawsze było adekwatne określenie. Otwarte, nieskażone dogmatyzmem, jest tu przede wszystkim podejście do form i ekspresji teatralnej.

Zabawa w czekanie na zabawę

Jakie formy teatralne stosuje teatr-gospodarz, czyli Terminus A Quo? Odpowiedź jest prosta: prawie wszystkie. Kilkaset przedstawień funkcjonujących w ich repertuarze to bogactwo form i treści, nie zawsze łatwych do sklasyfikowania. Ten czupurny, wyrazisty i niepokorny teatr wypracował sobie swoisty styl i markę w środowisku teatrów alternatywnych i takie też teatry zwykle przyciągał do siebie i zapraszał do Nowej Soli.

sto2-300x200.jpg" alt="" width="637" height="424" />

fot. Karol Kolba

Festiwal STO jest tego konsekwencją – występują tu zarówno teatry z nurtu alternatywnego, jak i te nawiązujące mocno do bardziej klasycznych form teatralnych. W tym roku TAQ zaserwował nam kilka swoich sztandarowych przedstawień, w tym „Wariata i zakonnicę” czy brawurowo odegraną „Zabawę w czekanie na zabawę”. Publiczność czasem nie miała wyboru i była mniej lub bardziej wciągana do gry wraz z aktorami. Nie zabrakło też przejmujących monodramów w wykonaniu Kingi Kaczmarek i Krzysztofa Sweredy.

Przejdźmy do gości: Monika Wachowicz z teatru A PART (Katowice) zaprezentowała spektakl, którego siła polegała na oszczędności środków wyrazu. Kolektyw Analog (Poznań i Ukraina) wpisał się w nurt występów z intensywnym, bieżącym przesłaniem społecznym. Teatr z Kolašina (Czarnogóra) – Faculty of Dramatic Arts Montenegro – przywołał łagodność i kunszt klasycznej gry aktorskiej, a w fabule spektaklu, który rozgrywał się w domowym zaciszu, nie dało się uciec od echa wojny domowej na Bałkanach. I tutaj nie możemy pominąć trzech dziewczyn z Kijowa czyli ProEnglish Theatre, które pokazały w sobotę wysokiej jakości spektakl traktujący o traumatycznych doświadczeniach i sposobach wyjścia z kręgu przemocy.

Ale czy zawsze teatr? Otóż nie, nie zawsze. Choć teatr był tu elementem podstawowym. A nawet czasem pojawiał się mimowolnie, jak podczas powitania tegorocznych artystów i publiczności, gdy arcypraktyczna konieczność tłumaczenia przemowy na dwa języki przerodziła się w coś na kształt performensu translatorskiego.

Sala im. Ryszarda Cieślaka jest teatralnym sercem, ale w tym anturażu dobrze czują się również inne formy ekspresji. Mocnym akcentem był występ quasi-taneczny w wykonaniu zielonogórskiej grupy Physical ArtHouse, która jest stałym gościem w Nowej Soli. Taniec stanowił też wyraziste interludium w bardzo plastycznym spektaklu „Derwisze” (TAQ). Dopełnieniem festiwalu była muzyka: trzygodzinny elektroniczny set w wykonaniu N-NOIZ z Berlina, który przyciągnął fanów ciężkich, undergroundowych brzmień. Piotr Śnieguła zaś łagodził obyczaje w swym recitalu na pograniczu poezji śpiewanej i piosenki kabaretowej.

GNAJT

Ale najbardziej zapadającym w pamięć wydarzeniem muzycznym okazał się występ Moniki Adamiec z Rzeszowa z akompaniującym jej Filipem Kotem. Sama autorka określiła wszystko jako „nieKoncert i nieMonodram”, bo ta gawęda i recital o życiu i twórczości mało pamiętanej przedwojennej poetki Zuzanny Ginczanki wymykał się próbom sklasyfikowania. Widownia długo oklaskiwała artystkę, a gdy występ się skończył, to niepostrzeżenie zamienił się w swobodną rozmowę z wykonawczynią.

Zmęczeni, ale usatysfakcjonowani Terminusi, wraz z Edwardem Gramontem na czele, nie zwalniają tempa i już teraz zapraszają na ostatnią w tym roku imprezę GNAJT, która odbędzie się 17 grudnia w siedzibie teatru Terminus A Quo.

(pT)

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content