Jak napisać ikonę?

Na to pytanie znają odpowiedź uczestnicy warsztatów, które w Nowej Soli poprowadziła Katarzyna Kobuszewska. By zdradzić tajniki ikonopisarstwa, przyjechała do nas aż z Płocka

Warsztaty, które są dostosowane do osób początkujących chcących zacząć pisać ikony odbyły się podczas dwóch weekendów w siedzibie Brata Alberta przy ul. Topolowej.

Prowadzącą była Katarzyna Kobuszewska, która ikonografią zajmuje się od ok. 25 lat. Kiedyś studiowała historię sztuki, ale to nie czas studiów był początkiem zainteresowania się tą dziedziną. – Wzięłam kiedyś udział w wystawie, która mnie zaciekawiła pod tym kątem. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej i zaczęłam studiować różne teksty, m.in. rosyjskie i francuskie. Historycznie ta technika, na której pracuję, była przypisana tylko mnichom i nie do końca chciano się tym dzielić – opowiada Kobuszewska.

Technika jak 1300 lat temu

Przełom nastąpił, kiedy wzięła udział w warsztatach ikonopisania z ks. Jackiem Wróblem. – Wtedy zobaczyłam technikę, dotknęłam jej mocniej. Dziś prowadzę naukę ikonopisania wzorowaną na szkołach greckiej, macedońskiej, kreteńskiej – mówi moja rozmówczyni, która 10 lat temu założyła swoją pracownię.

Do Nowej Soli została ściągnięta na zaproszenie Zofii Mikusińskiej. – Zawsze byłam wrażliwa na malarstwo, a ostatnio zaczęło mnie interesować ikonopisarstwo. Ucieszyłam się, kiedy udało mi się złapać kontakt z panią Katarzyną i to było początkiem zorganizowania warsztatów – mówi Mikusińska.

Wzięło w nich udział kilkanaście osób, które przez dwa weekendy pisały ikony. Ich tematem był Michał Archanioł. Samo ikonopisanie jest niezwykle ciekawe. – Nasze ikony powstają na profesjonalnych drewnianych podobraziach, które są wykonywane w tej samej technice co ponad tysiąc lat temu. W pierwszej kolejności odbija się na niej prorys. Kalka zostaje naniesiona na deskę. Później, żeby tych linii nie wygubić robi się specjalnym rylcem grawerunek. Następnie złoci się złotem płatkowym, a potem maluje pigmentami, czyli farbkami w formie proszku. Żeby udało się nimi malować, używamy roztworu żółtka jaja i wina białego. Tak jak 1300 lat temu – opowiadała podczas zajęć Kobuszewska, która nowosolskim ikonopisarzom wyznaczała żmudną drogę, by ostatecznie osiągnąć wynik końcowy.

„Praca żmudna, ale dająca satysfakcję”

Kinga Pietrzak udział w warsztatach podarowała jako prezent mężowi. On zaczął pracę nad ikoną, ale ze względu na obowiązki zawodowe pracę na ich Michałem Archaniołem kontynuowała żona.

– To jest praca żmudna, ale dająca satysfakcję. Wymaga cierpliwości, ale też dokładności. Trzeba być czujnym, bo nie wszystko można skorygować. Dlatego trzeba uważnie słuchać słów prowadzącej, żeby nie popełnić błędów, których nie będzie już można poprawić – mówiła podczas pracy uczestniczka warsztatów.

Ikona, którą wykonali wspólnie z mężem, ma być prezentem dla syna. – Archanioła robi się dla mężczyzn, bo jest wojownikiem – usłyszałem od Kingi Pietrzak. Każdy uczestnik warsztatów ikonę zabrał do domu.

W planach są kolejne, wstępnie w maju-czerwcu. – Miło będzie wrócić do Nowej Soli, która mnie pięknie przyjęła – uśmiecha się Kobuszewska.

Mariusz Pojnar
Latest posts by Mariusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content