Trener Jeton siada na ławie. Astra robi benefis [ROZMOWA]

Szkoleniowiec Astry Przemysław Jeton podjął trudną decyzję o zakończeniu gry i skupieniu się tylko na pracy trenera. W minionym sezonie powoli przechodził już z jednej roli w drugą. Jednak teraz ostatecznie klamka zapadła

Monika Owczarek: Od lat jesteś czynnym siatkarzem. Z czasem zacząłeś godzić rolę zawodnika i trenera. Na boisku jesteś charyzmatycznym sportowcem. Dasz radę patrzeć teraz z boku na grę?

Przemysław Jeton: Decyzja była dość trudna, bo wciąż czuję się na siłach, żeby grać i wspomagać zespół na parkiecie, jednak drużyna potrzebuje trenera na sto procent. Dlatego zdecydowałem o zawieszeniu butów na kołku i skoncentrowaniu się tylko i wyłącznie na funkcji trenera.
Opowiedz o swojej przygodzie z siatkówką: kiedy zacząłeś grać i jak przebiegała twoja kariera?
Moja przygoda z siatkówką, nie mylić z karierą (śmiech), zaczęła się stosunkowo późno. W szkole podstawowej latałem za inną, nieco większą piłką. Wciąż jestem zakochany w koszykówce. Trenowałem tę dyscyplinę pod okiem śp. Romana Terlikowskiego. Kiedy szedłem do gimnazjum, nie było już szkolenia młodzieży w tym wieku, więc moja aktywna przygoda z koszykówką wygasła.

Teraz mogę powiedzieć, że na szczęście w gimnazjum nr 3 wuefu uczył Andrzej Krzyśko. Graliśmy na lekcji w siatkówkę, byłem skoczny. A. Krzyśko zaprosił mnie na trening swojej grupy. Wtedy nawet nie braliśmy udziału w żadnych rozgrywkach, po prostu się nie nadawaliśmy, każdy dopiero zaczynał odbijać. Swoje poważniejsze kroki zacząłem stawiać rok później. Naszym trenerem był Włodzimierz Domarecki. Wystartowaliśmy w rozgrywkach i, jak pamiętam, przegrywaliśmy prawie wszystko. Nie załamywaliśmy się, bo tworzyliśmy paczkę dobrych kumpli z jednego osiedla i trzymaliśmy się razem. Już jako grupa kadetów powoli zaczęliśmy się liczyć w województwie.

Widać było, że praca na treningach przynosi efekty. Wtedy ponownie naszą grupę przejął trener Krzyśko, a ja dostałem powołanie do kadry województwa lubuskiego na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży. Bardzo dobrze wspominam te czasy. Można powiedzieć, że to był przełomowy okres w moim młodzieżowym graniu. Dzięki trenerowi Edwardowi Szwecowi zakochałem się w siatkówce plażowej. W parze z Piotrem Kuzemczakiem awansowaliśmy do finałów Mistrzostw Polski kadetów. W kategorii junior nad moim rozwojem czuwał już trener Szwec.

W tym czasie występowałem również w III lidze trenując z seniorami, co uważałem za megazaszczyt. Jako juniorzy pojechaliśmy na ćwierćfinały Mistrzostw Polski juniorów do Częstochowy. Mogliśmy w tym turnieju zmierzyć się z obecnymi gwiazdami światowej siatkówki, jak Bartosz Kurek czy Jakub Jarosz.

Natomiast za największy sukces tego okresu uważam wygranie międzynarodowego turnieju siatkówki plażowej o Puchar Bałtyku. W parze z Michałem Bernysiem (Pyskowice) pokonaliśmy pary naszej kadry narodowej, które zdobywały medale w młodzieżowych Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach Świata. Bez wątpienia spory w tym udział trenera Szweca i naszych rodziców, którzy cały czas nas wpierali.

Później zaczęła się dorosła siatkówka. Postanowiłem skorzystać z oferty AZS Opole i obrałem ten kierunek na najbliższe pięć lat. Moim trenerem był bardzo wymagający szkoleniowiec Zbigniew Rektor. Dzięki temu, że to był klub uczelniany, mogłem godzić granie ze studiami.
Zdecydowałeś się na studia na Akademii Wychowania Fizycznego. Jednocześnie dalej grałeś w siatkówkę. Jakie masz wspomnienia z tego okresu?

W tamtym czasie zależało mi na studiach, koniecznie chciałem iść na AWF i kształcić się w tym kierunku. Pierwsze kroki nie były łatwe. Do dziś pamiętam mój pierwszy okres przygotowawczy, on zweryfikował moje przygotowanie fizyczne. Początkowo było 26 zawodników, ostatecznie trener wybrał 14, byłem jednym z tych szczęśliwców, którzy się załapali i tak już zostałem w tym zespole przez pięć lat.

Miasto bardzo mnie urzekło, ponadto mieliśmy grupę naprawdę świetnych zawodników, którzy tworzyli prawdziwy kolektyw. Bez wątpienia to był jeden z najlepszych etapów mojego życia. Do teraz mam kontakt z chłopakami i często rozmawiamy.

JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”

Benefis Przemka Jetona”, który będzie pożegnaniem Jetona zawodnika, odbędzie się w najbliższą sobotę 8 czerwca o godz. 16.00 w hali „Elektryka”. Przed nami mecz pokazowy Astra Nowa Sól vs. Przyjaciele Jetona. W ekipie przyjaciół kibice zobaczą na pewno wiele znanych twarzy. Zapraszamy kibiców!

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content