Radni myślą o dietach

Radni zastanowią się na najbliższej wspólnej komisji, czy podnieść sobie diety. Pomysłodawcą uchwały w tej sprawie jest Henryk Zieliński. – Jeśli nie będzie wyraźnej akceptacji, to odstąpię od tego pomysłu. Nie mam zamiaru uszczęśliwiać kogoś na siłę – mówi

Henryk Zieliński, kożuchowski radny, który ostatnio wyszedł z pomysłem podwyżki dla burmistrza, chce zaproponować radnym, by zastanowili się nad podniesieniem sobie diet. Tak naprawdę w kuluarach o powrocie do wyższych stawek rozmawiano już dawno. – Myślę, że możemy wrócić do tego, co było przedtem, czyli o 10 procent w górę do kwoty bazowej. To by było około 180 zł – mówi. O tyle zaś radni obecnej kadencji obniżyli sobie diety na początku swoich rządów trzy lata temu. – Uważam, że radni się sprawdzili, zasłużyli i nie są gorsi niż poprzednia rada – argumentuje swój pomysł H. Zieliński.

Przewodniczący rady Ireneusz Drzewiecki podkreśla, że dieta radnego nie jest wypłacanym wynagrodzeniem za pracę. – Dieta jest formą rekompensaty za utracone w trakcie wykonywania mandatu radnego zarobki, za poświęcony czas, wykorzystane materiały. Jest wypłacana w formie ryczałtu i ma rolę kompensacyjną. Każdy musi sobie odpowiedzieć, czy dieta jest wystarczająca za nakład jego pracy, utracone zarobki itd., czy jest zbyt niska – mówi I. Drzewiecki i dodaje, że jego zdaniem nic nie powinno być w tym zakresie zmieniane.

Dzisiaj radni otrzymują niecałe 800 zł na rękę. Nieco więcej mają przewodniczący i jego zastępcy. Radni, z którymi rozmawialiśmy w tej sprawie, są raczej negatywnie nastawieni do pomysłu H. Zielińskiego.

– To był nasz i burmistrza postulat, żeby obniżyć sobie pensje i diety na początku kadencji. I ja do tej pory twierdzę, że nie powinniśmy sobie robić żadnych podwyżek. Pamiętam, jak chodziłem od domu do domu podczas kampanii wyborczej i ludzie mówili, że mają niższe emerytury niż my diety. Do dzisiaj mnie to boli. Chociaż obniżyliśmy sobie stawki, to i tak nie zapomniałem tamtych słów, więc nie wiem, o czym my w ogóle rozmawiamy. Ja będę zawsze przeciwko temu, nigdy nie będę za podwyższaniem diet radnych czy pensji burmistrza – zapewnia Adrian Pikulski.

– Jeśli uchwała wejdzie pod obrady, to zobaczymy. Nie zastanawiałem się nad tym jeszcze – twierdzi z kolei Tomasz Walczak.

– Będę pierwszym, który głosuje przeciwko. Jak zostałem radnym, obniżyłem sobie dietę i nie uważam, że zasłużyłem już dziś na to, żebym sobie ją podwyższał. Po pierwsze, dla mnie najważniejsze jest, żeby gmina dobrze funkcjonowała. Podoba mi się to, co robi burmistrz, dlatego byłem za podniesieniem jego zarobków. Jeśli będę startował ponownie na radnego, a myślę, że tak się właśnie stanie, to wówczas będę mógł zastanowić się nad tym znowu za jakiś czas. Na dziś wykonałem ogromną pracę w Stypułowie, przysłużyłem się też innym wioskom, ale nie uważam, że na tyle, żebym podwyższał sobie dietę – twierdzi Andrzej Nowocień.

H. Zieliński tłumaczy, że jemu – jako najstarszemu w radzie – wypadało coś takiego zaproponować. – Jeśli jednak nie będzie znaczącej akceptacji tego pomysłu, to wycofuję projekt. W normalnych warunkach to powinno być głosowane na sesji zwykłą większością głosów. Może się zdarzyć taka sytuacja, że 14 się wstrzyma, a jeden będzie za i wówczas uchwała przejdzie. Dlatego zobaczymy, jak radni będą się na to zapatrywać podczas komisji. Nie mam zamiaru nikogo na siłę uszczęśliwiać – zaznacza radny Zieliński.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

One thought on “Radni myślą o dietach

  • 19 stycznia 2018 at 19:11
    Permalink

    Dokładnie. Podwyżka diet nie powinna być brana pod uwagę, zwłaszcza, że to obecni radni obiecywali w kampanii wyborczej cztery lata temu. Pan Zieliński szkodzi sobie sam takimi inicjatywami, a wybory już w listopadzie. Nie warto…

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content