Zagrodnik: Zawodnicy z telewizji nie są superbohaterami [ROZMOWA]

– Dzięki takim campom młodzi judocy widzą, że można, że to nie są nadludzie – mówi o gwiazdach, które do tej pory przyjeżdżały na Solanin Cup, olimpijczyk Paweł Zagrodnik, m.in. wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w judo, brązowy medalista Mistrzostw Europy w rywalizacji drużynowej, piąty na igrzyskach w Londynie. Obecnie asystent trenera kadry narodowej

Mateusz Pojnar: Jest pan przyjacielem Olimpu od lat. Co takiego jest w tym klubie i w Solanin Cup, że przyjeżdża pan co roku?

Paweł Zagrodnik: Chyba ci ludzie i atmosfera są kluczowi. Nowa Sól jest dla mnie przyjazna. Pierwszy raz przyjechałem tutaj pięć lat temu, w 2013 roku, i zawsze z chęcią tu wracam.

Nie liczy się w tym wszystkim tylko i wyłącznie sport, ale i cała otoczka wokół tego. Po prostu mi się tutaj podoba.

Rzeczywiście ta rodzinna atmosfera bardziej wybija się na pierwszy plan niż w innych tego typu turniejach?

Myślę, że tak. Przez jakiś okres byłem zawodnikiem, później zostałem trenerem w kadrze, więc tak często nie uczestniczyłem w wielu tego rodzaju wydarzeniach. Nie można powiedzieć, że w ogóle, ale z mniejszą częstotliwością. I wydaje mi się, że tu jest taka atmosfera, że ludzie z dużą chęcią co roku przyjeżdżają.

Darek robi tutaj niesamowitą robotę. Dzięki temu, że on przyjmuje tych wszystkich ludzi, gości z zagranicy i z Polski, to wszystko powoduje efekt, że oni wracają. I to jest chyba w tym – tak to można określić – magiczne.

Pan obserwuje praktycznie co roku poziom Solanina. On rośnie? Widzi pan tutaj przyszłych olimpijczyków?

Na tym poziomie trudno to stwierdzić, czy znajdą się tacy. Nawet jak dziecko teraz wygląda na superjudokę, ekstrakozaka, to nie znaczy, że w judo seniorskim będzie tak samo dobre. Na to, że ktoś później osiąga jakiś sukces, składa się wiele czynników. Na tym etapie nie można mówić, czy ktoś będzie w tym sporcie dobry, czy słaby. Trzeba obserwować te dzieci i je wspierać.

Dróg jest wiele, ale m.in. takie turnieje, gdzie zaprasza się różnych olimpijczyków – Oriego, w tamtym roku Gerbi, wcześniej Tomoo Torii – pomagają w tym, żeby te dzieci mogły poczuć, że ci wielcy zawodnicy z telewizji wyglądają jak zwykli, normalni ludzie. Że to nie są jacyś superbohaterowie z komiksów, którzy latają i strzelają, tylko są tacy sami jak inni.

Dzięki temu młodzi widzą, że można, że to nie są nadludzie.

Gdyby pan miał umiejscowić Solanin Cup na mapie zachodniej Polski, to jest ważny turniej, ważny punkt, jeśli chodzi o polskie judo?

Na pewno, to jeden z tych punktów na mapie, gdzie jest dobre judo i gdzie ludzie przyjeżdżają. Darek nie tylko robi dobry turniej i camp, ale odwala też dobrą robotę u siebie w klubie. Te dzieciaki z roku na rok się rozwijają, ja to widzę. Robią coraz lepsze wyniki.

Po tylu latach zna już pan pewnie Nową Sól od podszewki.

Jak tutaj przyjeżdżam, nawet nie muszę korzystać z mapy. Wiem, jak dojechać np. do Parku Krasnala, jak się jedzie do domu Darka itd.

To naprawdę bardzo ładne miasto.

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content