Gedia łączy pokolenia

Minął miesiąc od wielkiego festynu z okazji 25-lecia Gedii, największego pracodawcy w regionie. Każda okrągła rocznica to okazja do gratulacji i wspomnień, z drugiej strony – okazja do rozmów o przyszłości. To także dobry moment, by pokazać młodych ludzi i na ich przykładach stwierdzić, że rozwój firmy często idzie w parze z rozwojem osobistym pracowników

Jedną z takich osób jest Norbert Hermann, który do Gedii trafił przypadkiem. – Jak się zatrudniałem, tak naprawdę nie wiedziałem o firmie zbyt wiele. Poza tym, że produkuje części do samochodów. Teraz wiem, jak wiele różnych technologii i procesów za tym stoi – dodaje mój rozmówca, któremu minął właśnie dziewiąty rok pracy w firmie.

Zaczynał od produkcji. Jak opowiada, wylądował na gorącym dziale. „Gorącym” od nazwy technologii, czyli tłoczenia na gorąco, hot formingu i hartowania w procesie tłoczenia.

– To w telegraficznym skrócie w zautomatyzowanym procesie nadawanie arkuszom blach o dowolnym kształcie, nadawanie skomplikowanych geometrii i wzbogacanie ich właściwości fizycznych poprzez rozgrzanie ich w piecu do około 900 st. C oraz szybkie schłodzenie w ciągu kilku sekund w tłoczniku do temperatury poniżej 200 st. Czyli to takie współczesne czary – uśmiecha się Hermann.

Szalony inżynier

Gedia miała być dla niego krótkim przystankiem przed wyprawą w dalszą drogę w życiu. Zawsze ciągnęło go do Anglii, chciał dobrze opanować język.

Został – i nie żałuje.

– Dla mnie najważniejsze jest, by praca pozwalała na ciągłe podnoszenie swoich umiejętności, a miejsce, jakim jest Gedia – ciągle poszerzający się park maszynowy i coraz to większa ilość wykorzystywanych technologii – na to pozwala – mówi Hermann.

Dodaje, że dużym atutem jest świetna kadra pełna doświadczonych ekspertów, od których, jeżeli tylko ma się ochotę, można czerpać olbrzymie dawki wiedzy.

Ostatnio Hermann doczekał się w pracy ciekawego przydomka. – Szalony inżynier – uśmiecha się. – Choć jeszcze nieoficjalnie, bo wciąż studiuję na uczelni, do czego zmotywowało mnie kierownictwo. Z kolei znajomi z uczelni nazywają mnie szalonym naukowcem – dodaje. Od zawsze mocno był związany z technologiami informatycznymi. Jeszcze w liceum ekscytował się pisaniem skryptów automatyzujących zadania w grach online. – Później za sprzedane złoto w grze można było wyjść na piwo ze znajomymi – uśmiecha się „szalony inżynier”, który nadal pisze różne programy. Co ciekawe, jeden z nich udało się ostatnio wdrożyć w firmie, a kolejny, nad którym pracuje, wykorzystuje sieci neuronowe do wykrywania wad produktów.

Jak niemożliwe staje się możliwym

Trochę krótszy staż w firmie ma Agata Halec, w Gedii pracuje od 2017 r. Z Hermannem łączy ją to, że do firmy także trafiła przypadkiem.

Mieszkała w Niemczech, ale tęskniła za krajem i chciała wrócić do Polski. Jedynym warunkiem, by ten cel zrealizować, było jak najszybsze podjęcie pracy – gdziekolwiek, jakiejkolwiek. – Byłam wtedy świeżo po studiach filologii germańskiej i raczej nie liczyłam na to, że w Polsce bez żadnego doświadczenia zawodowego uda mi się znaleźć konkretną pracę – wspomina moja rozmówczyni.

Na rozmowę kwalifikacyjną dostała się za pośrednictwem agencji pracy. – Idąc na spotkanie nie miałam nawet pojęcia, jak duża jest ta firma i czym się zajmuje. Do tego z logistyką nie miałam nic wspólnego, a więc na etat nawet nie liczyłam – uśmiecha się Halec, która pracuje na stanowisku logistycznym jako dysponent z językiem niemieckim.

Ma swoje spojrzenie na rozmowy kwalifikacyjne: – Byłam na niej totalnie szczera i ku mojemu zaskoczeniu zostałam przez szefostwo bardzo ciepło przyjęta. Jestem przykładem na to, że nie trzeba wymyślać, cudować, nie trzeba udawać kogoś, kim się nie jest. Warto mówić, jak jest, a niemożliwe staje się możliwym – uśmiecha się Halec.

Dostała zatrudnienie z mocnym zapewnieniem, że wszystkiego się nauczy. – I rzeczywiście tak było – opowiada pracownica Gedii z sześcioletnim stażem.

Gedia i automotive to moja bajka”

– Często ludzie mnie pytają, co ja tutaj robię, bo jestem młoda, mam duże możliwości zawodowe, a do tego cała moja rodzina mieszka na stałe w Niemczech. Ale mimo wszystko mam niesamowity sentyment do Polski, a praca w Gedii jest właśnie tym, co mnie tutaj trzyma – podkreśla Halec.

Sama branża automotive jest jej szczególnie bliska, interesuje się nią od dziecka. Zaraził tym ją brat. Motocyklem jeździ już od 17 lat. – Od brata się zaczęło, ja po latach zaraziłam młodszą siostrę, a więc mamy taką wspólną rodzinną pasję, która zostanie już chyba z nami na zawsze – uśmiecha się Halec.

Często bierze udział w różnego rodzaju targach motoryzacyjnych, gdzie może podziwiać najnowsze modele wyprodukowanych pojazdów, do których części produkowane są także w Gedii.

– Lubię tutaj pracować, tego nie da się oszukać. Kto mnie zna, ten wie, że do pracy przychodzę codziennie z uśmiechem na twarzy. To trochę połączenie mojej pasji z życiem zawodowym: Gedia i automotive to zdecydowanie moja bajka – mówi Halec.

Muzyczna wizytówka

Trochę inna jest historia Piotra Czawiaka. Z firmą jest związany od ponad 20 lat. Przeszedł drogę od pracownika produkcji do kierownika zmiany.

Czawiak to współzałożyciel zespołu Gedia Blues Band, który w firmie istnieje od 2006 r. – Zamysł był taki, że będziemy promować firmę poprzez muzykę i do dziś staramy się to podtrzymywać – mówi Czawiak.

Z nim w trójce założycielskiej był także Jan Kozioł, który grał na basie oraz perkusista Jacek Chłopecki. Wystarczyło dołożyć wokal i można było koncertować.

Przez 17 lat przez zespół, który stał się muzyczną wizytówką firmy, przewinęło się ok. 20 muzyków. Pierwszą wokalistką była Monika Filipiak, był też m.in. Mariusz Podsadowski. Swój epizod z wokalem miała także asystentka zarządu Iwona Nowak, która z firmą związana jest od samego początku. – Zaśpiewała z nami kilka utworów, robiąc na nas i słuchaczach ogromne wrażenie, bo wybrała repertuar jakiejś francuskiej artystki. To było coś – mówi Czawiak.

Od wielu lat wokalistką jest Agnieszka Tyszkiewicz. – Wystąpiła z nami raz, bodajże w 2007 r., wykonując utwór „Tiger” i od tamtej pory jest z nami – opowiada pracownik Gedii. Do kapeli szybko dołączył także Ryszard Pytel (harmonijka) – i do dziś w nim jest.

Zespół rocznie gra od 6 do 10 koncertów, głównie na terenie województwa lubuskiego.

Niesie dobrą energię

– Muzyka łączy pokolenia. Na nasze koncerty poza zwykłymi słuchaczami przychodzą nasi pracownicy z różnych wydziałów, bliscy, dalsi znajomi z pracy. Nawet osoby, które są na emeryturach, a z którymi mamy kontakt. Uczestniczyli, uczestniczą w życiu zespołu i tak już pozostanie. Muzyka to jest coś, co wypływa z wnętrza człowieka. Ona zawsze niesie dobrą energię i o to chodzi, żebyśmy się bawili tym wszystkim – mówi Czawiak, który jest kierownikiem muzycznym zespołu, ale także kierownikiem zmianowym w Gedii. W trakcie pracy odpowiada za ok. stu ludzi.

– Muzyka pomaga w pracy? – pytam.

– Od wielu, wielu lat obserwuję u siebie taki wewnętrzny spokój, który mi daje. Usposobienie muzyczne ułatwia pracę, ułatwia kontakty z ludźmi – przecież każdy pracownik ma swoje „ja”, inny charakter. Muzyka daje człowiekowi harmonię i to bez wątpienia pomaga później w pracy. Daje wewnętrzny spokój i ludzie to odczuwają.

***

Rola największej firmy w regionie zobowiązuje [ROZMOWA]

– Równolegle do rozwoju technicznego będziemy w dalszym ciągu rozwijać się w kierunku przedsiębiorstwa przyjaznego naszym pracownikom – mówią zgodnie Ryszard Gongor i Andrzej Marcinek z zarządu firmy Gedia Poland

Mariusz Pojnar: W tym roku minęło 25 lat działalności Gedii w Nowej Soli. Czy zgadzacie się panowie z tezą, że przedsiębiorstwo było fundamentem gospodarczego rozwoju całego miasta?

Ryszard Gongor i Andrzej Marcinek: Moment rejestracji spółki Gedia Poland miał miejsce w okresie dużego kryzysu miasta i okolicy. Po upadku dwóch dużych pracodawców społeczność miasta znalazła się w trudnej sytuacji gospodarczej, a życie codzienne osób i rodzin, które pozostały bez pracy, stało się bardzo trudne.

Wówczas, w roku 1998, pojawili się udziałowcy Grupy Gedia, którzy opierając się o istniejącą współpracę z lokalnym dostawcą – spółką ZASET – postanowili zainwestować kapitał w nowe przedsięwzięcie na terenie Nowej Soli.

Nikogo nie trzeba już dziś przekonywać, że to była świetna decyzja, która zaowocowała bardzo dobrą symbiozą pomiędzy władzami miasta, lokalną społecznością a spółką Gedia Poland. Zatrudnienie sukcesywnie wzrastało od 28 do ok. 1600 osób. Bardzo szybko spółka pozyskała ważne zlecenia produkcyjne od wiodących producentów samochodów, jak np. Ford i Opel. Dzisiaj wysyłamy części do większości światowych koncernów motoryzacyjnych.

Kolejne lata przyniosły wielu nowych inwestorów, którzy potraktowali rozwój naszego przedsiębiorstwa jako tzw. dobrą praktykę. Dzięki kolejnym inwestycjom miasto mogło się systematycznie rozwijać. Dziś możemy patrzeć na rozwój dwóch obszarów inwestycyjnych ulokowanych na terenie miasta Nowa Sól, na kilkanaście tysięcy zatrudnionych i na prężnie rozwijające się miasto i społeczeństwo.

Jakie według panów są najważniejsze momenty na dystansie minionego ćwierćwiecza, jeśli chodzi o rozwój przedsiębiorstwa, którym zarządzacie?

Każdy pojedynczy rok działalności spółki Gedia Poland oznaczał rozwój, który odczytać można było w wielkości zatrudnienia, obrotach i wielkości naszego portfolio klientów.

Osobiście wskazałbym na lata 2008 i 2009, kiedy spółka i cała branża skonfrontowana została z kryzysem gospodarczym tych lat. Wówczas zarząd i udziałowcy postanowili nakreślić kilka zmian, których skutki widzimy do dziś: uruchomienie drugiej spółki grupy Gedia pod nazwą Gedia Poland Assembly, gruntowna przebudowa naszych przepływów procesowych, decyzja o budowie pierwszej linii tłoczenia na gorąco.

Zaakcentowałbym też rok 2014, kiedy zapadła decyzja na temat konsolidacji Spółek Gedia Poland i Gedia Poland Assembly. Od końca grudnia 2014 funkcjonujemy jako jeden podmiot – największy pracodawca Nowej Soli.

Jak wygląda wasza optyka, jeśli chodzi przyszłość spółki? Jakie firma ma plany rozwojowe na kolejne miesiące i lata?

Spółka jest w stabilnej sytuacji pomimo wielu zewnętrznych zawirowań, jak zakłócenia w łańcuchu dostaw, problemy branży hutniczej. To jest solidny fundament do dalszego rozwoju.

W perspektywie roku będziemy uruchamiać kilkanaście bardzo ważnych nowych środków produkcji. To będą duże prasy, lasery i stacje produkcyjne. Zamówienia od klientów na następne kilka lat są na satysfakcjonującym poziomie.

Równolegle do rozwoju technicznego będziemy w dalszym ciągu rozwijać się w kierunku przedsiębiorstwa przyjaznego naszym pracownikom. Np. będziemy jeszcze bardziej automatyzować produkcję i procesy pomocnicze. Zależy nam na sukcesywnej poprawie bezpieczeństwa i ergonomii pracy. Oprócz takich decyzji, jak np. uruchomienie kilka lat temu wewnętrznych kantyn z domowym, dofinansowanym jedzeniem, będziemy nasilać inne, nowe programy socjalne. Musimy realizować projekty pozytywnie wpływające na środowisko poprzez zmniejszenie zużycia energii elektrycznej, gazu, wody itp.

Oczywiście pozycja największego przedsiębiorstwa w regionie zobowiązuje i nadal będziemy wspierali miasto, kluby sportowe, lokalne inicjatywy. Tak jak w latach poprzednich również w przyszłości z satysfakcją będziemy widzieli logo GEDIA towarzyszące ważnym wydarzeniom w mieście i regionie.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

*treść sponsorowana

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content