Fajnie jest się lubić. Felieton na święta

Za nami szereg wspaniałych akcji charytatywnych. Staraliśmy się pomagać, wspierać i obdarowywać naszym sercem potrzebujących. Kolejne Kryształy Wolontariatu zwróciły naszą uwagę na ludzi o wielkich sercach, którzy pomagają, bo chcą, bo daje im to satysfakcję, bo kochają kochać

To w towarzystwie takich osób chce się przebywać, wspierać ich w działaniu, dodawać im sił i każdego dnia doceniać. Kiedy wiemy, że dobro płynie z serca, jest szczere, prostolinijne, pozbawione własnego interesu i nieukierunkowane na promocję własnej osoby, to w końcu wierzymy, że dobrzy ludzie są na świecie. Jeśli sami mamy czyste serca, to nigdy się w tym nie pogubimy.

Na pewno wiedzą o tym nowosolanie biorący udział w kolejnym charytatywnym biegu. Uśmiechnięte twarze sportowców pokazują, że sport to zdrowie i dobro, które można w ten sposób czynić.

Za nami pierwszy Jarmark Bożonarodzeniowy i miejska wigilia w nowej odsłonie. Trzeba przyznać, że wydarzenie przerosło wszelkie wyobrażenia. Społecznicy, którzy przygotowali dla nas tę ucztę, stanęli na wysokości zadania. Starostwo od tygodni zachęcało do udziału w wydarzeniu i skorzystania z oferty jarmarku. Miasto zapraszało na smaczne jedzenie, koncerty, animacje. Lasy zapowiedziały wspólne robienie stroików. Nie mogło mnie tam zabraknąć. Musiałam na własne oczy przekonać się, co też dla nas, nowosolan, przygotowano. Ubrałam się w kilka warstw, założyłam ciepłe buty i poszłam.

Z daleka witały mnie uśmiechnięte twarze mikołajek. Myślałam, że to ktoś znajomy, ale tak nie było. Z drewnianych budek uśmiechały się do mnie przesympatyczne dziewczyny. Od razu dostałam gorącej herbaty i chleba z czymś przepysznym. Z zachwytem oglądałam ceramiczne wyroby. Oczywiście kupiłam misę, bo nie mogłam się powstrzymać. Pani powiedziała, że to prace jej podopiecznych ze szkoły specjalnej. Później kolejna uśmiechnięta pani zachęcała do oglądania wianków i aniołków. W kolejnej budce kupiłam świąteczną torbę. Okazało się, że to od uczniów „Nitek”. Trudno mi było opuścić budkę z miodami, bo chciałam zabrać wszystkie. Podobały mi się miejskie bombki i kalendarze. Na dłużej utknęłam w namiocie Lasów, gdzie mogłam sama zrobić stroik. Przesympatyczni leśnicy zadbali, żeby moje dzieło dobrze wyglądało. Tak obładowana dotarłam do stoiska z sokami i świecami. Ze sceny wciąż płynęły radosne dźwięki i piosenki w wykonaniu dzieci. Kiedy na plac wybiegli szczudlarze i skrzaty zaniemówiłam. Wyglądali przepięknie i wesoło. Mikołaj rozdający słodycze dopełnił całości. Pierogów nie zjadłam, bo wystarczył mi pyszny barszczyk, ale sąsiadka mówiła, że były bardzo dobre.

Nie chcę nawet myśleć, że ktoś mógłby krytykować nas, nowosolan, za to, jacy jesteśmy, jak się staramy żyć w zgodzie. Przez lata bywało nam ciężko, nie zawsze było to rozumiane. Cięgle słyszeliśmy, że musimy wytrzymać, wytrwać, dać radę. Cieszę się, że czas wytrzymywania mamy za sobą i nastaje nasz czas – mieszkańców.

Nie chcemy szukać dziury w całym. Chcemy być pozytywnie nastawieni. Chcemy się lubić, bo to jest fajne. Takiego pozytywnego nastawienia życzę nam wszystkim na nadchodzące święta Bożego Narodzenia.

Zofia Borecka

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

(red)
Latest posts by (red) (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content