Ippon ma 15 lat, robi turniej mistrzowski. Grzegorz Bączykowski: Kożuchów czekał na judo [ROZMOWA]

Ippon kończy 15 lat i w najbliższą sobotę zaprasza na duży turniej. – Jeśli masz takie wsparcie lokalnej społeczności, to możesz dobrze działać – opisuje receptę na sukces trener Grzegorz Bączykowski

Mateusz Pojnar: Jak mistrzostwa Lubuskiego trafiły do Kożuchowa?

Grzegorz Bączykowski: Nie było ostatnio corocznego turnieju w Ósemce, która organizowała otwarte mistrzostwa województwa, więc zaproponowaliśmy, że my je zorganizujemy. Tym bardziej że obchodzimy 15-lecie Ipponu.

Pamiętasz początki klubu?

Dużo pomógł mi wtedy tata [Andrzej Bączykowski, nestor nowosolskiego judo – red.], m.in. użyczył matę. Doszła też duża przychylność władz Kożuchowa, wtedy burmistrzem był jeszcze Andrzej Ogrodnik. Pomogła także była dyrektorka „jedynki” Elżbieta Maślankowska. Judo zostało dobrze przyjęte w mieście. Szczerze mówiąc, poszło gładko – tak jakby Kożuchów czekał na judo. I płyniemy dalej.

Na pierwszych zajęciach mieliśmy – klub otwierałem z Mateuszem Ilnickim – ok. 30 dzieci. Nieźle jak na miasto, które dotychczas żyło piłką nożną i szachami. Byliśmy tutaj tak naprawdę pierwszym klubem sportów walki.

Dziś ilu masz zawodników?

Łącznie ok. 115. Ippon się rozrósł, doszli dorośli, ostatnio otworzyliśmy też sekcję boksu, gdzie na treningi chodzi ok. 15 osób. Prowadzi ją Marcin Bodnar. Chcemy otwierać się na inne sporty.

Które momenty w ciągu tych 15 lat były najważniejsze w kontekście rozwoju Ipponu?

Na pewno pierwsze medale mistrzostw Polski, zdobyli je Łukasz Wawrzyński, Liwia Foterek i Gosia Wacyra. Dla mnie to był duży krok. Pomyślałem: chyba jednak nam się uda.

A później? Każdy nowy nabór jest ważny. Widzisz dzieci, które w białych judogach po raz pierwszy wchodzą na matę, uczą się wiązać pasy – to jest spore przeżycie.

Oczywiście budują nas także sukcesy sportowe. W ostatnim czasie prym wiedzie Kuba Roszak. Napędza młodszych, by mocno pracowali na treningach i też zdobywali medale. Ważne było m.in. jego piąte miejsce na pucharze Europy.

Najstarszy zawodnik ma 18 lat, a ile mają najmłodsi judocy?

Mamy zajęcia już od drugiego roku życia. Te treningi to czyste szaleństwo [uśmiech]. To zajęcia ogólnorozwojowe, jest dużo elementów stricte gimnastycznych, też gimnastyki korekcyjnej. Rzecz jasna wszystko w takim nawiasie zabawy. Wśród tych dzieci sam staję się przedszkolakiem. Na początku wymagałem od nich dyscypliny: cicho, stójcie itd., ale szybko do mnie dotarło, że 3-latka nie zdyscyplinujesz. Dla niego najważniejsze jest to, by się wyszaleć pod czujnym okiem. I zacząłem się zachowywać jak oni: biegam, krzyczę, wywracam się, bawię. Oni mają ubaw, ja też. Te zajęcia są jednymi z moich ulubionych. Duża część z tych dzieci zostaje później w klubie.

Dla trenera najpiękniejsze jest to, jak widzi ich progres?

Najważniejsze jest to, żeby sobie poradzili w życiu. Dla mnie sukces sportowy nie jest najistotniejszy. To dodatkowy plus tej pracy. Ale oczywiście też się liczy, bo napędza, dźwiga sport w Kożuchowie.

Natomiast chcę, żeby zawodnicy byli zdrowi, umieli poradzić sobie w sytuacji zagrożenia. By wiedzieli, jak radzić sobie ze stresem, emocjami, jak wytrzymać presję. Żeby umieli się wyciszyć.

Co szykujecie w najbliższą sobotę?

Chcemy podejść do dzieci z dużym szacunkiem, żeby dla nich ten turniej też był dużym przeżyciem. Mamy specjalne medale, nagrody rzeczowe. Muszą mieć poczucie, że jadą nie na np. luźny turniej mikołajkowy, tylko mistrzostwa województwa. Będzie fajna oprawa.

Najstarszym rocznikiem, który zawalczy, będzie 2011. Najmłodszym – 2016.

Skąd przyjadą judocy? I ilu ich będzie?

Zawalczy pewnie ok. 300. Dużo jak na możliwości, które mamy w „piątce”. To jeden z większych turniejów w Kożuchowie.

Mam potwierdzony Wrocław, Poznań, całe Lubuskie, liczę na dwa kluby z Niemiec, do tego Szczecin czy Koszalin. To będzie spora impreza prowadzona w dobrym, sportowym duchu. Dla niektórych zwycięstwo będzie pierwszym dużym osiągnięciem.

Startujemy o 10.00, turniej potrwa do 16.00-17.00. Dużo zależy od przebiegu walk.

Ippon będzie się liczył?

Mam nadzieję, że jak najbardziej – zawsze dobrze się walczy we własnych ścianach. Liczę, że pomogą kożuchowscy kibice, zapraszamy ich. Staramy się, żeby nasze turnieje przebiegały w dobrej, rodzinnej atmosferze. Skoro rodzinnej, to trzeba podkreślić, że rodzice bardzo się angażują. Pieką i sprzedają ciasta, robią frytki, grilla. Muszę zająć się pomysłami, a realizacja często należy właśnie do nich.

Do tego zaangażowało się dużo innych osób, bardzo hojnie wspierają nas lokalni przedsiębiorcy. Sponsor tytularny, R5PL, zasponsoruje znaczącą część nagród. Jeśli masz takie wsparcie lokalnej społeczności, to możesz dobrze działać.

Udaje wam się robić dobre rzeczy w niedużym mieście. To nie jest pewnie łatwe.

Nie jest, ale to, o czym mówisz, umożliwia ogrom zaangażowania. Nie tylko mojego – przede wszystkim zawodników. Jak nie będą chcieli trenować, to choćbym stawał na głowie, nic z tego nie będzie. Dochodzi także duża pomoc rodziców, o której już wspomniałem.

No i ogromna zasługa Darka Giedziuna, trenera Olimpu, z którym współpracujemy. Np. ostatni sierpień Kuba spędził z Darkiem na obozach. Jak ja jadę na zawody, biorę zawodników Darka, a gdy on jedzie – zabiera moich. Dobrze to się zazębiło. W ogóle mam nadzieję, że lubuskie judo zaczyna mocniej współpracować i wyniki będą coraz lepsze.

***

R5PL Judo Cup, otwarte mistrzostwa województwa lubuskiego: sobota 30 września, start o godz. 10.00. Miejsce: ZSP nr 5 w Kożuchowie, ul. 22 Lipca 5.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content