Coś więcej niż wizyta u fryzjerki. Magda ścięła włosy i pomogła fundacji Rak’n’Roll

– Poczucie satysfakcji z bezinteresownej pomocy drugiemu człowiekowi jest nie do opisania – uśmiecha się Magdalena Grygier. Pokazała, że ma wielkie serce – ścięła długie włosy i przekazała je fundacji Rak’n’Roll, która wspiera kobiety chore na nowotwór

Mateusz Pojnar: Jak długo je zapuszczałaś?

Magdalena Grygier: Od początku liceum, czyli mniej więcej od 17. roku życia. Mocno pocieniowane, sięgały wtedy lekko za ramiona, pasma były różnej długości. Chciałam wyrównać włosy, do tego musiałam je trochę zapuścić. Gdy osiągnęłam swój cel, przestałam o tym myśleć i nawet nie zauważyłam, kiedy moje włosy zaczęły się wyróżniać z tłumu [uśmiech].

Skąd wziął się pomysł, żeby je ściąć i pomóc kobietom chorym na nowotwór?

Opcje były dwie: sprzedaż lub wsparcie fundacji. Kilka osób doradzało mi to pierwsze, bo za niefarbowane gęste włosy tej długości mogłabym sporo zarobić. Ale uznałam, że pieniądze to rzecz ulotna, a satysfakcja z bezinteresownej pomocy jest bezcenna. I pozostanie ze mną na zawsze.

O istnieniu fundacji wiedziałam od dawna. Chciałam, żeby moje włosy w bezpieczny sposób dotarły do kogoś, kto naprawdę ich potrzebuje.

Mówimy o fundacji Rak’n’Roll.

Jej działania to mistrzostwo świata! Wiemy, jak kosztowne bywa leczenie w Polsce. Peruka z pewnością nie jest na początku listy najważniejszych wydatków. Utrata włosów, tak radykalna zmiana w naszym wyglądzie, to z pewnością duży szok i smutek. Fundacja Rak’n’Roll w cudowny sposób wspiera kobiety, dodając im pewności siebie i siły w ciężkiej walce o zdrowie.

Emocjonalnie dużo kosztowało cię ścięcie włosów?

Nie ukrywam, że tak. Dojrzewałam do tego przez dobre trzy lata. Kilka miesięcy temu moje włosy doznały małego „wypadku”. Przez chwilę myślałam, że będę musiała ściąć wszystkie powyżej linii ramion. Dla mnie naprawdę to były traumatyczne chwile, nie byłam gotowa na tak wielką zmianę.

Na szczęście prawie wszystkie włosy udało się uratować. Musiałam pożegnać się z tylko jednym grubym pasmem, ale ten brak nie został nawet zauważony przez większość znajomych.

Ta sytuacja stała się dla mnie bodźcem. Myśl o tym, że moje włosy mogły pójść na marne, nie dawała mi spokoju. Poza tym zdałam sobie sprawę, jak bardzo przeżywałam myśl o radykalnym ścięciu. Co muszą czuć kobiety, które tracą je wszystkie? Uznałam, że los daje mi znak, szansę na to, żebym zrobiła to, co należy. Wtedy już wiedziałam, że gdy ścięte pasmo trochę odrośnie, zetnę włosy tak, jak będę uważała za stosowne i oddam je komuś, kto potrzebuje ich bardziej niż ja.

Początkowo myślałam, że 25 cm to maks, na jaki będę w stanie sobie pozwolić. Gdy jednak zobaczyłam, jak to niewiele w porównaniu do 90 cm, które miałam na głowie, uznałam, że mogę oddać zdecydowanie więcej i jeszcze bardziej kogoś uszczęśliwić.

A jak wspominasz sam dzień wizyty u fryzjerki? Wahałaś się do końca czy byłaś zdecydowana?

To był bardzo stresujący dzień. Gdy weszłam do salonu, trzęsły mi się ręce i miałam lekkie zawroty głowy. Włosy postanowiłam ściąć w salonie Warkocz Bereniki. Pani Ola czesała mnie kilka razy na różne okazje i wywarła na mnie tak dobre wrażenie, że to właśnie jej powierzyłam to zadanie. Chciałabym jeszcze raz jej serdecznie podziękować.

Atmosfera była tak pozytywna, że ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu nie uroniłam ani łzy! Myślałam, że siedząc w fotelu dopadną mnie wątpliwości, ale pani Ola utwierdziła mnie w przekonaniu, że podjęłam słuszną decyzję. A efekt końcowy zachwycił nas obie.

Jak rodzina i znajomi przyjęli to, co zrobiłaś? Wspierali cię?

Nie było łatwo! Wiele osób odradzało mi ścięcie, tak bardzo podobały im się moje włosy. Ale przyznam, że najbliżsi, którzy wiedzieli, jak wiele kosztuje mnie radzenie sobie z taką długością, naprawdę mnie wspierali.

Najważniejsze było dla mnie zdanie moich rodziców. Z jednej strony było im przykro pożegnać się z długim warkoczem, z drugiej wiedzieli, że krótsze włosy pozwolą mi odetchnąć, dodatkowo zrobię coś dobrego dla innych. Dodali mi sił w podjęciu tej decyzji i bardzo im za to dziękuję.

Jak przekonałabyś inne kobiety do podobnych akcji?

Drogie panie, naprawdę warto! Poczucie satysfakcji z bezinteresownej pomocy drugiemu człowiekowi jest nie do opisania! Karma wraca: jeśli czynimy dobro, to ono kiedyś do nas wróci.

Ale potrzebowałam sporo czasu na to, by dojrzeć do tej decyzji. To musi być świadomy krok, podejmijcie go we właściwym dla siebie momencie. Jeśli jednak potrzebujecie bodźca do tego, by wreszcie się przełamać, mam nadzieję, że moja historia wam pomoże.

Bo każdego dnia utwierdzam się w tym, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content