Gdzie jest lew z uszkodzonym uchem i nosem?

Adrian Hołobowicz prowadzi prywatne śledztwo ws. lwa z piaskowca, który został ukradziony z Bytomia Odrzańskiego na początku XXI w. – Mam nadzieję, że jak zostanie już wpisany do krajowego rejestru utraconych dóbr kultury, łatwiej będzie go odnaleźć, by do nas wrócił – podkreśla radny. I mówi, że do wpisania jest coraz bliżej

Adrian Hołobowicz usłyszał od jednego z mieszkańców Bytomia Odrzańskiego plotkę, że sławny lew jest w magazynach Urzędu Celno-Skarbowego w Gorzowie. Napisał do celników list z prośbą o sprawdzenie tej informacji. Okazało się, że tam go jednak nie ma.

– Później Ryszard Ryczkowski, regionalista i były dyrektor domu kultury, powiedział mi, że figura najpewniej pochodzi z XVII w. i jest z piaskowca – mówi „Tygodnikowi Krąg” radny Hołobowicz.

Dla niego lew ma wartość sentymentalną: – Zawsze idąc ze szkoły do cukierni go mijałem, podobnie jak wielu mieszkańców. Komuś musiał się bardzo spodobać, że go ukradł. Pewnie miał dużą wartość, skoro ktoś się na to porwał.

Ewidencja

Hołobowicz zaczął drążyć. Chciał, by lew został wpisany do krajowego rejestru utraconych dóbr kultury. Skontaktował się z policją, napisał w tej sprawie również do Ministerstwa Kultury.

Mariusz Wiśniewski z Wydziału ds. Restytucji Dóbr Kultury odpisał tak: „(…) do chwili obecnej policja ani też właściwy Wojewódzki Konserwator Zabytków, poproszeni przez nas o informację w sprawie, nie potwierdzili zdarzenia. W tym stanie rzeczy rejestracja obiektu nie była dotychczas możliwa”.

Jeden z mieszkańców Bytomia Odrzańskiego ze sławnym lwem

Pasjonat lokalnej historii nie odpuścił i nie odpuszcza w tej sprawie już od prawie czterech lat. Skontaktował się z urzędem lubuskiego konserwatora zabytków. Pomocną dłoń wyciągnęła Kamila Domagalska, zastępczyni LWKZ. – Poprosiła, żebym uzupełnił dokumentację o kolejne zdjęcia i lokalizację lwa. Zadeklarowała pomoc – wspomina radny. – I teraz, jak odpowiednia komórka policji z Gorzowa sprawdzi to wszystko w aktach i potwierdzi fakt kradzieży, wyśle pismo do Warszawy do Wydziału ds. Restytucji Dóbr Kultury i lew za pomocą platformy ePUAP zostanie wpisany do rejestru. Właśnie trwa ostatni etap tego procesu.

Listopad 2000 r.

Kradzież rzeźby z piaskowca, która stała nieopodal ul. Kościelnej w Bytomiu Odrzańskim, niedaleko plebanii, wydarzyła się w listopadzie 2000 r. Według ustaleń Hołobowicza, który rozmawiał z policjantem zajmującym się tą sprawą, śledztwo miało charakter wielowątkowy. Dotyczyło również kradzieży podobnych figur z innych miejscowości w regionie. Bytomski lew jest charakterystyczny: miał uszkodzony nos i ucho. Jeden z mieszkańców ubytki niedbale uzupełnił zwykłą zaprawą.

W jednym z pism radnego czytamy: „Według przekazanych mi danych śledczy prowadzący sprawę potwierdzili fakt kradzieży oraz ustalili, że skradziony lew został przemalowany na biało [by uśpić czujność celników – wtedy Polska nie była jeszcze w strefie Schengen i odbywały się normalne kontrole na granicy] i przetransportowany jako gipsowy do Holandii wraz z innymi zabytkami skradzionymi wówczas na terenie powiatu nowosolskiego. Jest to informacja niezwykle niepokojąca, ponieważ to dzieło sztuki o dużej wartości historycznej i kulturowej dla naszej społeczności”.

„Lew jest ważnym elementem naszego dziedzictwa kulturowego, który powinien pozostać w Polsce” – pisze Hołobowicz.

Wpisanie go do rejestru jest o tyle ważne, że mogłoby pomóc w odnalezieniu zabytku. A gdyby został znaleziony, mógłby wrócić do Bytomia – do swojego domu. Do tego rzecz jasna droga daleka.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content