Dobry czas na zbieranie roślin i ziół. Co warto mieć w jesiennym koszyku?

Październik pachnie jesienią. Z drzew spadają liście, słota za oknami, nad rankiem często widać, jak deklamował poeta, ostry cień mgły. Jednak to nadal doskonały czas na zbieranie ziół i roślin leczniczych. Przeczytaj, o co możesz wzbogacić apteczkę, zanim nadejdą zimowe miesiące – pisze w swoim cyklu „Cudowna medycyna” Barbara Habura

Pracuję nad tym tekstem nad kubkiem gorącej herbaty. Ale to nie jest zwyczajna herbata, tylko prawdziwa bomba zdrowia. Parzy się w niej imbir, goździki, doprawiona jest aromatycznym sokiem z magicznego czarnego bzu i miodem z cynamonem cejlońskim. Zapach, który mnie otula, powoduje wdzięczność dla Natury za bogactwo skarbów, jakimi nas obdarzyła. A w każdym schowana jest niespodzianka – coś, co leczy, wzmacnia, ratuje. Jutro zamierzam iść na wyprawę po kolejne dary. Jeśli masz ochotę, przeczytaj, co znajdziesz w moim koszyku.

Czerwone korale, czerwone niczym wino

Listę rozpoczniemy od dobrze znanych korali jarzębiny, czyli jarzębu pospolitego. Mój tata robi z nich i jabłek lub gruszek przepyszne konfitury, które uwielbiam zawijać w naleśniki. Jarzębina była znana już w starożytnej Grecji i Rzymie. Jej jagody stosowano przy krwawej biegunce, wymiotach, chorobach płuc, wątroby, nerek, przy puchlinie wodnej. Rozgniecione owoce stosowano na krosty i wrzody.

Obecnie stosuje się je w stanach zapalnych nerek, przy kamicy nerkowej, zaburzeniach krążenia obwodowego, schorzeniach wątroby i pęcherzyka żółciowego. Jarzębina sprawdzi się też podczas przeziębienia, zapalenia płuc, przy nadciśnieniu czy awitaminozie.

Czerwone owoce są źródłem witaminy C w ilości podobnej co cytrusy, beta karotenu, witamin grupy B, PP i K, potasu, sodu, magnezu i miedzi. Zawierają kwasy organiczne, antocyjany, flawonoidy, garbniki, pektyny i cukry.

Co ważne, owoców jarzębiny nie wolno jeść na surowo. Najlepiej zbierać je po pierwszych przymrozkach lub przed suszeniem włożyć do zamrażalnika na trzy dni. To zniweluje ich gorzki smak. Następnie suszymy je w piekarniku rozgrzanym do 60 st. Celsjusza. Gotowe owoce powinny być sprężyste i czerwone. Przechowuje się je w płóciennym woreczku albo w słoiku, do którego warto wrzucić łyżkę suchego ryżu, który wchłania pozostałą wilgoć.

Głogowe bogactwo

Kolejna roślina, na którą warto poczekać, to głóg. Jest drzewem występującym w trzech odmianach, przy czym spożywa się owoce dwóch – kwitnących na biało. Owoców głogu szkarłatnego nie spożywamy.

Głóg można napotkać w mitologiach europejskich, tam ma związek ze snem. I to prawda, bo herbata z głogu rzeczywiście jest skutecznym sposobem na problemy ze snem. Z kolei antyczni lekarze zalecali go na ukąszenia węży, biegunkę. Stosowany zewnętrznie pomagał przy usuwaniu drzazg i kolców. Według medycyny klasztornej miał pomagać w leczeniu wrzodów i tamowaniu krwotoków. W XVI w. używano go do leczenia schorzeń śledziony, kamieni nerkowych czy zbyt obfitych krwawień menstruacyjnych. W XIX w. głóg przeżył renesans, gdy odkryto, że doskonale leczy problemy z sercem.

Dlatego do dziś często jest składnikiem leków nasercowych. Wiadomo na pewno, że głóg poprawia krążenie, zapobiega niedokrwieniu i niedotlenieniu, zwalcza arytmię, zadyszkę, obniża ciśnienie krwi czy obniża poziom złego cholesterolu.

Głóg zbieramy bez szypułek, suszymy rozłożony cienką warstwą w przewiewnym miejscu, w temperaturze otoczenia. Kiedy wyschnie, odrzucamy owoce, które ściemniały (nie mają właściwości leczniczych); przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku.

Gałązki pełna miłości

Piękną historią może poszczycić się śliwa tarnina. Legenda głosi, że z jej gałązek była zrobiona korona cierniowa Chrystusa. Z litości zwinęła swoje kolce, by nie kaleczyć Jego skroni. Nasi przodkowie wierzyli, że posadzona obok domu ochroni przed wiedźmami, wampirami, piorunami, ogniem i powietrzem przesączonym chorobą. Gdy śliwa tarnina obfitowała w kwiaty, ludzie spodziewali się wielu narodzin w ciągu roku.

Wiedza o właściwościach leczniczych tarniny jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Zgodnie z nią tarnina leczy biegunkę bakteryjną, czyści krew, ucisk w sercu, żołądku, zapalenie dziąseł. W medycynie ludowej używano jej do leczenia przeziębień. Poleca się również odpoczynek pod tarniną osobom, które mają depresję, syndrom wypalenia zawodowego, niedociśnienie tętnicze i słabe krążenie. Dzieciom i seniorom przysłuży się najbardziej przy nieżytach żołądka i jelit przebiegających z nadmierną fermentacją.

Owoce tarniny przeznaczone na powidła, podobnie jak jarzębinę, najlepiej zbierać po pierwszych przymrozkach. Jeśli zdecydujesz się je wysuszyć, możesz zrobić to w piekarniku nastawionym na 60 st., przy uchylonych drzwiczkach.

Nie tylko na święta

Mimo że jodła pospolita budzi oczywiste skojarzenia z Bożym Narodzeniem, można w niej znaleźć też moc łagodzenia wielu dolegliwości. Z tej wiedzy korzystali Grecy, Celtowie i Germanie, jak również św. Hildegarda z Bingen, która szczególnie ceniła jej właściwości rozgrzewające i ochronne.

W XVI w. z pędów jodły warzono piwo, które słynęło z doskonałego smaku i aromatu. Kąpiele z dodatkiem igieł oczyszczały organizm z toksyn (to mój ulubiony sposób na wykorzystanie mocy jodły). Wiele ludów wierzyło, że jodła jest drzewem świętym i symbolizuje długowieczność, powagę życia i trwałość. Żydzi uważali jodłę za boskie drzwi i używali jej drewna do budowy świątyń. Starożytni Grecy i Rzymianie wykorzystywali ją do wróżenia i magii. Nasi rodowici górale otaczali drzewo wielkim szacunkiem, wierząc, że napar z młodych pędów pomaga na choroby płucne, a samo przebywanie pod jej pniem przywraca zdrowie.

Ponieważ jodłę można zbierać cały rok, nie trzeba jej suszyć (choć można to robić). Olejki eteryczne zawarte w jodle pomagają przy chorobach układu oddechowego, na przeziębienia, krążenie, dolegliwości trawienne na tle nerwowym, wzmacniają odporność i układ trawienny. Żeby użyć jej do kąpieli, należy ok 300 g świeżych igieł jodły zalać zimną wodą. I od momentu zagotowania ogrzewać 5 minut na małym ogniu.

Cieszy oko i odporność

Dzika róża to niewątpliwie królowa jesieni. Jest źródłem witamin, na czele z C (40 razy więcej niż cytrusy), A i E oraz substancji odżywczych i bioflawonoidów. Można ją jeść prosto z krzaka, ale warto pamiętać o usunięciu pestek ze środka owocu – inaczej dowiecie się, dlaczego na Ukrainie jest nazywana, za przeproszeniem, „świerzbidupą”…

Znana była już w starożytnym Rzymie. Mieszkańcy stolicy imperium pletli z niej wieńce, które nosili podczas uczt. W Grecji wkładano jej płatki w poduszki, co gwarantowało dobry i spokojny sen.

Obecnie znane są badania, które udowadniają wpływ owoców tej rośliny np. na reumatoidalne zapalenie stawów, regulowanie cholesterolu, wspomaganie redukcji tkanki tłuszczowej. W zasadzie nie ma schorzenia, którego leczenia dzika róża nie potrafiłaby wspomóc.

Można z niej zrobić konfitury, herbatę albo kupić wersję liofilizowaną lub suszoną (wtedy stężenie witamin jest większe) i spożywać każdego dnia. Bądźcie pewni, że wasze ciało szybko za to podziękuje.

Barbara Habura

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

One thought on “Dobry czas na zbieranie roślin i ziół. Co warto mieć w jesiennym koszyku?

  • 19 października 2020 at 17:24
    Permalink

    Bardzo ciekawy artykuł o ziołach – co istotne – z elementami etnobotaniki i rysem historycznym. Pozwolę sobie dodać, że zioła to są też rośliny, więc w tytule lepiej było napisać np. rośliny zielarskie czy rośliny lecznicze, a nie „rośliny i zioła”.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content