Czasem chodzi o to, żeby podać komuś dłoń

Bo czyż nie chodzi o zwykłe, małe gesty? O zwykłą, ale niezwyczajną pomoc, patrząc na to, w jakich czasach żyjemy?

Pan Kazimierz Danelkiewicz przyszedł do redakcji TK w ubiegły wtorek mocno zbudowany postawą mężczyzny, który mu pomógł. – Słyszy się tyle o tej znieczulicy, że człowiek człowiekowi wilkiem, że prędzej ci nogę podstawią, niż podniosą po upadku, a tu coś takiego… – mówił mocno wzruszony nowosolanin.

W sobotę poprzedzającą wizytę w redakcji ok. 12.00 jechał z żoną na działkę. Na ul. Piłsudskiego od wiaduktu, dokładnie przy rondzie koło Gedii chciał się zatrzymać. – Żeby przejść na drugą stronę i przeprowadzić rower. I nagle tracąc koordynację upadłem na chodnik. Jeden z kierowców jadący nieopodal zatrzymał się nie patrząc na to, ile samochodów za nim jedzie. A było ich około dziesięciu. Podbiegł, żeby mi pomóc. Zapytał, czy wszystko jest dobrze i pomógł mi wstać – relacjonuje przebieg tamtego zdarzenia pan Kazimierz.

– Wie pan kim był ten człowiek? – pytamy. – Nie, To był zupełnie nieznany mi, młody człowiek, około 30 lat. Miał czarny, porządny samochód, w którym z tego co mi mówiła żona, siedziało kilku ludzi – odpowiedział K. Danelkiewicz.

– Chcę mu podziękować, choć nie wiem, czy w ogóle przeczyta ten tekst. To wspaniały człowiek… Dla kontrastu wobec opisywanej sytuacji opowiedział coś, co zobaczył nazajutrz po swoim upadku.

– Stałem na balkonie na 4 piętrze. Widziałem, jak jakiś człowiek wychodził z samochodu na os. XXX-lecia i upadł. Z 5 minut leżał i już miałem, ja chory, schodzić, żeby mu pomóc. Przechodzili inni ludzie, żaden się nie zatrzymał. Dopiero po tych pięciu minutach ktoś jechał rowerem i mu pomógł. Jest mało ludzi, którzy mają takie uczucie, żeby pomóc. Na szczęście są jeszcze dobrzy ludzie… – zakończył pan Kazimierz.

Świadkiem wzruszającej sceny był również nowosolanin Wojciech Szczeciński. Historia, którą podzielił się z Czytelnikami „TK” wydarzyła się w miniony piątek. Podjechał do sklepu z narzędziami przy ul. Witosa. Zatrzymał się na parkingu wzdłuż jezdni. W tym czasie na ulicy była spora ilość policjantów. – Przez moment pomyślałem, że coś się stało. Kiedy ruszałem z parkingu, w moją stronę zaczął bardzo energicznie iść jeden z funkcjonariuszy.

Pomyślałem, że chyba źle włączam się do ruchu albo tu jest zakaz parkowania. Policjant minął jednak mój samochód i pobiegł dalej – relacjonuje W. Szczeciński, który postanowił zostać i zobaczyć co się dzieje. To co zobaczył bardzo go poruszyło. Przez jezdnię usiłował przejść starszy mężczyzna. Wyszedł między stojącymi wzdłuż Witosa samochodami i chwiejnym krokiem chciał się przedostać na drugą stronę. Widać było, że jest słaby i schorowany. Widząc jadące auta cofnął się do tyłu i zrezygnował z przejścia.

– W tym momencie dobiegł do niego ten policjant, podał mu rękę i ostrożnie wyprowadził spomiędzy samochodów. Następnie powoli, pomagając staruszkowi, przeprowadził przez jezdnię. Siedziałem w samochodzie i patrzyłem na tę scenę w lusterku. Bardzo się wzruszyłem, to było piękne – opowiada W. Szczeciński. Pan Wojtek zwraca uwagę, że nie zawsze dobrze się mówi o policjantach. Zarzuca się im, że czegoś nie robią lub działają zbyt wolno. – Ten funkcjonariusz zachował się wyjątkowo. Widział tego mężczyznę z daleka i zadał sobie trud, żeby dobiec do niego i pomóc, choć to wcale nie było przejście dla pieszych. Taka postawa ze strony policjanta zasługuje na uznanie – stwierdza W. Szczeciński.
***
Od autorów: Ktoś powie, nic wielkiego się nie stało. Że „młody człowiek z czarnego, porządnego samochodu” tak na dobrą nic nie zrobił, tylko podniósł obolałego pana Kazimierza z chodnika i zapytał, czy wszystko w porządku? Że przecież nie ratował jego życia etc.
Ktoś podobnie może powiedzieć o wspomnianym policjancie. Ale czyż nie chodzi o zwykłe, małe gesty? O zwykłą, ale niezwyczajną pomoc, patrząc na to, w jakich czasach żyjemy?
Monika Owczarek
Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content