Rajd rowerowy z rekordem uczestników. „Nadzieja w karolackich drzewach zaklęta”
Coroczny rajd rowerowy odbył się w niedzielę. Poprowadził go Jan Wojtasik, znany miłośnik Puszczy Karolackiej. W tym roku oprócz przejazdu leśnymi ścieżkami na rowerzystów czekała niespodzianka
Padła rekordowa liczba uczestników – trasę rajdu przejechało 90 osób. Rowerzyści przejechali ponad 30 km.
– Dziękujemy wszystkim, którzy uczestniczyli w wydarzeniu za to, że podjęliście się tego wyzwania mimo mało sprzyjającej pogody i za dyscyplinę na trasie – napisali na Facebooku organizatorzy krótko po rajdzie. Szefowa Fundacji Karolat Agnieszka Adamów-Czaykowska przyznaje, że grupa była dobrze zorganizowana.
W tym roku zaplanowano wyjątkową niespodziankę związaną z legendą o krwawej lipie. Drzewo jeszcze kilkanaście lat temu rosło w Siedlisku. I właśnie miejsce, w którym rosło, było pierwszym punktem przejażdżki. – Dlatego postanowiliśmy niejako to miejsce i legendę ku pamięci potomnych odtworzyć – czytamy w wydarzeniu na FB.
Następnie leśnymi drogami wszyscy ruszyli w kierunku Nowej Soli. W okolicy mostu cykliści posłuchali opowieści o dębie nazwanym imieniem jednej z karolackich księżniczek. Za wymiar edukacyjny wycieczki odpowiadał dr Tomasz Andrzejewski, dyrektor nowosolskiego muzeum. Po krótkim odpoczynku rajdowcy ruszyli w stronę dawnego mostu kolejowego w Stanach i zajrzeli do odrestaurowanej dzwonnicy.
Wyprawa tradycyjnie skończyła się w Zwierzyńcu. Tam na zmęczonych rowerzystów czekało ognisko.
– Obyło się bez opóźnień. Zakładaliśmy, że rajd będzie trwał sześć godzin, a udało się go skończyć w pięć. Wszystko odbyło bardzo sprawnie i było to dla mnie bardzo budujące – dodaje Agnieszka Adamów-Czaykowska.