Co dalej z lasem przy ul. Mickiewicza?

Kilkudziesięciu nowosolan przyszło na spotkanie z radnymi, aby zapoznać się z miejską koncepcją ucywilizowania lasu pomiędzy os. Konstytucji 3 Maja a ul. Wojska Polskiego. Zamiast merytorycznej rozmowy i wymiany zdań doszło do awantury pełnej przekrzykiwania się, pretensji, przerywania i szukania teorii spisku…

Temat ewentualnego zagospodarowania lasu pomiędzy os. Konstytucji 3 Maja a ulicami Mickiewicza i Wojska Polskiego po ośmiu latach wrócił, ponieważ został wywołany w październiku poprzedniego roku na spotkaniu prezydenta z mieszkańcami miasta. Padło pytanie, czy nie można go w jakiś sposób ucywilizować i postanowiono (mimo, że 8 lat wcześniej spotkało się to z dużym protestem większości mieszkających w jego pobliżu osób) ponownie przymierzyć się do tematu. Odbyła się wizja lokalna, zlecono przygotowanie koncepcji, której założenia mieszkańcy mogli już poznać czytając poprzednie artykuły i którą omówiono raz jeszcze na zeszłotygodniowej komisji wspólnej rady miasta.

Na zaproszenie radnych odpowiedziało około 50 nowosolan. Posiedzenie zaczął przewodniczący Piotr Szyszko i zaznaczył, że żadna wiążąca decyzja nie została jeszcze podjęta, a rada chce poznać stanowisko mieszkańców. Barbara Krawczyk, architekt i autorka koncepcji, wyjaśniła, że miasto chciałoby zlecić przystosowanie lasu do szerszego i bezpieczniejszego wykorzystania – bez wycinania drzew, z montażem oświetlenia, urządzeń rekreacyjno-sportowych, wyznaczeniem wybiegu dla psów, poprawieniem ścieżek itd. Kosztorys takiego zadania zakłada wydatek rzędu 1,5 mln zł, stąd warunek, że inwestycja będzie możliwa do realizacji tylko wtedy, jeśli podzieli się wybrany około hektar lasu (z ok. 7,3 ha) na osiem działek budowlanych wyłącznie pod zabudowę jednorodzinną i z ich sprzedaży uzyska przynajmniej połowę potrzebnych pieniędzy. Ewentualny plan zagospodarowania przestrzennego dotyczący tych działek (w sąsiedztwie ul. Kosmonautów i Struga) będzie zakładał, że można je będzie zabudować w najwyżej 30 proc. To daje podstawy przypuszczać, że potencjalni właściciele działek nie wytną wszystkich drzew, które zastaną na swoim terenie.

Nie dotykać drzew!

Po przedstawieniu założeń rozpoczęła się wyjątkowo burzliwa, pełna emocji i długa dyskusja. Szybko stało się jasne, że na sali w zdecydowanej większości przebywają osoby, które kategorycznie sprzeciwiają się jakiejkolwiek sprzedaży terenu leśnego.

– Jeśli utwardzimy leśne ścieżki, to przestaną one tak szybko jak dziś wchłaniać wodę po ulewach. Montowanie tam sprzętów sportowych, podczas gdy w mieście jest ich już dużo, to wyrzucanie pieniędzy – powiedział jeden z nowosolan. – Drzewa dają nam tlen. Każde wycięcie spowoduje, że jesteśmy przegrani. Gdy w 2001 roku kupowałem tam działkę, to mówiono, że las zawsze tam będzie. Róbmy dla Nowej Soli dobrze, jak generalnie robicie, ale nie wycinajcie lasu, skoro ludzie się sprzeciwiają – dodał następny.

W ostatnich tygodniach dwoje nowosolan zbierało podpisy dotyczące sprawy lasu. Do tych będących za zmianą chodził Henryk Kochajewski. – Osiem lat temu ludzie nie zgodzili się na sprzedaż działek, bo myśleli, że chodzi o cały las. Las, który dziś jest bardzo zaśmiecany, po którym nie można normalnie spacerować. 80 proc. osób jest za tym, żeby to zmienić – twierdził H. Kochajewski.

Dalej głos zabierali jego przeciwnicy.

Małgorzata Sądowska: – Pan Kochajewski wprowadzał ludzi w błąd, bo zbierając podpisy nic nie mówił o sprzedaży terenu. Nie godzę się na mówienie, że to śmietnisko, bo my, tam mieszkający, sami sprzątamy las. Tak, są dwa miejsca, gdzie spotyka się młodzież z piwem, ale to nie jedyna taka lokalizacja w mieście.
Stanisław Górski: – Pomysł na zagospodarowanie lasu jest fajny, tylko po co przy okazji sprzedawać działki? Te osiem działek nie rozwiąże problemu braku terenów mieszkaniowych.

Leszek Urban: – Miasto ma inne działki, a chce sprzedać te, które stanowią część jedynej osłony tej dzielnicy od hałasów trasy S3. Skąd to parcie?
Janusz Kot: – Rozmawialiśmy o tym w 2009 roku. Temat miał być zamknięty, więc jakie są argumenty, żeby znów do niego wracać?
Nowosolanka mieszkająca przy ulicy Kosmonautów dodała:

– Prawdą jest, że las jest zaniedbany, ale mam pytanie, gdzie tam jest choć jeden śmietnik? Plan zagospodarowania jest fantastyczny, tylko czy to musi być transakcja wiązana ze sprzedażą działek? Mówi się o globalnym ociepleniu. Żeby je powstrzymać, trzeba zachowywać jak najwięcej terenów zielonych w miastach.
Drugą osobą, która zbierała podpisy, była Wiesława Kowal. Jej sprzeciw dotyczył jeszcze czegoś innego. – W pobliżu lasu stoją dwie stacje bazowe telefonii komórkowej. Nie można w takim miejscu robić parku zdrowia, jeśli nieznane są dane o sile emitowanych przez nie fal – przestrzegała W. Kowal.

Najpierw trzeba zarobić

Tonując nastroje i licytowanie się na liczbę i wartość zebranych głosów wiceprezydent Jacek Milewski podkreślił, że w tym momencie nie mają one żadnego znaczenia i nie one wywołały powrót do tematu zagospodarowania lasu. Powiedział również, że rozmawiał z mieszkańcami osiedla Konstytucji 3 Maja, których zdaniem w tej części miasta brakuje rekreacyjnego centrum, jakim mógłby być właśnie przystosowany do tego celu las. – Podobnie rzecz ma się przy ul. Zygmunta Starego. Tam też sprzedawane są działki, owszem, mniej niż tu ingerujące w las, ale też celem jest zebranie pieniędzy, za które będzie tam można zagospodarować tamtejsze tereny leśne – mówił J. Milewski.

Prezydent Wadim Tyszkiewicz, gdy udało mu się dojść do głosu, szerzej odniósł się do padających zarzutów i uwag. Raz jeszcze podkreślił, że to nie z inicjatywy urzędu wrócono do tematu lasu i że zarobione na sprzedaży działek pieniądze w 100 proc. byłyby przeznaczone na ucywilizowanie lasu obok. Mówił o tym, że w Nowej Soli rocznie sadzi się kilkaset drzew, że do sprzątania parków wynajmuje się zewnętrzną firmę, a do lasu przy Mickiewicza dwa razy w miesiącu kieruje się skazanych, którzy wynoszą stamtąd po kilkanaście worków śmieci.

– Proszę nie mówić, że ktoś kupił działkę i tam obok nic nie może się nigdy zmienić. To nie jest państwa własność, a wszystkich mieszkańców miasta. Dodam, że las osiągnął tzw. wiek rębny i teoretycznie można go zgodnie z prawem wyciąć i posadzić nowy – mówił Tyszkiewicz.

– Jesteśmy wyjątkowo małym miastem. Przy blisko 40 tys. mieszkańców po odjęciu 7-8 km kw lasów i terenów zalewowych zostaje ok. 14 km kw powierzchni użytkowej. Porównywalne liczbą mieszkańców Żary mają 36 km kw. Przy ul. Chopina niemal wszystko jest sprzedane i poza ul. Zygmunta Starego i południową strefą nie ma na dziś już więcej działek mieszkalnych. W tej sprawie rozpatrujemy sprzedaż jednego z ponad siedmiu hektarów, żeby zarobione pieniądze zainwestować tuż obok. Jeśli państwa to nie przekonuje, to trudno. Każdy chciałby, aby było ładnie, by był porządek, ale na wszystko potrzebne są pieniądze – dodał prezydent i podkreślił, że on sam nie będzie w tej sprawie podejmował decyzji i zrobi tylko to, co zadecydują radni.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content