Nowa Sól 74 lata temu

W godzinach wieczornych 14 lutego 1945 roku Nową Sól zajęły wojska radzieckie. Trudno mówić o większych walkach, tak naprawdę prawie nikt jej nie bronił, nawet posiadając przeprawę przez Odrę obrona miasta była drugorzędna

Trudno dziś nawet wyobrazić sobie te przerażające czasy. Neusalz przycupnęła jakby z boku wojny, nie przetaczały się tędy fronty, żadne samoloty nie straszyły mieszkańców nocnymi nalotami. Fakt, poszli w bój młodzi nowosolanie, ich zdjęcia w mundurach wisiały w rodzinnych domach, bywało, że ciszę mieszczańskiego domu przeszywał szloch matki na wieść o śmierci syna.

Korzystali neusalzzy Niemcy z pracy robotników przymusowych – Polaków przywiezionych tu z Wielkopolski, jeńców wojennych z zachodu Europy, młodych Żydówek skoszarowanych w barakach nieopodal fabryki Gruschwitza.

Mieszczanie na pewno dyskutowali żywo o wojnie w restauracjach, domach, w pracy. Oglądali co tydzień w kinach kronikę „Die Deutsche Wochenschau”. Warto przypomnieć, że podczas wyborów w 1933 roku NSDAP w Nowej Soli zdobyła niemal 50 procent głosów. Przez kolejne kilka lat ta liczba sympatyków partii Hitlera na pewno rosła.

Gasnąca nadzieja

Kiedy miny zaczęły rzednąć? Kiedy pojawił się realny strach? Czy wtedy, kiedy Rosjanie latem 1944 sięgnęli Wisły i byli raptem tylko 500 km od Neusalz? „W lipcu 1944 zaczęto obsadzać bojowe bunkry nad Odrą. Na granicy landu zaczęto kopać okopy i rowy przeciwczołgowe.

Z Nowej Soli mężczyźni, kobiety i dziewczęta zostali zawiezieni do Sławy i Wschowy. Tam musiano aż do zimy w bardzo wyczerpującej ręcznej robocie wykonywać prace ziemne. Wkoło naszego miasta rodzinnego na łąkach i przy starych promach na Koserzu zostały przygotowane rowy obronne, na lewym brzegu Odry postawiono „hiszpańskich rycerzy”, czyli zapory przeciwczołgowe i druty” – wspominał w 1961 roku były mieszkaniec Neusalz Bernard Scharn, właściciel olejarni, zamieszkały przy Eichamtstrasse 11, dzisiejszej ulicy Kupieckej.

Scharn wspomina kolejne istotne wydarzenia: choćby powołanie Volksstrurm. Niemcy na froncie wschodnim ponosili gigantyczne straty.

Dekretem z 25 września 1944 roku powołano pod broń mężczyzn w wieku od 16 do 60 lat. „Pod koniec października Nowa Sól wystawiła cztery kompanie, w których więcej było inwalidów niż osób gotowych do tego typu zadań. Bez umundurowania, bez wyposażenia” – wspomina Scharn.

Przypomina też o nadziejach, o rzekomym spowolnieniu marszu Rosjan w styczniu 1945 roku, ale po 20 stycznia wiadomo już było, że nie będzie cudownej zmiany sytuacji, nikt nie wyciągnie z rękawa wspaniałej, nowoczesnej broni. Gdzieś tam, od wschodu, po niebie niosły się złowróżbne pomruki radzieckiej artylerii.

Przez most na Odrze płynął potok uciekinierów, którzy zapakowali swoje całe życie na wozy i uciekali. Ubijali jeszcze zwierzęta, których nie mogli zabrać, dzielili mięso na czarną godzinę. Uciekało też wojsko. Pierwsi Rosjanie wchodzący do okolicznych wsi potrafili zastać jeszcze na kuchniach garnki z ciepłą zupą.

Neusalz pustoszała w błyskawicznym tempie. Rozpoczęła się ewakuacja zakładów, kobiet i dzieci. W ciągu kilku dni uciekło stąd ponad 10 tys. ludzi, dwie trzecie mieszkańców. Miasto duchów.

Z przerażeniem zerkano w stronę Odry, to właśnie zza rzeki miało lada dzień przyjść to, co najgorsze. Opróżniono pojemniki z gazem w miejskiej gazowni, wysadzono zwrotnice kolejowe. Postawiono zapory przeciwczołgowe, a w porcie zatopiono niektóre barki. W murze fabryki Gruschwitza i murze cmentarza wybito otwory strzelnicze i przygotowano miejsca dla strzelców. Na ścianach domów i na chodnikach wypisano hasła, które miały podnieść morale obrońców miasta.

„W nocy z 2 na 3 lutego rosyjscy zwiadowcy osiągnęli Lubięcin i Lipiny i przez Stany zmierzali do Odry. 3 lutego o 6.00 rano wysadzono most kolejowy nad Odrą koło Stanów. Przed południem rozgorzały walki. Słabe oddziały Wehrmachtu w okolicach Siedliska i Przyborowa trzymały się jeszcze parę dni, 9 lutego uciekły za most na Odrze w stronę Nowej Soli. 10 lutego rano wysadzono nasz nowy most nad Odrą.

W nocy na 11 lutego uciekli z Neusalz przedstawiciele partii i ostatni urzędnicy. W południe odjechał ostatni transport uciekinierów.

Rosjanie przyszli od strony Kożuchowa do gospody „Gute Zeit” i odbili na Rudno, gdzie była kompania Wehrmachtu, ale wycofała się z dużymi stratami. Silne oddziały nadchodziły od strony Nowego Miasteczka, stamtąd nad miastem gwizdały pociski. Duża część fabryki nici płonęła, płomienie rozświetlały okolicę. Salwy artyleryjskie i „katiusze” uderzyły na dworzec, ul. Kożuchowską, Kupiecką i św. Barbary.

Około 16.00 zapaliła się wieża naszego katolickiego kościoła, o godz. 21.00 zawaliła się. W ciemności Rosjanie szli od strony Starego Żabna i przez teren fabryki Gruschwitza wchodzili do miasta. Ostrożnie przemieszczające się oddziały rosyjskie około 22.00 dotarły do urzędu miasta. Oddziały mające bronić miasta wycofały się wcześniej do Zielonej Góry. Obsada bunkrów nad Odrą została zapomniana i z trudem szliśmy w ukryciu w kierunku Niedoradza przez Koserz. Za nami widzieliśmy płomienie w naszym mieście. Straciliśmy naszą ojczyznę, a rozbuchana soldateska według własnego uznania plądrowała i okradała nasze domy. Z krwawiącym sercem wspominamy dziś nasza piękną ojczyznę” – wspomina Scharn.

Dalszą cześć artykułu przeczytasz w e-wydaniu „TK”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content