Biała Woda na polach

– Dla ludzi odpowiedzialnych za to, co się tutaj dzieje, mam dwie oceny: piątkę za szybkie wykonanie śluz oraz jedynkę za pogłębienie rzeki, które nie zdaje egzaminu i za brak nadzoru nad tym wszystkim – mówi poirytowany Adam Henkel z Rejowa pokazując skutki ulewy, która miała miejsce pod koniec lutego.

Tuż obok posesji pana Adama płynie Biała Woda. Gdy byliśmy na miejscu 23 lutego, duże masy wody płynęły nie tylko korytem rzeki, ale również szerokimi pasami przez okoliczne pola.

– Dużo za późno, bo dopiero gdy wszystko wypełniło się wodą, pojawili się ludzie z kluczami i zaczęli otwierać śluzy, żeby woda zaczęła schodzić do koryta. Przysłowiową „pałę” wystawiłbym też za to, że podczas budowy śluz nie pomyślano o zabezpieczeniu prywatnych posesji. Zaraz obok mostu przydałoby się  palowanie lub inne umocnienie brzegu, bo przy takim poziomie wody ziemia jest błyskawicznie podmywana. Ostatnim razem nawiozłem tutaj 300 ton ziemi i podniosłem poziom terenu, bo woda zbliżała się do domu. Sam zabezpieczyłbym brzeg betonem, ale pewnie nie dostanę na to zgody i zostanie wszystko po staremu – mówi A. Henkel. – Jak wysoki stan Białej Wody utrzymuje się około tydzień, to dodatkowo woda wychodzi u mnie w piwnicy. Włożyłem masę pieniędzy w izolację murów, ale, niestety, woda zawsze znajdzie dla siebie ujście – dodaje mieszkaniec Rejowa.

Burmistrz Nowego Miasteczka Danuta Wojtasik potwierdziła informacje od naszego Czytelnika. – Śluzy są własnością Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych i gmina nie ma prawa ich obsługiwać. Jakiś czas temu mieliśmy zgłoszenie w tej sprawie od mieszkańca Rejowa. Niezwłocznie po jego telefonie zgłosiliśmy ten fakt do Powiatowego Zarządu Melioracji i śluzy zostały otwarte.

Obecnie poziom rzeki nie stwarza zagrożenia – napisała w środku ubiegłego tygodnia D. Wojtasik.

W innym świetle sytuację przedstawił Jerzy Malicki, kierownik nowosolskiego inspektoratu LZMiUW. – W nocy z 22 na 23 lutego miało miejsce silne załamanie pogody, któremu towarzyszyły bardzo obfite opady deszczu. Opady oraz zamarznięta ziemia, która nie przyjmowała wody, spowodowały gwałtowny wzrost poziomu wody we wszystkich ciekach powiatu. W momencie otrzymania zgłoszenia z Rejowa byliśmy już na usuwaniu zatorów na Rudzicy w Nowej Soli i Kożusznej w Kożuchowie. W Rejowie powodem wystąpienia z brzegów rzeki Biała Woda nie były zamknięte jazy, ale zatory, które się przy nich utworzyły. Woda przyniosła z góry konary drzew obłamanych w czasie wichury oraz fragmenty szalunków z mostu budowanego na S3, które utworzyły zatory piętrzące wodę – wyjaśnia J. Malicki.

246 km rzek

– W powiecie mamy 246 km rzek i mniejszych cieków naturalnych. To normalne, że sami nie jesteśmy w stanie wychwycić wszystkie kolizyjne sytuacje, zwłaszcza w sytuacjach awaryjnych podobnych do tej z 23 lutego. Reagujemy i opieramy się głównie na sygnałach z terenu, zwłaszcza, że na jazach w Rejowie byliśmy dwa tygodnie wcześniej – dodaje kierownik.

W kontekście uwag o złe wykonanie inwestycji J. Malicki odpowiada, że to pierwszy taki sygnał. – Inwestycja została oddana do użytku wiosną 2015 roku i wykonana była wg wcześniej wykonanego projektu, który na etapie wykonania był uzgadniany również z właścicielami działek i posesji sąsiadujących z inwestycją. Taka jest normalna procedura. Budowle komunikacyjne czyli mosty, nie były objęte inwestycją, natomiast zostały wykonane kamienne ubezpieczenia skarp w ich obrębie. Zdanie o wymywaniu ziemi z podwórka jest dla mnie w ogóle niezrozumiałe. Jeżeli ten Pan do zabezpieczenia nawiózł i luźno usypał ziemię, to w momencie, gdy woda wystąpiła z brzegu, przy wartkim nurcie normalne jest, że zaczęło jej ubywać. Takie zabezpieczenie mogłoby zdać egzamin przy wodzie stojącej, a nie płynącej prawie z prędkością górskiego potoku. Przy najbliższej okazji rozeznam temat w terenie – zapewnia kierownik.

– W Rejowie przy rzece Biała Woda mamy do czynienia jeszcze z jednym niepokojącym zjawiskiem. Właściciele kilku łąk, zaraz po wykonaniu inwestycji, ogrodzili je dosłownie po górnej krawędzi skarpy rzeki, co skutecznie uniemożliwia dostęp do rzeki przy wykonywaniu konserwacji. Przypomnę, artykuł 27. „Ustawy o prawie wodnym” zabrania grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar – zaznacza J. Malicki.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content