Czas pożegnań. Z Trójką rozstali się jej wieloletni zawodnicy

Zostanie masa wspomnień na całe życie – przyznają piłkarze ręczni Trójki Nowa Sól, którzy żegnają się z klubem. I zapewniają zespołowi swoje dalsze wsparcie, choć od września już tylko z trybun

Z Trójki po sezonie odchodzą Jarosław Paszkiewicz, Jakub Florczak, Grzegorz Stelmasik i Maciej Hutnik. Na nieokreślony czas zawiesza grę Mateusz Rapiejko. Artur Kokot i Łukasz Ostrowski nie zagrali w tym sezonie w żadnym meczu, ale oficjalnie zakończyli swoją grę właśnie po kampanii 2022/2023.

Przygoda Paszkiewicza ze szczypiorniakiem zaczęła się w czwartej klasie. – Prawie wszyscy u mnie na podwórku trenowali ręczną, to mnie też namówili. I tak już zostałem – uśmiecha się. – Pięć lat w Trójce to były moje najlepsze chwile z tym sportem: poznałem wielu wspaniałych ludzi, zostanie masa wspomnień na całe życie.

Najlepszy moment Paszkiewicza w czasie jego gry? – Od razu przychodzi mi na myśl wyjazd do Czech – wspomina.

– Bardzo dziękuję wszystkim za wspólne pięć lat – dodaje „Jerry”. – To był zaszczyt grania, trenowania i spędzania wspólnie czasu z tak wspaniałymi ludźmi. Nie mogę się doczekać, aż ruszy kolejny sezon. Tyle że tym razem będę wspierał UKS z trybun.

Handballowa droga

Jakub Florczak zaczął grać w wieku 7 lat. W „jedynce” chodził z bratem na treningi do trenera Murawińskiego. Choć z małymi przerwami, piłka ręczna ciągle była w jego życiu. – Tę przygodę zapamiętam bardzo dobrze – podkreśla. – Z większością chłopaków z mojego rocznika i ‘95 znaliśmy się od małego. Starszych nie znałem i nigdy nie miałem przyjemności z nimi grać – aż do momentu, w którym powstał pomysł zorganizowania na nowo drużyny. Trener Zbyszek Malaczewski zadzwonił do mnie i spytał, czy chciałbym w niej zagrać, zaprosił na spotkanie z trenerem Malym. Zgodziłem się i to była dobra decyzja.

Najlepsze momenty? – Dużo ich było – zaznacza „Florek”. – Najlepiej będę wspominał powroty z wyjazdów. Pół żartem, pół serio: tam tworzyła się atmosfera tego zespołu [śmiech]. Ale tak poważnie: te momenty, w których byliśmy spisywani na straty, a wygrywaliśmy mecze. Szczególnie w naszej hali przy pełnych trybunach. To dawało kopa i satysfakcję.

– Chcę podziękować – dodaje Florczak – kibicom za hałas na meczach, który czasami nam przeszkadzał, ale często dawał kopa. Trenerowi Zbyszkowi za stworzenie mnie jako zawodnika, bo on jako pierwszy pokazał mi podstawy tego wszystkiego. Trenerowi Alanowi, który dołożył swoje pięć groszy i swoją wizję na moje granie, za co mu bardzo dziękuję. Na pewno to zapamiętam. Prezes Edycie Dąbrowskiej, która robi dobrą robotę i stara się, by klub wyglądał jak najlepiej. Mamie – od małego zawsze mnie woziła na treningi. Mojej Karolinie, która znosiła od pięciu lat dni, w których nie było mnie w domu, bo grałem. Było ich dużo, dlatego bardzo jej dziękuję i to doceniam.

Grzegorz Stelmasik zaczął trenować pod koniec podstawówki. Z racji wzrostu był zabierany na zawody. Wuefista nakłonił go do treningów w Głogowie i tam spędził osiem lat. Potem trafił do Nowej Soli. – Trójkę zapamiętam jako najbardziej zżytą drużynę, chociaż ona jest bardziej jak rodzina. I zawodnicy, i kibice – mówi Stelmasik. – Takiej atmosfery nie ma nigdzie i nigdzie nie będzie.

– Wszystkim życzę, żeby dalej robili to, co robią, bo to jest po prostu coś, co się bardzo przyjemnie ogląda – zaznacza były zawodnik Trójki. – Zaczynając od progresu, jaki chłopaki robią na boisku, przez atmosferę i inicjatywy, które tworzą kibice i działacze. Chcę podziękować każdemu, kogo spotkałem na mojej handballowej drodze. Kto wie, może jeszcze się z nimi spotkam.

Maciej Hutnik zaczął grać pod koniec 2017 r. na szkolnych zawodach. Do drużyny wziął go trener Malaczewski. – Dostałem kilka minut na boisku i byłem na paru treningach przed zawodami – wspomina. – Grałem jeszcze wtedy w piłkę nożną, ale po tym turnieju stwierdziłem, że chcę zmienić dyscyplinę. Szybko złapałem bakcyla.

Hutnik nie ma wątpliwości: – Z Trójką zostaną mi same dobre wspomnienia. Jest ich mnóstwo. Poznałem wspaniałych ludzi, pełnych pasji i zaangażowania. Atmosfera w seniorach i juniorach była czymś super. W pamięci zostaną wszystkie wyjazdy z chłopakami z juniorów, czasami dużo się działo [uśmiech]. A z gry w seniorach na pewno nie zapomnę moich pierwszych meczów i pierwszej rzuconej bramki. Niezapomniana będzie atmosfera w zespole.

Młody zawodnik nie szczędzi słów podziękowań: – Wszystkim. Trenerom za prowadzenie i kształtowanie mnie jako zawodnika i człowieka, lekcję dyscypliny i pracy nad sobą. Chłopakom z drużyny za wszystkie chwile na treningach, boisku i poza nim, za tę wieczną chęć do gry, rywalizacji, ale i do żartów. Kibicom za wsparcie z trybun – nie tylko na meczach seniorów, ale i młodzieżowych. Całemu zarządowi i osobom dbającym o nasze zdrowie, po prostu zawsze można było na nich liczyć. Dziękuję za ten czas i wszystkie życzenia powodzenia w drodze na studia. Nie wiem, co mogę powiedzieć więcej; jeszcze do mnie nie dociera, że mógłbym nie grać dalej w Trójce.

Artura Kokota na pierwszy trening ręcznej zabrał kolega w czwartej klasie podstawówki. Odbył się w gimnazjum nr 2, trenerem był Krzysztof Jaworski. – Już wtedy wiedziałem, że chcę uprawiać ten sport – mówi Kokot. – Przygodę z Trójką zapamiętam do końca życia, to było cudowne doświadczenie pełne wzlotów i upadków. Trudno wybrać jeden konkretny moment, cała przygoda wniosła dużo do mojego życia, a gorsze momenty dawały motywację do dalszej walki.

– Kibice robią najlepszy doping, każdy nam go zazdrości – podkreśla zawodnik. – Dziękuję im za tę cudowna atmosferę i wkładanie całego serducha w to, co robią. Dziękuję też wszystkim, którzy mnie wspierali przez 16 lat grania, za ich zaangażowanie i poświęcenie klubowi.

Doświadczony Łukasz Ostrowski zaczął grać w „jedynce” w czwartej klasie u trenera Kołodyńskiego. – I grałem aż do końca liceum, później była przerwa i wróciłem, gdy chłopaki zakładali SPR – opowiada „Ostry”. – Z tą drużyną awansowaliśmy do II ligi, niestety tylko na jeden sezon. Ale najlepsze wspomnienia będę miał z Trójeczką: superekipa, wspaniali trenerzy i niezapomniany awans do I ligi. Było też mnóstwo innych ważnych wydarzeń, które zapamiętam. Dziękuję trenerom za możliwość gry, kolegom za to, że ta drużyna to jednak rodzina, kibicom za świetny doping i organizację. A żonie za cierpliwość.

Niedługo wróci

Tak jak napisaliśmy wcześniej, bramkarz Mateusz Rapiejko na razie zawiesza swoją grę. – Po zakończeniu etapu edukacji nadszedł czas na ułożenie sobie życia zawodowego – tłumaczy. – Jestem chłopakiem, który jak coś chce zrobić dobrze, to się temu poświęca w stu procentach. Stąd decyzja o zawieszeniu przygody z piłką ręczną.

„Rapiej” przyznaje, że to nie była łatwa decyzja: – Odrzucenie pasji kosztem obowiązków [śmiech]. Ale mam nadzieję, że ta przerwa nie potrwa zbyt długo i za jakiś czas zobaczymy się znowu przy Botanicznej. Będzie mi brakować atmosfery, z której słynie nowosolska piłka ręczna. Do zobaczenia.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content