Nie pozwalajmy zawracać kijem Odry [FELIETON]

W ostatnich dniach trzy razy w różnych konfiguracjach usłyszałam od znajomych nowosolan stwierdzenie, że mają dosyć mediów społecznościowych. Ktoś zlikwidował Facebooka, ktoś inny usuwa ze znajomych osoby, które swoimi treściami zaśmiecają umysły. I ostatni komentarz: że grajdół, jaki mamy w sieci, jest paskudny i trzeba się odciąć. Wiele w tym racji

Najważniejsze jednak, żebyśmy włączyli myślenie i sami dokonywali oceny sytuacji na podstawie obiektywnych faktów. Nawiązując do słowa grajdół, trochę tak jest w małych miasteczkach. Wszyscy się znają, ktoś z kimś chodził do szkoły, pracował, mieszka obok. Tym samym plotkujemy, opowiadamy o sobie, wiemy o każdym rzeczy, jakich ten sam o sobie nawet się nie domyśla. Mamy też trochę syndrom małej wioski, „co ludzie powiedzą?”.

A co ludzie powiedzą na ciągłą zmianę zdania, przyjaciół, opinii, poglądów? Tutaj niezwykle pomocny jest internet, strony lubuskich mediów, Facebook. Internet, o zgrozo, nigdy nie śpi i nigdy nie zapomina. To, co trafiło do sieci, jest w sieci. Brzmi złowieszczo?

Trochę tak, dlatego przestrzegam przed zbytnim obnażaniem. Jednak w przypadku ludzi publicznych to dla nas dobrodziejstwo. Możemy przekonać się o obłudzie i zakłamaniu. Widzimy jak na dłoni hipokryzję, sprzeniewierzanie się zasadom. Niezrozumiałe jest powtarzanie latami, że partyjniactwo to zguba Nowej Soli, że chodnik nie ma barw politycznych, że polityczne aparatczyki niszczą nam miasto, a później ktoś taki staje się politykiem i zawraca kijem Odrę. Wkłada kij w szprychy osobom, które wierne swoim zasadom z honorem budują bezpartyjną Nową Sól. Rzeczywistości, moi drodzy Czytelnicy, nie da się zakłamać.

My o tym pamiętamy i doskonale wiemy, co oznacza partyjniactwo w samorządzie. To między innymi obsadzanie stanowisk osobami słabymi merytorycznie, bez wykształcenia. To budowanie dróg zgodnie z własnym interesem, a nie publicznym. To podział środków publicznych według klucza partyjnego. To sprzyjanie tym, których partia wskaże a nie tym, którym rozsądek i interes publiczny nakazuje.

Kiedyś samorządowiec grzmiał o kanaliach, braku moralności. Wystarczy skorzystać z internetowej wyszukiwarki, żeby sobie to przypomnieć. Szokuje tym samym fakt, że dzisiaj siada obok tych partyjnych aparatczyków, puszy się i robi dumne miny. Naprawdę? Czy tak można zmienić zasady, poczucie przyzwoitości? A może nigdy tej przyzwoitości nie było?

Moim zdaniem mogło jej nigdy nie być. Dzisiaj regularnie się o tym przekonujemy. Jak bowiem zaakceptować fakt, że ktoś brukową prasę nazywał szkodnikiem, a dzisiaj jest jej pupilkiem. W moim przekonaniu bohaterowie tekstów wspierani przez bulwarówkę niczym się od niej nie różnią.

Niestety, wokół nas są ludzie pracujący na publicznych stanowiskach, dla których interes nas, mieszkańców, nie ma znaczenia. Dbają tylko o siebie, zaślepieni chciwością, własnym ego, chorobliwymi ambicjami i pychą. Ta ostatnia zawsze kroczy przed upadkiem. Internet to rejestruje i gdy my zapomnimy, on nam przypomni.

Zofia Borecka

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

(red)
Latest posts by (red) (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content