Przyjemnych wiatrów. O historii żeglarstwa w Nowej Soli [REPORTAŻ]

W ubiegłym roku świętowaliśmy 60-lecie nowosolskiego żeglarstwa. Co takiego jest w tym magicznym sporcie, że niektóre nowosolskie rodziny żeglują już od pokoleń?

Jesień 1963 r. W Nowej Soli powstaje sekcja żeglarska. Jej inicjatorem jest Wiesław Bartmański, kierownik działu zatrudnienia i dyrektor szkoły przy Dozamecie. Razem z nim założycielami są Stanisław Malarz, Józef Siuta, Józef Zydorowicz, Janusz Okoń, Bernard Bendowski, Sławomir Cieśliński, Jerzy Wypych, Kazimierz Błochowiak, Andrzej Gotfryd, Edmund Skonecki, Kazimierz Konca i Jerzy Paszkowski. Pomaga i aprobatę dla pomysłu założenia sekcji wyraża także Władysław Miakisz, dyrektor Dozametu.

Do sekcji dołączają nie tylko nowi pasjonaci żeglarstwa, ale i kilku pracowników, którzy tę dyscyplinę uprawiali np. przy Lidze Obrony Kraju.

W 1970 r. sekcja zostaje podporządkowana Związkowemu Klubowi Sportowemu Polonia.

Maj 1971 – zarząd klubu dostaje pismo od władz Dolnośląskich Zakładów Metalurgicznych, że nie spełnia statutowych warunków sportowej sekcji klubu. Trafia pod Zakładowe Ognisko Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej (TKKF) działające w DZM.

1975 – żeglarze ponownie są włączeni do ZKS Dozamet.

A lata 90. to zmiany polityczne w Polsce. Powstaje Ognisko TKKF Żeglarz przy Dozamecie.

2012 – nazwa jest zmieniona na Klub Żeglarski TKKF Żeglarz.

Pierwotnie, do 1968, bazą dla sprzętu żeglarzy był ośrodek LOK w Sławie. Później – Ośrodek Wczasów Wypoczynkowych w Lubiatowie.

Ważny był rok 1997: wtedy żeglarze odkupili od Dozametu hangar, wyposażenie i łodzie przy poparciu dyrektora Mariana Zaborskiego.

To historia nowosolskiego żeglarstwa w pigułce. Ale w historii najważniejsi są zawsze ludzie.

Nestorzy

Andrzej Kałwiński i Jerzy Hallala, kapitanowie jachtowi, to nestorzy nowosolskiego żeglarstwa. Obaj są bardzo zasłużeni. Sypią jak z rękawa kolejnymi faktami.

– Przez 60 lat żeglarze z Nowej Soli uczestniczyli w regatach organizowanych przez nasz klub, inne kluby znajdujące się na Jeziorze Sławskim i na Ziemi Lubuskiej oraz w regatach w Boszkowie, w mistrzostwach w klasie omega – mówi Hallala.

– Bywało, że w roku robiliśmy osiem regat. A jeszcze jeździliśmy do innych – dodaje Kałwiński, który żeglarstwo ma we krwi, bo urodził się na Mazurach. Jezior dookoła miał mnóstwo. – Później – opowiada – mieszkałem w Toruniu, czyli nad Wisłą, potem w Głogowie – nad Odrą. W „Młodym Techniku” przeczytałem, jak zrobić najprostszą łódkę. Skleiłem taką.

Jerzy Hallala i Andrzej Kałwiński (fot. Magdalena Nowak)

Taki był jego początek z żeglarstwem.

Hallala z kolei zaczął ją w 1969 r. Przyjechał do Nowej Soli, by pracować w Dozamecie, dostał stypendium. Spędził w fabryce ponad trzy lata. Tutaj poznał Ryszarda Ziębę, który robił swoją omegę, i innych żeglarzy. Zainteresował się tym sportem.

– Łódki były robione w pomieszczeniach szkoły przyzakładowej koło torów – wspomina Kałwiński, który zaczął pracę w Dozamecie w lipcu 1968. W październiku trafił na FAKO i tam zobaczył omegi. Materiały, by je zbudować, dawała firma. – Nasza była robocizna – uśmiecha się pan Andrzej. – Tak, sami robiliśmy łódki, którymi pływaliśmy. I do dzisiaj została jedna z tamtych lat – Żuraw.

Pierwszym kapitanem w klubie, który mocno ukierunkował się na szkolenia i organizację rejsów, był kpt. Jerzy Gniłka – legenda nowosolskiego żeglarstwa. Za Dozametu żeglarze organizowali różnego rodzaju festyny, dzięki czemu mogli popływać pracownicy firmy. Klub się rozrastał.

W pewnym momencie, za wieloletniej prezesury Andrzeja Kałwińskiego, reprezentowało go ok. 110 żeglarzy. Żeby dostać się do łódki, trzeba było stać w kolejce. – Teraz jest odwrotnie: łodzie stoją, ale coraz mniej osób pływa. Albo pływają, ale nie uczestniczą w regatach – żałuje Kałwiński.

– Z czego wynika mniejsze zainteresowanie? – pytam.

– Dziś są inne rozrywki i możliwości – odpowiada pan Andrzej.

Co ich zafascynowało w żeglarstwie?

Kałwiński: – Cisza, kiedy się płynie.

Hallala: – Ważna jest też przyroda, możliwość obcowania z naturą.

Łódkę wręcza Andrzej Kałwiński (mat. TKKF)

Kałwiński: – Szczególnie jak się pływa turystycznie, a nie sportowo. Podczas zawodów nie ma podziwiania przyrody, jest ostra walka.

To co musi mieć żeglarz regatowy? – Szczęście i umiejętności – mówią moi rozmówcy. – No i dobry sprzęt, dobrą taktykę.

Dlaczego warto uprawiać żeglarstwo?

Jerzy Hallala: – Bo to jedna z pięknych form zdrowej letniej rekreacji.

Andrzej Kałwiński: – Zachęcamy do żeglarstwa, do nauki pływania najlepsza jest omega. Od zawsze było tak, że ci, którzy pływali, przyjeżdżali pływać z dziećmi. I te niektóre dzieci robią to do dziś.

Pokolenia

Tak jak dzieci Henryka Bitnera, ale o nich za chwilę. Pan Henryk zaczął żeglować jako 16-latek. – Wtedy miałem pierwsze próby – sięga pamięcią. – Później, już po wyjściu z wojska, ponownie zacząłem pływać. Czytałem książeczki dotyczące żeglarstwa, „Miesięcznik Morze” rozpalał wyobraźnię. Zresztą później też zaliczyłem siedem morskich rejsów.

Wiesław Bartmański zaproponował panu Henrykowi i jego koledze, przyszłemu szwagrowi, zapisanie się do klubu. Zrobili to. – I ta przygoda w klubie trwa do dziś – zaznacza żeglarz.

W 1973 r. zbudował społecznie i zwodował Nurzyka.

– W rodzinie nikt się tym przede mną nie zajmował, dlatego mój wujek dziwił się, że zacząłem, ale mnie chwyciło to żeglarstwo – przyznaje Henryk Bitner.

Sportem zaraził synów – Grzegorza i Jarosława. – U nas to już rodzinna dyscyplina – cieszy się pan Henryk. – U synów zapał przyszedł sam, nie musiałem ich namawiać. Brałem ich na wodę i siłą rzeczy oni to chłonęli. Osłuchali się z łopotem żagli. Córka też próbowała żeglować, ale tak mocno ją nie chwyciło. Dziś żeglują także moi wnukowie. Jest ciągłość. Jestem bardzo dumny i szczęśliwy, że tak się dzieje. Mogę z nimi jeździć na puchary Polski i poznawać nowych ludzi, starych żeglarzy. Inni koledzy nie mieli tyle szczęścia i ich dzieci nie zainteresowały się żeglarstwem. Nawet mi lekko zazdroszczą, że moi synowie poszli w tym kierunku.

– A dla pana żeglarstwo to pasja czy może coś jeszcze więcej – miłość? – dopytuję.

– Na pewno pasja. Miłość? To chyba za duże słowo. Z nim trzeba ostrożnie – śmieje się pan Henryk.

Bracia

Jerzy Hallala podkreśla, że bracia Bitnerowie w ostatnich latach nowosolskiego żeglarstwa święcili największe tryumfy. – Dziś są krajową czołówką – komplementuje ich Andrzej Kałwiński.

To potwierdził choćby poprzedni sezon startowy: Grzegorz, Jarosław i Eryk Bitnerowie oraz Daniel Suchobieski i Radosław Preś jako załoga Bitnair Nowa Sól zajęli drugie miejsce w generalce pucharu Polski i wygrali dwie inne duże imprezy. Jeżdżą po regatach w całej Polsce.

Ich sukcesy nie zaczęły się kilka lat temu, tylko już wcześniej. W 2003 r. Grzegorz z ekipą pojechał na mistrzostwa Polski. Wygrali! A to był ich pierwszy tego typu wyjazd na zawody. Rok później powtórzyli ten sukces. – Pływaliśmy na turystycznej łódce, a inni na sportowych – wspomina żeglarz.

Jarosław mówi o roku 2007 i o trzecim miejscu w pucharze Polski w sporcie w klasie omega. To było ich pierwsze pudło w takim cyklu. Potem przyszły starty w MP w 2010, 2011 czy 2012 r. w omegach turystycznych.

– Dlaczego zaczęliśmy pływać? Wina ojca – żartuje Grzegorz Bitner. – Podpięliśmy się pod to jako synowie i tak to trwa od lat – dzisiejsze omegi nie przypominają w niczym tych np. z lat 70.

Jarosław mówi, że w żeglarstwie nie zakochał się od razu… – Ojciec płynął czasem do Józefowa na lody, a ja wolałem obejść trasę dookoła jeziora, żeby tylko nie wsiąść do żaglówki. I tak samo było z powrotem. Powiedzmy, że lubiłem chodzić piechotą – śmieje się. – A jak już mnie namówili do wejścia na pokład, to siedziałem skulony, żeby jakoś przetrwać. Bałem się momentów, w których żaglówka się przechylała. Przekonałem się do żeglarstwa, jak miałem 12-13 lat.

Nasi żeglarze w łódce Ambasador (mat. TKKF)

Grzegorz i Jarosław potwierdzają słowa taty: nie musiał ich specjalnie namawiać do pływania. To było naturalne.

Bitnerowie wymieniają nazwisko nieżyjącego już Alfreda Gąsiora, wielkiego nowosolskiego miłośnika żeglarstwa, organizatora regat, uczestnika rejsów po morzach na jachcie Mercedes. Pływali m.in. również z nim.

Bracia najpierw startowali na Nurzyku 2, później dostali łódkę od sponsora z Dozametu Janusza Wójcika. – W 2017 r. odkupiliśmy od kolegi łódź sportową i startujemy już na własne konto jako Bitnair Nowa Sól – tłumaczy Jarosław Bitner. Miał kilka lat przerwy od żeglarstwa, wtedy zafascynował się teatrem i występował z Terminusem A Quo. Ale wrócił – ciągnęło wilka do lasu.

Henryk, Jarosław i Grzegorz Bitnerowie (mat. prywatne)

Im też zadaję proste pytanie: co takiego jest w żeglarstwie, że bije od niego jakaś magia?

– Jak dobrze przywieje, człowiek ma uczucie, że żaglówka zaraz odleci. I to jest niesamowite – mówi Jarosław. – Przestajesz czuć opór wody.

– Jedni lubią rekreacyjne rejsy, wycieczki z rodzinami, inni – ściganie – podkreśla Grzegorz. – W żeglarstwie dla każdego jest coś dobrego. Nas bardziej kręci ściganie.

Co musi mieć dobry żeglarz?

– Niekoniecznie szczęście do wiatru. No, może przy słabych wiatrach. Ale bardziej musi widzieć ten wiatr – tłumaczy Jarosław Bitner. – Po to, żeby ustawić żaglówkę.

– Różnorodność sprzętu jest też ważna. Musi również czujnie obserwować wodę – dodaje Grzegorz.

I opowiada pewną anegdotę: – Gość z Gliwic mówił mi, że jak się ożenię, to będę zajmował na zawodach pięć miejsc do tytułu. Jak będę miał dziecko – będę kończył następnych pięć miejsc niżej. Chodzi o to, że nie każdy ma tak wyrozumiałe żony albo partnerki jak my. Mamy z Jarkiem duże szczęście i dziękujemy im za cierpliwość i wyrozumiałość, jeśli chodzi o naszą pasję.

Wspomniany wcześniej Eryk Bitner, syn Grzegorza, także pływa i radzi sobie coraz lepiej. Idzie mu świetnie na optimistach. – Jak mamy jakieś braki w załodze, wsiada do nas jako trzeci w Bitnairze – dodaje jego tata. – Wygraliśmy z nim w tym roku puchar Sławy.

Jakie bracia Bitnerowie mają sportowe plany na rok 2024? – Zawsze są takie same: robić coraz lepsze wyniki – odpowiada Grzegorz. – I wygrać puchar Polski – uśmiecha się Jarosław.

Opowieści

Dziś TKKF Żeglarz ma ok. 50 członków. – Organizujemy nadal regaty na Jeziorze Sławskim – opowiada o dzisiejszej działalności klubu Grzegorz Steciąg, prezes. – Nasi członkowie startują też w pucharze omegi. Mamy dla dzieci otwartą klasę optimist, którą rozwijamy od pięciu lat.

Steciąg żeglarską pasję przejął po swoim wujku. Z klubem na jakiś czas się rozstał, by po tym, jak zakończył działalność w harcerstwie, do niego wrócić.

– Zacięcie sportowe ma pewna grupa naszych żeglarzy. Też lubię rywalizację sportową, ale u części z nas liczy się przede wszystkim obcowanie z naturą, rekreacja – przyznaje prezes Steciąg. – Rejs, potęga morza, zagrożenie podczas sztormu – to wpływa na fascynację żeglarstwem. To takie uczucie, że później, zimowymi wieczorami, przywołuje się je i opowiada o tych sytuacjach z rejsu, wraca do nich. Szczególnie dzieci są tym zachwycone. Od lat nie mam problemu z naborami na rejsy dla młodzieży.

Czego życzyć nowosolskim żeglarzom na kolejne lata? – Przyjemnych wiatrów – uśmiecha się ich dzisiejszy prezes. – I życzliwości ludzi wokół. To wystarczy, żebyśmy się rozwijali.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

OD TKKF ŻEGLARZ:

NOWOSOLSCY ŻEGLARZE O KIEROWNIKACH SEKCJI ŻEGLARSKIEJ ORAZ CZŁONKACH ZARZĄDU

We wczesnej fazie działalności, w latach 1963–1968, kierownikiem sekcji był Wiesław Bartmański, członkami Bernard Bendowski, Janusz Okoń.

– od 1970–1972 kol.Wiesław Bartmański, sekr. Jerzy Gniłka, członkami Ryszard Zięba, Kazimierz Błochowiak, Bernard Bendowski,

– 1972–1976 kol. Jerzy Gniłka, członkami Andrzej Gotfryd, Kazimierz Błochowiak,

– 1976–1979 kol. Janusz Bednarek, członkami Henryk Bitner, Stanisław Djokić, Andrzej Gotfryd,

– 1979–1981 kol. Wiesław Bartmański, członkami Kazimierz Błochowiak, Jerzy Gniłka, Stanisław Djokić, Andrzej Gotfryd,

– 1981–1985 kol. Jan Jóźwiak, członkami Jerzy Gniłka, Andrzej Gotfryd, Bogusław Sielicki,

– 1985–1989 kol. Jan Szczeciński, członkami Leszek Górski, Jerzy Gniłka, Henryk Bitner, Janusz Łowczyński,

– 1989–1991 kol. Andrzej Kałwiński, członkami Andrzej Maryasz, Andrzej Gotfryd, Eugeniusz Talkowski, Henryk Nowak, Zbigniew Skobalski, Marian Buszewicz

ZARZĄDY OGNISKA TKKF ŻEGLARZ (PREZESI, SEKRETARZE, SKARBNICY, BOSMANI ORAZ CZŁONKOWIE)

– 1991–1993 (Prezes Andrzej Kałwiński, v-ce Prezes Andrzej Maryasz, skarbnik Eugeniusz Talkowski, sekretarz Marian Buszewicz, członek ds. szkolenia Zbigniew Kowalski, członek ds. technicznych Jan Szczeciński, członek Zarządu Andrzej Gotfryd),

– 1993–1996 (Prezes Andrzej Kałwiński, v-ce Prezes Andrzej Krzyszkowicz, skarbnik Jerzy Gniłka, sekretarz Jerzy Wardęga, bosman Henryk Nowak, członek ds. szkolenia Andrzej Zelisko, członek ds. technicznych Alfred Gąsior, członek Zarządu Andrzej Gotfryd i Lech Łuczak),

– 1996–1999 (Prezes Andrzej Kałwiński, v-ce Prezes Andrzej Krzyszkowicz, skarbnik Jerzy Gniłka, sekretarz Jerzy Wardęga, bosman Stanisław Djokić, członek ds. szkolenia Andrzej Zelisko, członek ds. technicznych Marian Buszewicz, członek ds. regat Zbigiew Kowalski, członek Zarządu Andrzej Gotfryd),

– 1999–2003 (Prezes kol. Jerzy Wardęga, skarbnik Jerzy Gniłka do 30.XII.2002, skarbnik Andrzej Gotfryd od 30.XII.2002, v-ce Prezes Andrzej Krzyszkowicz, członkowie Andrzej Kałwiński, Andrzej Zelisko, Zbigniew Skobalski; Komisja Rewizyjna: przewodniczący Andrzej Maryasz, z-ca Zenon Rydzak, sekretarz Artur Touerle),

– 2003–2006 (Prezes kol. Andrzej Olechnowski, v-ce Prezes Andrzej Kałwiński, sekretarz Artur Touerle, skarbnik Andrzej Godfryd, bosman Stanisław Djokić, członek ds. szkolenia Andrzej Zelisko, członek ds. technicznych Zbigniew Skobalski, członek Grzegorz Bitner),

– 2006–2009 (Prezes kol. Zbigniew Falbagowski, v-ce Prezes Andrzej Kałwiński, sekretarz Artur Touerle, skarbnik Andrzej Godfryd, bosman Zenon Rydzak, członek ds. technicznych Jerzy Wardęga, członek Zarządu ds. szkolenia Grzegorz Bitner, członek Zarządu Bogusław Sielicki; Komisja Rewizyjna: przewodniczacy Andrzej Maryasz, v-ce Andrzej Krzyszkowicz, sekretarz Maria Nowak),

– 2009–2012 (Prezes kol. Zbignie Falbagowski, v-ce Prezes Andrzej Kałwiński, sekretarz Artur Touerle, skarbnik Andrzej Godfryd, bosman Zenon Rydzak,Wojciech Wardęga – członek Zarządu ds. szkoleń,G Bogusław Sielicki członek Zarządu do 17.III.2009, Piotr Rozynek członek Zarządu od 17.III.2009 Grzegorz Bitner członek Zarzadu ds. technicznych do 17.III.2009, Ryszard Krystkowiak członek Zarządu ds. technicznych od 17.III.2009, członek ds. szkolenia Andrzej Zelisko, członek ds. technicznych Jerzy Wardęga, członek Zarządu ds. szkolenia Grzegorz Bitner, członek Zarządu Bogusław Sielicki; Komisja Rewizyjna: przewodniczacy Andrzej Maryasz, v-ce Andrzej Krzyszkowicz, sekretarz Maria Nowak),

– 2012–2015 (Prezes kol. Zbignie Falbagowski, v-ce Prezes Andrzej Kałwiński, sekretarz Artur Touerle, skarbnik Andrzej Godfryd, bosman Zenon Rydzak, członek ds. szkolenia Andrzej Zelisko, członek ds. technicznych Jerzy Wardęga, członek Zarządu ds. szkolenia Grzegorz Bitner, członek Zarządu Bogusław Sielicki; Komisja Rewizyjna: przewodniczacy Andrzej Maryasz, v-ce Andrzej Krzyszkowicz, sekretarz Maria Nowak),

– 2015–2018 (Prezes kol. Piotr Rozynek, sekretarz Jerzy Hallala, skarbnik Andrzej Godfryd, członek ds. technicznych Andrzej Kałwiński, członek Leszek Górski, bosman Zenon Rydzak),

w 2016 – w miejsce zmarłego skarbnika wybrano Władysława Góreckiego, a w miejsce zmarłego bosmana Zenona Rydzaka wybrano Stanisława Babiarza,

2018–2021 (Prezes Grzegorz Steciąg, sekretarz Krzysztof Gąsior, skarbnik Janusz Cygan, członek Zarządu Grzegorz Bitner, bosman Stanisław Babiarz),

2021 (Prezes Grzegorz Steciąg, sekretarz Krzysztof Gąsior, skarbnik Janusz Cygan, członek Zarządu Grzegorz Bitner, bosman Stanisław Babiarz).

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content