Z mieszkańcami na ty [FELIETON]

Z każdym tygodniem coraz bardziej czujemy zbliżającą się kampanię wyborczą. Jeszcze dzisiaj pod przykrywką promocji, jeszcze nienazwaną. Za chwilę pojawią się plakaty na słupach ogłoszeniowych, na płotach, witrynach sklepowych, na tablicach. Tymczasem co niektórzy już zaczęli od banerów, z których uśmiechają się informując o swoich zasługach

Jeśli tych zasług nie było, a jest to tylko przyklejenie się do cudzych inwestycji, to nic nie szkodzi. Wszak zanim ludzie odkryją prawdę, zanim się zastanowią, zanim usłyszą, jak jest naprawdę, to nazwisko się utrwali. Każdy głos na wagę złota, trzeba więc manipulować opinią publiczną i zabiegać o poparcie. W mediach społecznościowych i w gazetach coraz częściej widzimy uśmiechniętych lubuskich polityków: a to z wnuczkiem, a to z pieskiem, a to na jagodach. Mili i sympatyczni, pokazują swoją rodzinną, prywatną twarz.

Muszę przyznać, że sama patrzę na te obrazki z uśmiechem. Gorzej jak ktoś nie ma pojęcia, jak zrobić pozytywną kampanię, bo nic pozytywnego w duszy mu nie gra. Jeśli zawsze jest w kontrze do wszystkiego i wiecznie na negatywnych emocjach, to jest dziś w kłopocie. Rzuca się więc, biedaczysko jak ryba w sieci. Usiłuje pokazać się od tej dobrej, ciepłej strony, ale nijak nie idzie.

Zaskoczona jestem hasłem przewodnim, w którym wybrzmiewa określenie „dla was”. Trzeba mieć nieźle wybujałe ego, żeby nas, nowosolan traktować na Wy. Brzmi to trochę jak „Wy tu na dole, a ja tam na górze dla Was”. W sumie i tak miło, że wielką literą, trzeba docenić gest. Tylko narcystyczna osobowość może tak postrzegać służbę publiczną. Zawsze bowiem wydawało mi się, że jest coś dla nas wszystkich. Robię coś dla nas, dla nas nowosolan, dla nas Lubuszan.

W przestrzeni publicznej pojawiła się też publikacja dokonań starającego się o reelekcję parlamentarzysty. Mój Boże drogi! Na każdej stronie po kilka pozowanych zdjęć kandydata. Tutaj z takim znanym politykiem, tam z innym. Jakież trzeba mieć kompleksy, żeby podnosić swoją wartość ustawianiem się obok popularnych parlamentarzystów i samorządowców. Ponownie zapytam, co takiego złego zrobili nowosolanie, że nie zasługują na zdjęcia w tej publikacji?

Jesteśmy z małego miasteczka, nie bywamy na europejskich salonach, ale też nie imponuje nam blichtr i splendor. Jeśli kandydat chce dotrzeć do wyborców, dobrze, gdyby między nimi bywał – i to nie tylko na warszawskim marszu. Oczywiście żeby być bliżej ludzi, trzeba samemu być człowiekiem empatycznym i zainteresowanym zwyczajnym życiem mieszkańców.

Kiedy się jednak jest z nami na Wy, to trudno oczekiwać czegoś więcej. Niestety, sztuczny i wymuszony uśmiech nie ociepli wizerunku.

Zofia Borecka

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

(red)
Latest posts by (red) (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content