Tłumy pożegnały Dariusza Stankiewicza

W sobotę na cmentarzu komunalnym w Otyniu pożegnaliśmy popularnego „Stanka”, w przeszłości świetnego bramkarza, a później trenera młodzieży. – Jestem cholernie dumny, że mogłem mieć takiego tatę… – wyznaje jego syn Adrian Stankiewicz. Były bramkarz nowosolskiego Dozametu miał 59 lat

Dariusz Stankiewicz odszedł do wieczności w czwartkowe popołudnie. „Z przykrością informujemy, że dziś zmarł Dariusz Stankiewicz. Legenda naszego klubu i nowosolskiej piłki. Spoczywaj w pokoju, Darku. Nasze serca łączą się w bólu z rodziną i przyjaciółmi. Będzie nam Ciebie brakowało” – taki wpis w czwartkowy wieczór umieścili na swoim Facebooku działacze Modrzewia Modrzyca, dla którego „Stanek” był postacią bardzo zasłużoną – nie tylko jako zawodnik, ale także jako działacz i trener mocno zaangażowany w rozwój młodych ludzi.

Pod tym wpisem posypało się mnóstwo komentarzy z kondolencjami dla rodziny.

„Walczyliśmy do samego końca! Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy i jeszcze więcej! Niestety!

Po długiej, podstępnej i ciężkiej chorobie odszedł na zasłużony odpoczynek nasz mąż, tata, dziadek, brat, wujek, kuzyn, przyjaciel, trener, wspaniały towarzysz życia, a przede wszystkim bardzo dobry i serdeczny człowiek” – napisał na Facebooku Adrian Stankiewicz, syn „Stanka”.

Pomocny o każdej porze dnia i nocy”

O tacie pisał dalej tak: „Był zawsze na pierwszej linii w kwestii niesienia pomocy, wielu z pewnością o tym się przekonało. Jeżeli gdziekolwiek – w mieście, czy w którymkolwiek środowisku mówiłem, że mam na nazwisko Stankiewicz, to na wstępie miało się przychylność ludzi”.

I ci wszyscy ludzie przyszli w sobotę na cmentarz w Otyniu, by „Stankowi” powiedzieć „żegnaj”.

W jego ostatnim pożegnaniu uczestniczyły tłumy – bliscy, przyjaciele, znajomi, współpracownicy, wreszcie przedstawiciele szeroko pojętej braci piłkarskiej, w tym koledzy z boiska. Zawodnicy Modrzewia – byli i obecni – przywdziali klubowe koszulki.

Darek przez wiele lat był związany z pracą w gminie. Z roku na rok obowiązków mu przybywało, ake zawsze, z każdej podbramkowej sytuacji wychodził tak, jakby stał między słupkami – ze skuteczną interwencją, czasem wręcz paradą.

– Był człowiekiem do rany przyłóż, można było do niego zadzwonić z prośbą o pomoc u o każdej porze dnia i nocy. Nigdy nie odmawiał – mówiła w trakcie ceremonii pogrzebowej Barbara Wróblewska, burmistrz Otynia.

Pamiętamy

Byli tacy, którzy nie dotarli na cmentarz w trakcie pogrzebu, ale ze względu na znaczenie nazwiska Stankiewicz w środowisku przyszli pożegnać go trochę później. Tak zrobili choćby piłkarze Czarnych Drągowina, w barwach których jest wielu nowosolan. Pamiętają kim był „Stanek”, dlatego przyjechali na otyńską nekropolię wieczorem, bo w tracie pogrzebu grali mecz.

W 2020 roku MKP Arka Nowa Sól zorganizował Memoriał Jacka Adamczak, trenera nowosolskiej młodzieży, nauczyciela z „szóstki”, którego także z tego świata przedwcześnie zabrała choroba.

Memoriał był turniejem piłkarskim dla młodzieży, ale miał także formę otwartą, w której były konkurencje dla publiczności.

Jedną z nich był konkurs rzutów karnych dla kibiców. Skoro rzuty karne, to potrzebny był bramkarz. Przez mikrofon wywołaliśmy Darka Stankiewicza, który bez słowa zszedł z trybuny i stanął między słupkami. Bez rozgrzewki, będąc w swetrze i dżinsach, wykonał kilka brawurowych parad. Obronił dwa strzały z rzutów karnych i z uśmiechem wrócił na trybunę. Dziś młodzi powiedzieliby o nim, że jest bramkarskim kotem. Tak, był nim – w bramce i w życiu.

 

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content