Razem napisaliśmy historię nowosolskiej siatkówki

O ubiegłym sezonie, przygodzie życia, zwycięstwach i porażkach, siatkarskim potencjale Nowej Soli i planach na przyszłość opowiada Andrzej Krzyśko, trener Astry Nowa Sól, który po tym sezonie żegna się z pierwszym zespołem

Mariusz Pojnar: Trenerze, w przedostatni weekend rozegraliście ostatni mecz sezonu, zajmując ostatecznie w rozgrywkach ósme miejsce. Zaliczyliście awans do play off i mimo gładkiej porażki z Będzinem całość należy zaliczyć na duży plus. Jak trener podsumuje całe rozgrywki?

Andrzej Krzyśko, trener Astry: Ciężko jest w kilku słowach podsumować całe dziesięć miesięcy pracy. Dwa ostatnie mecze z Będzinem były ukoronowaniem całego sezonu, po zamieszaniu z kolejnością w tabeli przyszło nam się zmierzyć z najlepszym zespołem po rundzie zasadniczej, który ustanowił rekord wygranych.

Miejsce,które zajęliśmy po fazie zasadniczej na pewno jest wielkim sukces całego naszego zespołu. Myślę, że nikt ze środowiska siatkarskiego nie spodziewał się, że Astra Nowa Sól może pokusić się o fazę play off. Zakładaliśmy sobie, że poprawienie wyniku z tamtego roku będzie już dużym osiągnięciem. Wygrywając 18 meczów i sprawiając kilka naprawdę dużych niespodzianek pokazaliśmy, że jesteśmy groźnym zespołem, szczególnie w naszej nowosolskiej hali. W całym sezonie mieliśmy kilka naprawdę trudnych momentów, szczególnie na początku sezonu – kontuzja Markusa Kosiana w okresie przygotowawczym, później w trzecim meczu w Świdniku kontuzja Marcina Brzezińskiego. To tylko te z poważniejszych, bo praktycznie cały czas poszczególni zawodnicy musieli pauzować ze względów zdrowotnych.

Mimo to zespół pokazał charakter, że chce grać i wygrywać. Pierwsze mecze dały nam kilka odpowiedzi: że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy i że jesteśmy w stanie naprawdę powalczyć z każdym zespołem z pierwszej ligi. Wygrane napędzały nas i pozwoliły nabrać pewności siebie w tym, co robimy. I to zaowocowało wspaniałym wynikiem na koniec sezonu.

Na pewno dla mnie był to okres ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń, ale też radości, satysfakcji z tego, co robiliśmy z zespołem. Zaczęło się w mediach naprawdę głośno mówić o Nowej Soli i nowosolskiej siatkówce. Była to wspaniała przygoda, niesamowita lekcja życia. Miałem okazję poznać wspaniałych ludzi i pracować z nimi. Wielki bagaż doświadczeń który na pewno pozwoli mi jeszcze lepiej wykorzystać zebraną wiedzę w dalszej trenerskiej pracy.

Jak pracowało się panu z zespołem, który w stosunku do poprzednich rozgrywek, czyli pierwszego sezonu na zapleczu Plus Ligi, mocno się zmienił?

Ten sezon to dla mnie osobisty sukces. Udowodniłem sobie, że mogę poprowadzić zespól w 1. lidze – i to z sukcesami. To całkiem inna rola niż rok temu, wiele spoczywało na moich barkach. Po utrzymaniu w poprzednim sezonie, w którym przejąłem zespół po poprzedniku, musiałem sprostać wyzwaniu, jakie postawił przede mną zarząd, grupa sponsorów i na pewno kibice.

Przygotowanie zespołu do walki w pierwszej lidze na dystansie całego sezonu i najlepsze wykorzystanie potencjału zawodników to naprawdę duże wyzwanie. Na dwóch kluczowych pozycjach – rozgrywający i atakujący – mieliśmy nowych zawodników. Zgranie całego zespołu z rozgrywającymi było najtrudniejszym zadaniem. Natomiast pozostawienie linii przyjęcia praktycznie w niezmienionej postaci było dobrym posunięciem. Zaoszczędziło nam to dużo czasu w szukaniu rozwiązań, w zgraniu chłopaków, takiego czucia siebie i pewności na boisku.

Początek sezonu pokazał, że nasze wypracowane rozwiązania sprawdzają się i przynoszą dobre efekty. A dobre wejście w sezon tylko budowało. Nie ma nic lepszego do budowania atmosfery jak zwycięstwa. Wiadomo, że było kilka nieporozumień i zwątpień, ale finalnie było super.

Chciałbym podziękować za ten sezon całemu sztabowi, bez którego ten nasz sukces nie byłby możliwy. Łukaszowi Kierulowi i Pawłowi Karimow za stawianie na nogi „ciężko rannych”, Tomkowi Gęborysowi i Dominikowi Wrotkowskiemu za solidne przygotowanie motoryczne chłopaków, Wiktorii Michelson za skrupulatne statystyki i rozpoznanie przeciwnika, Katarzynie Brzezińskiej za promocję drużyny, jak i profesjonalne dbanie o nasz wizerunek w social mediach oraz asystentowi, mojej prawej ręce, Łukaszowi Durbajłło.

Dziękuję wszystkim zawodnikom za współpracę, wspólną walkę i osiągnięty sukces. Panowie! Napisaliśmy razem historię nowosolskiej siatkówki.

Szczególne podziękowania kieruję do kapitana Marcina Brzezińskiego – człowieka od zadań specjalnych – za wsparcie w najtrudniejszych sytuacjach i serce włożone w życie drużyny.

Wielkie podziękowania dla kibiców z naszej twierdzy Nowa Sól, a szczególnie dla tych podążających za nami po całej Polsce. Wspaniale było usłyszeć „Koliber, Koliber!” na terenie przeciwnika.

Czy za ostatnie rozgrywki wyróżniłby trener kogoś indywidualnie? W ocenie wielu kibiców najleprzy był Tomasz Kryński i tu się pewnie zgodzimy. Ktoś jeszcze wszedł na jego poziom?

Myślę, że wszyscy zawodnicy zasługują na wyróżnienie. Stworzyli zespół, który osiągnął więcej niż wszyscy się spodziewali i to jest już ich osobisty sukces. Czternastu zawodników plus sztab to grupa twardych charakterów, które muszą się dogadać, stworzyć grupę walczącą o zwycięstwo z przeciwnikiem. Musieliśmy pokonywać zarówno swoje indywidualne trudności, jak i wspierać się nawzajem. Każdy musiał zaakceptować rolę, jaką miał do spełnienia w zespole. Kibice widzą finalny produkt wypracowany na treningu. Siedmiu zawodników zaczyna walkę sportową i to, że tylko jeden zawodnik dostaje MVP po wygranym meczu to jest tak naprawdę zasługa całej czternastki. Na pewno byli liderzy na swoich pozycjach i to oni stanowili o sile zespołu, ale musiałbym wymienić wszystkich po kolei, bo każdy w tym sezonie dał od siebie, co miał najlepszego. Bez tej najmniejszej cegiełki nie byłoby wielkiego sukcesu, jakim jest awans do play off 1 ligi.

Z tego co słyszałem jednak nie zostaje trener w klubie jako szkoleniowiec pierwszego zespołu. Dlaczego?

Na pewno rozstaje się z pierwszą ligą i nie będę w sztabie zespołu pierwszoligowego. Jestem nowosolaninem i nie planuję przenosin poza miasto. Na co dzień jestem nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 8, gdzie cały czas szkolę dzieci i młodzież w klasach sportowych i Siatkarskim Ośrodku Szkolnym. Z Astrą jestem związany od 25 lat i myślę, że moje doświadczenie zdobyte w pierwszej lidze będę mógł wykorzystać w pracy z nowosolską młodzieżą. Najprawdopodobniej wrócę do prowadzenia zespołów młodzieżowych .

Ze składu, który wywalczył tegoroczny sukces podobno zostaje tylko dwóch zawodników. Czy to prawda?

To pytanie raczej już do prezesa i nowego trenera. Nie uczestniczę w budowaniu składu na nowy sezon. Na pewno będą zmiany personalne w zespole. Po rozmowach z zawodnikami wiem, że większość chłopaków zmieni barwy, ale na pożegnania i oficjalne komunikaty przyjdzie jeszcze czas. Do końca maja mamy ważne kontrakty i chcemy jeszcze spotykać się z młodzieżą i kibicami na treningach otwartych i różnych i eventach.

Na koniec zapytam o młodzież. Czy mamy zdolny narybek, na tyle, by już niedługo wprowadzać do zespołu wychowanków?

Na to pytanie kibice którzy byli na ostatnim meczu mogli sobie odpowiedzieć sami, bo widzieli trzy zespoły nowosolskiej Astry drużyn młodzieżowych, które zajęły medalowe miejsca w województwie i awansowały do rozgrywek centralnych. Nasi młodzi zawodnicy pokazują się na arenie krajowej, mamy zawodników w kadrze województwa, w kadrze makroregionu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych.

A to czy poszczególni zawodnicy wykorzystają swój talent to już w dużej mierze zależy od nich samych. Świetnie, że mogą na co dzień oglądać zawodników pierwszoligowych i czerpać wzorce. Życzę każdemu z nich jak i sobie i wszystkim kibicom z Nowej Soli, aby któryś z młodych nowosolan wszedł w skład zespołu pierwszoligowego i mógł zagrać dla świetnych kibiców nowosolskich. Jest to niesamowite przeżycie.

I na koniec, odwołując się do pana doświadczenia i obserwacji: czy Astrę pod względem sportowym, finansowym i organizacyjnym stać na coś więcej niż środek tabeli 1. ligi?

Bardzo trudne pytanie, z roku na rok nabieramy doświadczenia w byciu pierwszoligowcem. Niestety bardzo dużą rolę odgrywają finanse. Budżety klubów pierwszoligowych z roku na rok są coraz wyższe, bez zwiększania naszego klubowi będzie coraz trudniej. I nie chodzi tu tylko o kontrakty zawodników. Na wysoki poziom sportowy wpływają szczegóły, na które nas po prostu jeszcze nie stać. Musimy wybierać, co dla nas jest ważniejsze w perspektywie sezonu.

Myślę, że ten rok pokazał, że nie mamy się czego wstydzić pod względem organizacyjnym. Na spotkaniach w Nowej Soli panuje świetna atmosfera.

Poziom sportowy był jak najbardziej adekwatny do tego, czego oczekują kibice. I to nie są tylko moje słowa, ale każdy zespół, który do nas przyjeżdżał, był pod wielkim wrażeniem pięknej hali, wspaniałego dopingu i całej otoczki meczu. A my jako zespół pokazaliśmy, że możemy powalczyć o najlepszą ósemkę. Liga staje się coraz bardziej profesjonalna. Nowa Sól zasługuje na dobre widowisko siatkarskie i będę za to mocno trzymał kciuki.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content