Zawsze trzeba być człowiekiem [FELIETON]

W letnie wakacyjne wieczory wolnym krokiem spaceruję po naszym mieście. W tak gorące dni doceniam – i myślę, że wielu nowosolan podobnie – cieniste parki i pięknie utrzymane skwery. Cieszy oko ich uroda, kolory, świeża zieleń. I myślę, że to dobry czas, by docenić pracę wielu ludzi. Kogo warto wymienić? Tak sobie myślę, że codzienna praca, czasami niezbyt efektowna, daje naprawdę trwałe efekty. Mam na myśli choćby Olka Tomaszewskiego z nowosolskiego koła Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta

Koło ma już 30 lat. W największym stopniu to zasługa tego niezwykłego człowieka, który codziennie realizuje się w pomocy ludziom już dawno skreślonym i postawionym na marginesie. Jego zaangażowanie i konsekwencja w działaniu, ale jednocześnie skromność i umiejętność podejmowania najdrobniejszych działań na rzecz drugiego człowieka, przynoszą niezwykłe efekty. Ciepła strawa, dach nad głową, schronienie w zimowe dni to dla nas podstawa, coś oczywistego. Są jednak ludzie, dla których to niezwykły dar. I ten dar otrzymują z rąk, z serca tego zwykłego-niezwykłego człowieka. Ogrom jego pracy składa się z tych najprostszych codziennych zmagań z przeciwnościami ludzkich ułomnych charakterów.

Nieco innym typem człowieka jest znany wielu nowosolanom Marek Grzelka, mistrz słowa i niezwykle subtelnych refleksji. I to o kim? O poprzednich gospodarzach naszego miasta, jego niemieckich mieszkańcach, którzy tworzyli tu społeczność, pracowali, mieli swoje plany, marzenia, zmagali się z kłopotami. Dla nas to czasy tak odległe, że niemal prehistoryczne. A Marek swoją codzienną, pełną pasji pracą przywraca ich do życia: daje nazwiska, twarze. Mozolnie odtwarza tę zaginioną tożsamość Nowej Soli; jakże ciekawą, bo okazuje się, że to po części też „coś” naszego. A przy tym opisuje to w sposób pełen empatii.

Tak myślę, że miasto jako społeczność to przede wszystkim życie, pasje i praca takich ludzi.

To zaledwie dwie osoby z szeregu tych, którzy poświęcają swoje życie dla pasji, dla wyższego celu, dla tego, w co wierzą. Gdyby usłyszeli, że się poświęcają, spojrzeliby na nas z ukosa. Dla dwóch wymienionych Panów, tak jak dla wszystkich pozostałych podobnych osób, nie jest to żadne poświęcenie. Dla nas, patrzących z boku na tę ciężką pracę, jest to coś więcej niż zaangażowanie. Zdajemy sobie sprawę, ile czasu z życia prywatnego należy poświęcić, ile nieprzespanych nocy mieć za sobą. Możemy się tylko domyślać, ile prywatnych środków trzeba zaangażować, żeby zrealizować to, co należy.

Wyjątkowe działanie pasjonatów to tworzenie tożsamości naszego miasta. Historia jak zawsze przemaszeruje po tych mających walizki pieniędzy, po tych wszystkich z wielkim ego, z chorobliwymi ambicjami i niepohamowanym apetytem na władzę i majątek. Dziękuję Panom i Paniom, którzy idąc pod prąd, czasami na dużym zmęczeniu, budują wielkie czerwone serce naszej Nowej Soli.

Zofia Borecka

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content