Dom, w którym czeka się na gości, czyli wizyta społeczników w DPS

SOLdance był z przedświąteczną wizytą w kożuchowskim Domu Pomocy Społecznej. – Czuliśmy się naprawdę mile widziani. Bo i miejsce jest szczególne. Tu się na gości bardzo czeka i długo ich wypatruje – relacjonują uczestnicy spotkania z seniorami

SOLdance kojarzony jest w Nowej Soli z grupą hobbystycznie tańczących dorosłych osób. Ale stanowią zespół nie tylko do tańca. Gdy któryś z członków grupy wychodzi z pomysłem, by wesprzeć jakąś inicjatywę, zawsze co najmniej część grupy podejmuje wyzwanie. W ten sposób pojawili się z programem na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy czy na akcji charytatywnej organizowanej przez jedną z tancerek Agnieszkę Bem.

W tej grupie wystarczy spytać „czy jest chęć w narodzie?” i dalej sprawy same się toczą.

Dom dla setki osób

Nie inaczej było i tym razem, gdy filmujący soldensowe projekty Jarosław Werwicki podrzucił myśl, by wspólnymi siłami przygotować świąteczne podarki dla mieszkańców kożuchowskiego DPS. Werwicki poznał miejsce wcześniej jako wolontariusz PCK działający w Humanitarnej Grupie Wsparcia.

Odzew soldensiaków był natychmiastowy. Po ustaleniu z dyrektorką placówki listy rzeczy niezbędnych członkowie zespołu zakupili wybrane pozycje i zawieźli do Kożuchowa.

Istniejący od 43 lat kożuchowski DPS jest domem dla 99 osób i zatrudnia blisko 80 pracowników: opiekunek, pokojowych, pracowników kuchni, administracyjnych i gospodarczych, obsługi pralni, konserwatorów, a także elektryka, kierowcę, dietetyka, magazyniera, fizjoterapeutę, masażystę i terapeutów zajęciowych.

Oddział pracuje w ruchu ciągłym. Opiekunki pracują za dnia i nocą, także w dni świąteczne i niedziele. Przedział wiekowy mieszkających tu osób to 35-99 lat.

– Jesteśmy domem dla osób przewlekle somatycznie chorych, niepełnosprawnych fizycznie. Nie ma tu osoby zdrowej. Niektórzy mieszkańcy są leżący – mówi Jolanta Szatkowska, dyrektorka DPS. To z myślą o nich chciałaby, by kiedyś możliwe było zbudowanie na dworze drewnianej wiaty. Koszt takiej inwestycji to około 30 tys. zł – bardzo dużo jak na możliwości ośrodka. Dlatego pomysł pozostaje na razie w sferze marzeń.

DPS został wyremontowany, wyposażony w niezbędne sprzęty, sukcesywnie wymieniane są łóżka, a każdy pokój wyposażono telewizor z dostępem do 60 kanałów. Mieszkańcy mają także swoje telefony i zapewniony dostęp do internetu, by – jak tłumaczy dyrektor – nie byli odizolowani od świata. Ośrodek stara się zapewnić niezbędne rzeczy, a pracownikom DPS zależy, by jakość życia mieszkańców była jak najlepsza. Razem z nimi walczą o ich samodzielność, dostarczając motywacji i usprawniając ruchowo. Dbają też, by wiedzieli, że są istotni. Zwłaszcza w okresie świąt, które kojarzą się z obecnością rodziny.

– Chcemy, żeby domownicy nie byli pozostawieni sami sobie i nie czuli się zapomniani. Staramy się zapewnić rodzinną atmosferę. Co prawda nasza wigilia planowana jest nieco wcześniej, niż wypada w rzeczywistości, bo
19 grudnia, ale to wynika z pracy w ruchu ciągłym i innej, świątecznej
organizacji pracy [rozmawialiśmy jeszcze przed świętami – red.]. W samym dniu Wigilii nie byłoby niezbędnego zaplecza. Oczywiście 24 grudnia opiekunowie też są na miejscu, dom jest przystrojony i podawane są potrawy świąteczne przez cały dzień. Chcemy, żeby poczuli choć trochę ciepła domowego ogniska, żeby ten dzień był dla nich wyjątkowy, inny, świąteczny po prostu – podkreśla Szatkowska.

Ktoś staje przy oknie i wypatruje bliskich…

O tym, by Wigilia stała się dniem radosnym dla mieszkańców DPS, pomyśleli także członkowie zespołu SOLdance. I choć ich prezent był symboliczny, przywitani zostali tutaj z radością. A dla mieszkańców DPS także sama wizyta kogoś z zewnątrz jest istotna, o czym wspominają członkowie SOLdance na swojej fejsbukowej stronie, pisząc w krótkiej relacji:
„W DPS mieszka 99 osób, a tylko dwie miały możliwość spędzenia świąt u swojej rodziny. Niektórzy mieszkańcy DPS domu rodzinnego nie zaznali nigdy, bo trafiają do ośrodka prosto z domów dziecka. Zdarza się, zwłaszcza w okresie świątecznym, że ktoś staje przy oknie i wypatruje jakichś bliskich, o czym wspomniała nam jedna z opiekunek. To trudne chwile także dla pracowników placówki, którzy starają się stworzyć mieszkającym tu osobom dom na miarę możliwości, ale przeżywają takie sytuacje wiedząc, że choć starają się zastąpić prawdziwą rodzinę, to nią nie są”.

SOLdensiaki nie ukrywają, że te krótkie odwiedziny mocno ich ucieszyły. „Czuliśmy się naprawdę mile widziani. Bo i miejsce jest szczególne. Tu się na gości bardzo czeka i długo ich wypatruje. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że brakuje im pielęgniarki. Puszczamy tę informację w świat. Może akurat gdzieś jest pielęgniarka, której brakuje pracy w Domu Pomocy Społecznej? Poznaliśmy też jedno duże marzenie pani dyrektor. Trudne, bo kosztowne” – dodają uczestnicy wyjazdu.

Jolanta Szatkowska, jak już pisaliśmy, wymarzyła domownikom dużą drewnianą wiatę na dziedzińcu, pod którą zmieściłyby się ławy i stoły, żeby mogli tam sobie zjeść wspólny posiłek, celebrować małe okoliczności albo po prostu pobyć na świeżym powietrzu w zadaszonym miejscu. Zwłaszcza wtedy, gdy samodzielny spacer po dworze jest fizycznie niemożliwy.

„Dzielimy się tym marzeniem w nadziei, że któregoś dnia spotka się ono z możliwościami albo szczęśliwym zbiegiem okoliczności i przyniesie mieszkańcom DPS-u radość. Bo żeby to nasze tymczasowe bycie na Ziemi miało jakiś sens, warto w nim poszukać trochę radości. A później się nią podzielić” – podkreślają członkowie grupy.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content