Gwiazda w oknie

W czasie Bożego Narodzenia w Nowej Soli pojawiła się biało-czerwona gwiazda z Herrnhut – nieznana tu lub zapomniana ozdoba adwentowa, która jeszcze przed wojną rozświetlała miejscowe okna. Powodem przywrócenia miastu zwyczajnego tu niegdyś widoku była  próba odświeżenia pamięci o historii miasta

Na swojej fejsbukowej stronie Marek Grzelka podzielił się pomysłem, by zebrać niezbędną kwotę wśród ochotników i zakupić herrnhucką gwiazdę, którą dałoby się zawiesić w widocznym miejscu w mieście. – Chodzi o to, by na czas świąt zabłysnęła w przestrzeni publicznej jedna choć gwiazda charakterystyczna dla czasu adwentu u braci morawskich (i ewangelików w ogóle), bez których tego miasta dziś by po prostu nie było i my, nowosolanie, mielibyśmy kompletnie inne adresy w papierach. Z jednej strony taki troszkę gest pamięci i szacunku, z drugiej – to jest po prostu bardzo ładna, świąteczna ozdoba – zachęcał Grzelka.

Dzięki darczyńcom gwiazdę udało się kupić. 20 grudnia miała być umieszczona na szczycie budynku obecnej sali gimnastycznej ZSP nr 2 w Nowej Soli –  niegdysiejszego kościoła ewangelickiego. Na miejscu stawiła się grupa osób chętnych uczestniczyć w tym wydarzeniu. Jednak rzecz okazała się trudniejsza, niż wyglądała z pozoru.

Sala gimnastyczna była świątynią

– Gwiazda miała zawisnąć na wieżyczce, lecz materia stawiła opór. Żeby to dobrze zrobić, potrzeba paru godzin dla trzech osób. Postanowiliśmy, że skoro jest mało czasu, to pokażemy przynajmniej, jak ona wygląda. Ale poszukamy jeszcze jakiegoś miejsca w przestrzeni publicznej, w której można ją wyeksponować. Jeśli za rok będziemy coś planować, to  zrobimy to z trochę większym wyprzedzeniem i przemyślanym harmonogramem wszystkich prac, mądrzejsi o tegoroczne doświadczenia – tłumaczył pomysłodawca.

Ponieważ dostanie się do wieżyczki byłego kościoła okazało się niemożliwe, gwiazdę wystawiono  na sali gimnastycznej. Można było ją zobaczyć oraz posłuchać dyrektora nowosolskiego muzeum, który ideę zawieszenia herrnhuckiej gwiazdy na szczycie byłego kościoła ewangelickiego uznał za interesującą i określił dobrym pretekstem do przypomnienia przeszłości.

– Do 1945 roku obecna sala gimnastyczna „Nitek” była przestrzenią świątynną, która zamykała się między trzema środkowymi oknami tego pomieszczenia. W części centralnej znajdował się ołtarz. Pozostała przestrzeń była wydzielona ścianami, za którymi znajdowały się mieszkania dla kantora, organisty i obsługi sakralnej braci morawskich. Znajdowała się tutaj także typowa dla Kościoła protestanckiego empora dla wiernych – wspomniał dr Tomasz Andrzejewski, który przy okazji spotkania wygłosił prelekcję na temat braci morawskich.

Dziś reprezentacją tej wspólnoty w Nowej Soli jest  pochodząca z Czech rodzina Josefa Sedy. Przyjechali tu kilkanaście lat temu jako przedstawiciele Jednoty Braterskiej, założyli Fundację Braci Morawskich, która aktualnie działa w naszym mieście. Tak w skrócie wygląda historia braci morawskich i ich osiedlenia w Nowej Soli, którą znać nam wypada.

Adwentowa gwiazda Herrnhutów

Jednak wciąż może się pojawiać pytanie: ale o co chodzi z tym wieszaniem adwentowej herrnhuckiej gwiazdy w przestrzeni miasta? Zakupiona przez Grzelkę ze składkowych pieniędzy świąteczna ozdoba Herrnhutów to przestrzenna gwiazda przypominająca najeżoną kulę o 25 stożkowych ramionach.

Wymyślono ją w Herrnhut, gdzie swojego czasu Jednota Braterska znalazła schronienie przed prześladowaniem.  Herrnhutowie wyjeżdżali stamtąd na misje do odległych krajów. Jechali całymi rodzinami, z dziećmi, jednak gdy te osiągały wiek szkolny, wracały do Herrnhut, by pobierać nauki. Dzieci misjonarzy mieszkały w przyszkolnych internatach.

By trochę ukoić ich tęsknotę za rodzinami, szczególnie w okresie świąt, należało im wymyślić jakieś edukacyjne ciekawe zajęcie. Z pomysłem wyszedł nauczyciel matematyki. Dał uczniom zadanie, by z form geometrycznych: białych i czerwonych papierowych piramid i stożków, zbudowali figurę przestrzenną. Najbardziej rozbudowana przez uczniów trójwymiarowa gwiazda liczyła 110 ramion. Z zachowanych pamiątek historycznych wynika, że zawieszono ją po raz pierwszy w czasie adwentu w 1820 r., w internacie szkolnym. Do środka ozdoby włożono lampę, by mogła świecić jak prawdziwa gwiazda. Wspólna praca przy tworzeniu gwiazd dawała młodzieży poczucie wspólnoty i pomagała się uporać z rozłąką z rodzicami.

Efekt ich  prac okazał się na tyle atrakcyjny, że ozdabianie okien i budynków herrnhuckimi gwiazdami stało się świąteczną tradycją, kontynuowaną w Niemczech do dziś.

Ozdoba stała się też pamiątką po schronionej w Herrnhut Jednocie Braterskiej. Tej samej, której misjonarze osiedleni niemal trzy wieku temu w Neusalz wytyczyli tu pierwsze ulice, rozwinęli przemysł, szkolnictwo, kulturę i zostawili po sobie ślad, obecny w architekturze nowosolskich zabytkowych kamienic.

I choć pamięć o roli braci morawskich w budowaniu i rozwoju Nowej Soli ma tendencję do zacierania się, to za sprawą lokalnych strażników pamięci wciąż się odradza. Jednym z nich jest Marek Grzelka, który niezmordowanie szuka pretekstu, by odkurzać historię miasta. Herrnhuckiej gwiazdy nie udało się w tym roku zamocować na wieżyczce byłej świątyni braci morawskich, ale dzięki życzliwości ewangelików Grzelka  znalazł dla niej inne, równie odpowiednie miejsce. I jeśli ktoś w okresie niedawno minionych świąt przechodził wieczorem ulicą Muzealną, to tuż za budynkiem WTZ i byłym  placem manewrowym szkoły nauki jazdy, mógł dostrzec biało-czerwoną, kolczastą  gwiazdę świecącą w jednym z górnych okien Agory.

***

Szerzej historię założycieli Nowej Soli opowiedział dr Tomasz Andrzejewski, dyrektor Muzeum Miejskiego w Nowej Soli:

Jednota braterska, Herrnhutowie, Brüder-Gemeinde, Bracia Morawscy – to nazwy tej samej ewangelickiej grupy wyznaniowej, której początki sięgają początków XV w.

Czeski (i pierwszy) reformator kościoła, Jan Hus, podważał jego hierarchię z papieżem na czele, jako konstrukcję zwierzchności niemającą z Bogiem wiele wspólnego. Uznawał, że jedynym źródłem wiary jest Biblia. Opierając się na pismach teologa Johna Wycliffe’a zarzucał też kościołowi, że większość uznanych przezeń cudów to mistyfikacje.

Podczas soboru w Konstancji zarzucono mu herezję, a jego twierdzenia uznano za zagrażające bezpieczeństwu Czech.

– Reforma Husa skończyła się jego spaleniem na stosie, a zwolennicy znani jako husyci, przez cały XV w. walczyli o utrzymanie swojej tożsamości. Pomimo prześladowań wyznanie Jednoty Braterskiej przetrwało do czasów reformacji, a na początku XVI w. stało się jednym z wyznań protestanckich formujących się w Czechach do czasu zakończenia wojen religijnych toczących się przez cały XVI i początek XVII w. w Europie i w Czechach, które wówczas były częścią Rzeszy Niemieckiej – tłumaczył dr Andrzejewski.

Antagonizmy religijne między katolikami a czeskimi protestantami, którzy doświadczali dyskryminacji, oraz umacniająca się dominacja kulturowa i ekonomiczna Niemiec na terenie Czech doprowadziły do protestów i prób obrony tożsamości. Czesi zyskalipoparcie Ślązaków, ale ich powstańcza armia ani nie była dobrze zorganizowana, ani uzbrojona. Na domiar dowodzili nią skłóceni ze sobą przywódcy.

– W 1620 roku Czesi ponieśli klęskę w bitwie pod Białą Górą. Wówczas Habsburgowie rozpoczęli totalną likwidację wszystkiego co było związane z protestantyzmem na terenie Czech. Represje dotknęły także Jednotę Braterską. Przetrwali prześladowania w podziemiu. Dopiero na początku XVII stulecia Nikolaus Ludwig von Zinzendorf, hrabia dóbr położonych na terenie górnych Łużyc, obok dzisiejszej Żytawy, udzielił im swobód religijnych i zezwolił Jednocie Braterskiej na przeprowadzenie się na jego terytorium. Jednota założyła tam osiedle Herrnhut i przetrwała okres prześladowań na terenie dawnych Czech, aż do czasu zajęcia Śląska przez króla pruskiego Fryderyka II – kontynuuje dyrektor muzeum.

W 1742 r. Śląsk znalazł się w granicach państwa Pruskiego. Król pruski, który sam był protestantem, zezwolił zwolennikom tego nurtu religijnego na rozwinięcie swojej działalności w dzielnicy, którą objął władzą. Czeska nazwa wspólnoty „Jednota Braterska”uległa zapomnieniu i zaczęto ich nazywać Herrnhutami – od miejscowości Herrnhut, którą założyli.

W 1744 r., rok po nadaniu osadzie Neusalz praw miejskich, król prus Fryderyk II udzielił Herrnhutom zgody, by się w niej osiedlili. Tak Bracia Morawscy trafili do Nowej Soli. A już dwa lata później rozpoczęli budowę swojego osiedla.

– W nomenklaturze niemieckiej zaczęto ich nazywać Brüder-Gemeinde, co było niemieckim określeniem nazwy „jednota braterska”. W Polsce przyjęła się nazwa Bracia Morawscy, dlatego, że pochodzą z Moraw. Wspólnota była religijnie i doktrynalnie związana także z grupami uchodźców z terenów Czech, którzy w XVI i XVII w. rozwijali swoją działalność na terenie Rzeczpospolitej w okolicach Leszna. Na terenie Polski nazywali się Braćmi Polskimi lub Braćmi Czeskimi i mają wielkie zasługi dla rozwoju nauki, kultury i sztuki XVI i XVII w. Bracia Morawscy w Nowej Soli w ciągu kilku lat postawili wzorcowe osiedle: rozplanowane regularnie, z układem szachownicy ulic. Główną osią była ulica Wrocławska, Wróblewskiego i Muzealna. I w tym kwartale zbudowano osiedle składające się z kilku domów, świątyni, domu sióstr, zakładów przemysłowych z magazynem solnym, ogrodem i cmentarzem. I rozwijaliby się bez problemu, gdyby nie wydarzenia roku 1759, gdy do ówczesnej Nowej Soli dotarła wojna siedmioletnia toczona przez Prusaków przeciw Austriakom i Rosjanom chcącym odebrać im Śląsk – mówi Tomasz Andrzejewski wspominając, że w połowie września 1759 r. do Nowej Soli dotarły wojska rosyjskie.

– Rozwijające się i bogate osadnictwo Braci Morawskich z zamożnym osiedlem, mogło dostarczyć im furaży dla koni i zaopatrzenia. Narzucono dużą kontrybucję, by czerpać korzyści, ale doszło do podpalenia miasta w nocy z 24 na 25 września 1759 r. Wówczas w całości spłonęło osiedle Braci Morawskich. Na ten okres bracia się wynieśli. Wrócili tu po zakończeniu wojny. Odbudowali osiedle. Zachowane w tym kwartale ulic budynki powstały po tych wydarzeniach. Świątynia, czyli jeden z najważniejszych elementów tego ewangelickiego osiedla, została wybudowana i konsekrowana w roku 1769, o czym przypomina chorągiewka z datą na wieżyczce, która dzisiaj stawiła nam opór. Mam nadzieję, że chwilowy – podsumował dyrektor Andrzejewski.

Każda z budowli obecnych w osiedlu protestantów miała określone przeznaczenie. Jak wyjaśnił historyk zawiadujący nowosolskim muzeum: – Doktryna Braci Morawskich była bardzo surowa. Wymagała ona zamieszkiwania przez niezamężne kobiety osobno. Dlatego zbudowano dla nich budynek na rogu ulic Muzealnej i Gimnazjalnej zwany domem sióstr. Dziś architektura obiektu jest zubożona. Nie zobaczymy już na nim mansardowego dachu. Znajdowała się tam również szkoła dla dziewcząt i budynek świątyni oraz zabudowa mieszkalna- kamienice położone między browarem a ul. Gimnazjalną. Część gospodarcza osiedla znajdowała się wgłębi ul. Wróblewskiego. Pozostałością tej zabudowy jest chociażby magazyn, który pełnił funkcję magazynu solnego. Znamy go jako nieużytkowany już sklep „Pod strzechą”. Na ostatniej kondygnacji magazynu zachował się do dziś drewniany, doskonale zakonserwowany przez sól, dźwig z końca XVIII w.

Świetnie zorganizowane osiedle ewangelików musiało na siebie zarabiać.

Gmina ewangelicka prowadziła więc liczne transakcje finansowe, za które odpowiedzialne było konsorcjum bankowo-przemysłowo-handlowe braci Meyerotto.

Jego siedziba znajdowała się w kamienicy przy obecnej ul. Wrocławskiej 9. Na jej zapleczu znajdowała się Brüder-Gemeinde Heller, czyli piwnica piwna i winna, która funkcjonowała do 1945 r.

Własnością grupy wyznaniowej był także Brüder-Gemeinde Hotel (obecny hotel Polonia).

Z gminy Braci Morawskich wywodziło się kilku ważnych przedsiębiorców, którzy stworzyli nowe oblicze Nowej Soli w XIX w. Przede wszystkim Johan David Gruschwitz – członek zgromadzenia Braci Morawskich. Założył i współtworzył z nimi manufakturę, którą później bracia mu odsprzedali. I na terenach gminy w 1816 stworzył fabrykę nici Gruschwitz.Do najcenniejszych zabytków z tamtego czasu, które przetrwały do dziś, wymienić można znajdującą się w parku Odry willę Gruschwitza, oraz tzw. Agorę – willę w której w latach ‘80 próbowano zrobić młodzieżowy dom kultury. Wybudował ją brat Aleksandra Gruschwitza – Heindrich, dobudowując budynek od tyłu do dawnego domu Gruschwitza, który znajduje się przy dzisiejszej ul. Wrocławskiej 16. Obiekt posiada charakterystyczne, zamknięte łukowo okna. Jest widoczny od ul. Muzealnej. Przy obiekcie, w miejscu w którym uprzednio było boisko, a dziś jest park nauki jazdy, znajdował się ogród, którego urodę opisywano jeszcze w osiemnastym stuleciu. Tuż obok znajdował się cmentarz Braci Morawskich, zlikwidowany w latach ‘60. Kilka lat temu teren po nim został uporządkowany, wyrównany, a odkryte podczas prac płyty nagrobne zostały przekazane muzeum. A na miejscu cmentarza postawiono tablicę informującą o jego niegdysiejszym istnieniu. Można tu też znaleźć tablicę informującą, że w tym miejscu znajdował się zbór Braci Morawskich – opowiadał Andrzejewski.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content